1/09/22r.
2:23 PMPov. George
Jest zwykłą pizdą, człowiekiem, który nie ma szacunku dla innych, samolubnym idoitą.
Powtarzałem to sobie w głowie, nawet nie wiem po co. Chyba, żeby sobie udowodnić, że nie ma co na niego tracić czasu.
Nie patrzyłem nawet gdzie szedłem, po prostu szedłem przed siebie z głową spuszczoną w dół.
Nawet nie zauważyłem, że zaraz na kogoś wpadnę.
I właśnie w tym momencie wpadłem na pewnego... Właśnie, pewnego? Może to ona.
Osoba z długimi, kręconymi, brązowymi włosami. Okulary na oczach, w dłoni wysokie, białe, świecące platformy. Ubrania po prostu luźne.
- Bardzo, bardzo przepraszam. Nie patrzyłem gdzie idę.- powiedziałem zaraz po zrobieniu dwóch kroków w tył.
- Nie ma porblemu, nic się nie stało.- już miałem odchodzić, kiedy osoba dopytała.- Czekaj, nie widziałem cię już gdzieś?- okej, czyli to chłopak, też właśnie go z kąś kojarzę.
- Też cię z kąś kojarzę... Czy to ty nie przyszedłeś dzisiaj na rozpoczęcie roku w sukience?
- Tak! To ja, mam na imię Eret, Eret Alastair.- podał mi dłoń.
- Ja jestem George, Davidson.- uścisnąłem dłoń którą mi podał.- Czekaj, czekaj... Czy to ty na jednym rodzinnym spotkaniu zrobiłeś zawody z wujkiem kto szybciej wyzeruje piwo i ty wygrałeś?- spojrzał na mnie pełen szoku, lecz pokiwał głową na tak, kiedy uśmiech już zaczął wkradać się na jego usta.- KUZYN ERET!!!- rzuciłem się w jego ramiona a on uścisnął mnie cały ciągle w szoku.
- Wiedziałem, że z kąś cię kojarzę Gogy! Co ty tu robisz?- zapytał gdy odpuściłem nasz uścisk.
- Do szkoły przyjechałem! Skoro mnie widziałeś, to powinieneś wiedzieć po co tu jestem.
- No tak. Ma sens.
- Czemu przyszedłeś w sukience?
- Chciałem ją zaprezentować światu, mam nową.
- Piękna jest, to muszę przyznać.- przypomniałem sobie jej wygląd, oraz automatycznie wszystkie inne wydarzenia, przez co również przypomniałem sobie o Clay'u, na co automatyczne zszedł mi uśmiech z twarzy.
- Dzięki. Hej, wszytsko w porządku? Jakiś taki zły się zrobiłeś.
- Nie nic, po prostu wkurzyłem się na nowego znajomego.
- Trafiłeś pokój z kimś kogo nie lubisz?
- Nie, na szczęście nie z nim. Pamiętasz Wilbura i Karla? Trafiłem z Wilburem, a Karl z jednym Alex'em, który przyjaźni się z Clay'em i Nick'iem. No i ten Clay mnie wkurzył.
- Nie przejmuj się, może skończycie jako najlepsi przyjaciele.
- Wątpię. Masz może papierosa?
- Z tego co wiem, już skończyłeś z tym.
- Tak, ale raz na jakiś czas nie zaszkodzi.- wyjął ze swojej torby dwa papierosy, i zapalił oba po kolei, jednego podał mi a drugiego wziął sam.Usiedliśmy na piasku, Eret poprosił mnie, żebym opowiedział mu całą dzisiejszą historię z Clay'em. Opowiedziałem, i kazał mi się tym po prostu nie przejmować, oby zadziałało.
- Co cię skusiło żeby przyjechać tu do szkoły? Jakby, z Wielkiej Brytanii to dosyć daleko.- powiedział.
- Tak, ale wiesz, marzenia. Chciałem z chłopakami wyjechać, to też jest przygoda. Ale ciebie bym się tutaj nie spodziewał. Czemu wybrałeś aktorstwo?
- Chciałem spróbować, zobaczyć, jak to wygląda. Pamiętasz Florisa? Ten mój kumpel o którym bardzo często ci opowiadałem na spotkaniach.
- Pamiętam tak.
- Przyjechałem z nim z LA, nie chciałem być tutaj sam jak palec i z przymusu zacząć do kogoś gadać. Więc, przyjechałem z nim i mamy takiego farta, że trafiliśmy ten sam pokój.
- Przyjechaliście tu tylko we dwójkę, mieliście teoretycznie większe szanse. Na przykład ktoś mógł podłapać, że dobrze się dogadujecie tak ogólnie więc żeby nie utrudniać wam życia, dali wam wspólny pokój.
- Może. Ale ciesz się, że chociaż masz Wilbura.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę z tego powodu. Ciągle Clay chodzi mi po głowie.
- Czekaj, czemu on na ciebie krzyczał?
- Dostał jakiegoś nie wiem, ataku czy coś no i się na mnie wydarł jak chciałem mu pomóc.
- Może nie chciał, żebyś go zobaczył w stanie na przykład paniki. Miałeś kiedyś taki atak?
- Nie...
- Ja miałem, nic przyjemnego. Zero kontroli nad oddechem, nagłe impulsy które mogą zabić, bo coś w głowie podpowie ci, żebyś się zaciął na dłoni, że to cię uspokoi. Czasami przy tym też idzie właśnie napad złości.
- A co jeśli coś mu się stało?
