5. What's It Gonna Be?

326 27 34
                                    

16/08/22r.
13:30 PM

Pov. George

   Już byliśmy gotowi do wyjścia, upewniłem się kilka razy, że nasze mieszkanie jest zamknięte, i wraz z moimi przyjaciółmi zaczęliśmy kierować się do windy.

   Podczas jazdy, napisałem do rodziców, że dolecieliśmy, mamy mieszkanie, jesteśmy cali zdrowi i idziemy na obiad.

   Teraz pytanie, gdzie na ten obiad? Przecież nie wiemy gdzie tutaj jest dobre jedzenie. Zapytałem się więc chłopaków:

– Ej w ogóle, gdzie będziemy jeść? Nie znamy się tutaj na niczym.
– Dobre pytanie... Może zapytamy Monici? Pewnie zna się na okolicy.
– Zawsze można spróbować, dobry pomysł Wilbur.– powiedziałem.

   Wyszliśmy z windy, i kierowaliśmy się do wyjścia, ale z planem zatrzymaliśmy się znów na recepcji.

– Emm... Znów mamy pytanie.– zacząłem niepewnie.
– Tak, w czymś problem? Z pokojem czy..?
– Nie! Pokój wspaniały, ale, wie pani gdzie tutaj możemy dobrze zjeść? Jesteśmy głodni po podróży i nie wiemy gdzie co jest.– podrapałem się po szyi i zaśmiałem się delikatnie.
– Oh, no tak. Proszę, tutaj mam mapę całego San Francisco, powinniście dać sobie radę. Tutaj na dole jest legenda, po prostu szukajcie odpowiednich znaczków i znajdziecie wszytsko.– podała mi mapę.
– Jeszcze raz dziękujemy bardzo, miłego dnia!
– Dziękuję, i wzajemnie!– odpowiedziała kobieta.

   Wyszliśmy z akademika i odeszliśmy delikatnie na bok, żeby nie zastawiać drogi innym ludziom.

– Dobra, więc...– otworzyłem mapę.– Z mapy wynika, że jakaś restauracja "Jack in the box" brzmi fajnie. Sprawdź na internecie jakieś opinie, Karl.
– Okej.– wyciągnął swój telefon i zaczął coś stukać na klawiaturze, a ja z Wilburem dalej wpatrywaliśmy się w mapę.
– Ma 3,8 gwiazdek, ale ludzie piszą, że jedzenie dobre. W sumie poszedłbym tam, są sałatki, fast foody i inne tego typu.– powiedział Karl.
– Więc chodźmy.– schowałem mapę do kieszeni spodni i ruszyliśmy w końcu z miejsca.

   Każdy z nas rozglądał się po całej okolicy, jest tu tak... Kolorowo, wesoło, przede wszystkim ciepło. Całkowicie inaczej niż w Wielkiej Brytanii.

   Po dosłownie 3 minutach byliśmy na miejscu, ja zamówiłem burgera i frytki, Wilbur też, a Karl miał wyjątkowo ochotę na sałatkę, i również to zamówił. Każdy z nas wziął sobie również po 0,5l wodę.

   Usiedliśmy na miejscu, razem wyszło nam 15,30$, ja i Wilbur po 4,90$ a Karl 5,50$. Poczekaliśmy 15 minut na nasze zamówienie.

   Było nawet dobre, nie oszukujmy się. Zjedliśmy obiad w jakieś 20 minut, nie musieliśmy się spieszyć. Następne 10 minut po prostu rozmawialiśmy.

   Potem grzecznie wyrzuciliśmy papierki po jedzeniu do kosza oraz odstawiliśmy tacki.

   Ostatecznie wróciliśmy do pokoju, żeby w końcu porządnie się wyspać, cały czas byliśmy zmęczeni. Po prostu przebraliśmy się w luźniejsze ubrania, i położyliśmy się spać.

01/09/22r.
9:33 AM

– George! Szybciej bo się spóźnimy!
– Moja wina, że musiałem iść ostatni?! Dobrze wiecie, że ogarnianie się zajmuje mi najdłużej!
– Dla tego byłeś na końcu, teraz pospiesz się!– wykrzyczał Wilbur.

   Ubierałem się tak szybko jak mogłem, starałem się ułożyć moje włosy w miarę normalnie. Zawiązłem krawat, ostatni raz poprawiłem włosy i wyszedłem z łazienki.

Tego nie było w scenariuszu~ Dreamnotfound FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz