21

128 14 4
                                    

Gemma trzymała się naprawdę dobrze, ponieważ mieszkała w domu Robina wraz ze swoim mężem i córką. Informacja, że dziewczyna jest już tak dorosła i ma swoją własną rodzinę nieco nim wstrząsnął. On sam nie potrafił dogadać się z Louisem, teraz już całkowicie spieprzając sprawę.

Przyglądał się zdjęciom na ścianie, które wisiały dookoła kominka w salonie. Jego siostra wyglądała na naprawdę szczęśliwą, ułożyła sobie życie, ma dobrą pracę, ukochanego i swój własny cały świat. Przyjrzał się dokładnie malutkiej dziewczynce na zdjęciach, uśmiechniętej i dobrze bawiącą się z jakimś znajomym. Mężczyzna na zdjęciu był przystojnym blondynem z gładką twarzą, którą zachwycała się malutka. Na reszcie zdjęć była również rodzina, śmiejąca się lub w ważnych momentach z ich życia. Gemma w sukni ślubnej, jej mąż na tle gór, prawdopodobnie zdjęcie z jakiejś podróży, albo drobna brunetka z pluszakiem na tle budynku, zapewne jej pierwszy dzień w przedszkolu. 

-A wiesz, że zalaz pójdę do szkoly? 

Jego serducho zabiło trochę szybciej, ponieważ nie spodziewał się jakiegoś towarzystwa w tej chwili. U jego stóp stała córka Gemmy. Jego siostra zajmowała się w tej chwili przygotowaniem herbaty w pomieszczeniu obok. 

-Naprawdę? Pewnie nie możesz się doczekać, prawda? - przykucnął, aby przyjrzeć się małej. Jest taka podobna do swojej mamy. 

-Stlasznie! - krzyczy uradowana. -Mamusia mówi, że jesteś wujek Hally - kiwa się na boki, chowając rączki za swoimi plecami. Brunet nie może powstrzymać uśmiechu przez wymowę dziewczynki. 

-Harry, kochanie - poprawia, czując, że powinien. Jego siostra wygląda na mamę doskonałą i na pewno dba o wymowę dziewczynki, która musi mieć problemy z literką "r". 

-Mamusia też mnie poplawia, nie fajnie - rzuca z grymasem. -Ale ty mnie nie znasz! Jestem Bella - wyciąga do przodu rączkę, której Harry przygląda się nieco pod wrażeniem śmiałości dziecka. Musi przyznać, że jest wspaniała, a wymienił z nią tak mało zdań. 

Córka Gemmy zagaduje go do czasu, aż ta nie wróci z kuchni, niosąc tacę z herbatami. Wygoniła Bellą z salonu i usiadła wraz z bratem na kanapie. Chłopak stresował się tym, co miało nadejść, lecz kobieta nie wyglądała wcale na mniej przerażoną. Siedziała zestresowana obok niego, w dłoniach trzymała swój własny kubek z ciepłym napojem, który ogrzewał jej palce. 

-Powiedz coś w końcu - odzywa się jako pierwszy, nie mogąc znieść negatywnej energii bijącej od brunetki. Ta siada po turecku, dalej trzymając kubek w dłoniach. Jest niepomalowana i również piękna, Harry widział ją jedynie na jednym zdjęciu, starym i prawie podartym, lecz Gemma zachowała swoją urodę. 

-Nie sądziłam, że kiedykolwiek się zjawisz. Byłam wręcz przekonana, że Anne nie mówiła Ci o mnie i nie pamiętasz mnie - wyrzuca, lecz w jej głosie nie ma ani grama złośliwości czy żalu. -Tyle lat… 

-Wiem, Gemm, wiem, przepraszam - mamrocze na skraju płaczu, poraz kolejny. Przybliża się do niej i opiera swoją głowę o jej ramię, zarzucając jedną dłonią przez jej talie i przytulając ję delikatnie. Kobieta odpowiada tym samym, pociągając cicho nosem. Oboje czują się przy sobie komfortowo, jakby wcale nie było tej przerwy między rodzeństwem. -Mam Ci tyle do opowiedzenia - wyznaje, myśląc o tych wszystkich latach, kiedy nie było ich obok siebie. Gemma kiwa głową na jego słowa i wyrywa się z uścisku, aby odłożyć herbatę. Siada przodem do niego, a jej oczy są zaszklone. 

-Ja Tobie też. Musisz poznać Bellę, i mojego męża, mamy tyle do nadrobienia - przyznaje mu rację, wycierając policzka. -Matko, dawno tak się nie wzruszyłam. Cieszę się, że jesteś. 

-Nawet nie wiesz, jak mi ulżyło. Tak bardzo chciałem poznać Ciebie, tatę, wasze życie, między innymi po to właśnie przeszedłem na tę stronę. Pokochałem Londyn od pierwszego postawienia stopy na ulicy, gdzie mieszkam. 

Gemma jednak wygląda na zmieszaną, nie powstrzymuje już ani łez, ani pociągnięć nosem. 

-Harry, tak mi przykro, że nie wiedziałeś. Tata zmarł rok temu.