- Nie martw się teraz i nie obwiniaj się. Na pewno ktoś do niego poszedł albo sam sobie poradził. Opowiedziałeś wszystko Wilburowi, więc może powiedział to Nick'owi.
- Oby... Będę się czuł okropnie jak coś mu się stanie, przez w sumie moją głupotę.
- Czemu twoją?
- Bo ja musiałem pokazać jak to bardzo potrafię się postawić, i zamiast na siłę mu pomóc, wyszedłem. Nie wiem czy miał coś przy sobie, czym mógłby zrobić sobie krzywdę. A przez to, że jestem taki wrażliwy na krzyki to mógł sobie coś zrobić. Może powinienem iść sprawdzić?
- Jak chcesz, mi nie przeszkadzał, Floris powinien być zaraz spowrotem.
- Może chcecie iść ze mną? Zjemy obiad, pogadamy.- zgasiłem papierosa chwilę po tym, jak zrobił to Eret.
- Właśnie on poszedł nam zamawiać jedzenie, nie martw się. Na pewno spotkamy się w szkole.
- Okej, dzięki za pomoc.- już miałem odchodzić, gdy zatrzymał mnie po raz ostatni.
- Czekaj George! Jaki masz numer telefonu i pokoju? Będzie łatwiej się ogarnąć gdzie kto jest.
- Numer telefonu to ### ### ###, a pokoju to 521.
- Dzięki. Napisze do ciebie w wolnej chwili, jak co to mam pokój 449.
- Będą pamiętał, to do zobaczenia!- pomachałem mu na pożegnanie, zrobił to samo i obróciłem się w stronę, z której przyszedłem.Biegłem tak szybko, jak mogłem. Jednak gdzieś z tyłu mojej głowy nie chciałem, żeby z mojego głupiego przyzwyczajenia coś stało się Clay'owi. Czułbym się wtedy okropnie.
Po 5 minutach biegnięcia po piasku, co nie jest w żadnym stopniu łatwe, kto to w ogóle wymyślił? Jak na tym da się zabić.
Dobra, po tych 5 minutach byłem już na miejscu, inni już pozwoli zbierali się do wejścia do restauracji na jedzenie, które powinno już przyjść.
- Jestem! Sorry, że tak długo.- zacząłem mówić, opierając się o swoje kolana ze zmęczenia.
- Co tak długo...- Wilbur zadał te pytanie, jednak zaczął pociągać nosem jakby chciał wyczuć jakiś zapach.- Paliłeś. Czuć to. Z kąd wziąłeś papierosy, mówiłeś, że z tym skończyłeś!- Wilbur zaczął, jednak Karl również przejął się.Oboje wiedzą, że jak miałem 16 lat to byłem bardzo uzależniony. Jakieś 1,5 paczki na dzień w najlepszym wypadku. Uczyłem się wtedy na nasze najważniejsze egzaminy, i tak jakoś wyszło, że przy stresie doszło do tego nałogu.
Trwało to jakieś 8 miesięcy, ale kiedy już zacząłem widzieć siebie w lustrze, miałem dość. Więc przeszedłem na odwyk. Nie miałem żadnego pomocnika czy coś takiego, chciałem spróbować dla siebie. No i udało się, dzienne paliłem jednego mniej, aż w końcu przez jakiś tydzień paliłem po 1-2 dziennie, aż w końcu żadnego.
Więc powrót do tego nałogu był by prostszy niż zawsze, dla tego chłopcy od razu zaczęli się martwić bo wiedzieli, jak drastycznie wtedy się zmieniłem.
- Pamiętacie Ereta?
- Tego twojego kuzyna? Jak dałoby się go zapomnieć.- powiedział Wilbur.
- Przecież on wygrał z twoim wujkiem zawody na zerowanie piwa.- dokończył Karl.
- Więc, jest tutaj. Też jest w naszej szkole, na pierwszym roku, w tej samej klasie. To ten co dzisiaj miał sukienkę.
- Nie będę was okłamywać, wyglądał bardzo, bardzo dobrze.- powiedział Karl.
- To fakt. No to spotkałem go na plaży, opowiedziałem co się stało no i tak wyszło, że zapaliliśmy po jednym. Nic się nie stanie, jeden jeszcze nikogo nie zabije.
- Ale praktycznie dwie paczki na dzień to już tak. Spróbuj wrócić do nałogu to obiecuję, że urwę ci łeb.- powiedział Wilbur.
- Te, chłopaki!!!- usłyszeliśmy głos Sapnapa, który dochodził z restauracji.- Jedzenie!!!-Kiedy tylko usłyszeliśmy to słowo, zebraliśmy się szybko z naszego miejsca i udaliśmy się do restauracji.
Nie wiem jak inni, ale ja byłem już bardzo głodny.
~
Pisze do w urodziny Tommy'ego, że on już 18 ma to w to nie wierzę.
Jestem zmęczonx, idę spać chyba (prawie 12 w nocy mam ale to był męczacy dzień [jak ktoś pamięta urodzinowego streama Tommy'ego to za bardzo się wczuwałxm i dla tego padam])
See ya! 💜🍄
CZYTASZ
Tego nie było w scenariuszu~ Dreamnotfound Fanfiction
FanfictionOpis ☞ George, Wilbur oraz Karl, to trójka 18-latków których marzeniem było zostanie aktorami. Ukończyli szkołę średnią w Wielkiej Brytanii, otwierało to przed nimi masę możliwości, jednak nie umieli znaleźć szkoły aktorskiej odpowiedniej dla ich tr...