To uderza. Bardzo. Czuje, jakby zabrano mu jakiś kawałek życia po tej stronie. Nie wiedział, może wyobrażał sobie, że Robin mieszka tuż za ścianą, pomieszkuje z nimi jako ojciec i dziadek, albo, że wyprowadził się na coś mniejszego, nie chcąc być samemu na takiej powierzchni. Miał nadzieję, która właśnie runęła. Był niemal pewien, że jego matka o tym wiedziała. Nie powiedziała mu jednak, tylko zataiła to przed nim, nawet nie informując go o tak ważnej sprawie. Może myślała, że skoro i tak nie pamięta rodzica, nie ma sensu pojawić się na jego pogrzebie? Może nie chciała, aby Harry wplątywał się w życie siostry. Ale przecież rok temu, rok temu on tu był, w Anglii, w Londynie spędził miesiąc. 

Chociaż Gemma sama strasznie przeżywała śmierć rodzica, który jako jedyny z dwójki wychował ją, udało jej się uspokoić swojego młodszego brata. Wciąż pamiętała, jak był jeszcze mniejszy niż jej własna córka, a są to obrazy, które najlepiej, aby nigdy nie opuszczały jej głowy. Przytuliła do siebie chłopaka i kołysała ich ciałami, powoli i równomiernie, aż w końcu ten nie uspokoił się na tyle, aby mógł normalnie rozmawiać. Jego siostra wyjaśniła mu, co się stało z Robinem, na jego własne życzenie nawet opowiedziała, jak wspomina pogrzeb i jak sobie radzi. Mała Bella też pamięta jeszcze dziadka, chociaż za kilka lat wspomnienia z nim mogą być jedynie rozmazaną plamą. Jej mama stara się jak tylko może, aby jej córka pamiętała o swoim wspaniałym dziadku. Harry słucha wszystkiego jak zaczarowany, chłonie historie o swoim tacie i wyobraża go sobie jako wspaniałego mężczyznę. Rozumie, że ten zdecydował się zostawić Otylion daleko w niepamięci, jednak jest zły na swoją własną mamę, że zakazała przechodzenia mu na ich stronę. A teraz to on pojawił się spóźniony. 

Podziwia Gemmę. Jest cudowną kobietą, a wnioskuje to jedynie po godzinie rozmów. Chętnie spędziłby z nią o wiele więcej czasu, ale wie, że ma do wykonania jeszcze jedną rzecz. Jego siostra jest chętna na odwiezienie go do domu, dlatego mimo zakazów z jego strony czekają na Michała. Jest on jej mężem od dobrych siedmiu lat, oboje niczego nie żałują, a z każdym dniem kochają się coraz bardziej. Kiedy mężczyzna wraca z pracy i pojawia się w domu, Harry obserwuje ich przywitanie (czuły pocałunek), Bellę wbiegającą w ramiona ojca, aż w końcu to on nie podaje dłoni w ramach przedstawienie się. Polak wydaje się nieco zdziwiony, kiedy Gemma wtrąca, iż jest jej bratem, lecz zachowuje pozory i uśmiecha się do niego promiennie.

-Wydaje się w porządku - komentuje, kiedy zapina już pasy w samochodzie. Widzi mężczyznę przez okno kuchenne, kiedy rozmawia z siedzącą na blacie Bellą. 

-Jest wspaniały - odpowiada mu dumnie brunetka. Zerka na niego, odpalając samochód. -A ty? Masz kogoś? 

-Oh - wyrywa mu się. -Nie, przynajmniej nie teraz. Spieprzyłem i muszę to odkręcić - wyznaje, rezygnując z powiedzenia jej, że jego sympatia jest mężczyzną. Nie wie, jak gemma mogłaby zareagować, nie czuje się też na siłach aby wracać pieszo, gdyby ta wykopała "pedała" z samochodu. 

-Brzmi poważnie. Zgaduje, że takie jest. 

-Masz rację. 

Jadą spokojnie, obserwując ulice Londynu. Dokładnie śledzi drogę, wspominając Louisa. Może szatyn siedzi właśnie u siebie w pokoju, albo z siostrami, na pewno dalej czując się fatalnie po dzisiejszym dniu. Niestety, Harry jest fatalnym kłamcą, kiedy jest tak rozemocjonowany jak dzisiaj. Tomlinson staje się dla niego też zbyt ważny i wie, że nie zasługuje na okłamywanie go. Dosłownie przez ułamek sekundy wspomina słowa Liama, kiedy odbierał Louisa. "Trzeźwieje". Szatyn nic nie mówił, aby pił, lecz rozumie, jeśli to właśnie jemu nic nie powiedział. Ma tylko nadzieję, że widzi umiar i nie robi tego w tej chwili. Będąc z nim, ani razu nie sięgnął po alkohol tak, aby się upić. 

Ze swojego mieszkania zabiera kwiaty, które miał zostawić po pogrzebie Jay. Wraca z nimi do samochodu siostry, która przygląda mu się ze zdezorientowaniem. 

-Na co to? 

-Muszę z kimś porozmawiać. Zawieziesz mnie na cmentarz? 

-Boje się o Ciebie, braciszku - mówi, lecz przytakuje. Jest parę, a nawet cała tona tematów, których nie obgadali. Między innymi Harry niewiele powiedział o tym, co robi w mieście, czym się zajmuje, czy jest tu sam i jaki jest tego cel. Nie wspominał o mamie, lecz słuchał o tacie. Nie rozmawiali o Otylionie, o magii, mocach, czy tym, że Harry  jest księciem. Mimo wszystko zdążyła wytworzyć się między nimi więź, która, brunet miał nadzieje, nie była tylko pierwszą reakcją na ich spotkanie po tylu latach.

1/3

For a piece of happiness | LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz