17

183 15 2
                                    

Spędzają ze sobą wyjątkowo sporo czasu mimo upływu tylko dwóch dni, kradnąc sobie nawzajem drobne pocałunki albo urządzając serię obściskiwania się na łóżku młodszego. Harry dba o to aby Louis nie zostawał sam, zauważając jak ten nie myśli zbyt wiele o problemach w jego towarzystwie. Wiadomo, było parę razy, kiedy Tomlinson musiał wypłakać się kolejny raz, ale wtedy brunet brał go w ramiona i kołysał tak długo, aż Louis nie był w stanie normalnie mówić. Zwykle nie trwało to długo, ale on rozumiał zachowanie chłopaka i z całego serca starał się go wspierać ze wszystkich swoich sił. 

Oczywiście nie siedzieli cały czas razem. Faktycznie urządzenie pogrzebu zajmowało więcej czasu niż by się spodziewali, dlatego Harry spokojnie dawał mu na to czas. Wiedział już, że Louis ostatnie dni spędził w rodzinnym domu i że to właśnie do niego wraca. Dowiedział się właściwie ciekawych rzeczy o chłopaku, takich jak to, że dwa psy które wyprowadzał podczas drugiego spotkania są jego, ale mieszkają w domku z jego siostrami, ponieważ on nie ma czasu się nimi zajmować. Dwie najmłodsze siostry są bliźniaczkami i mają naprawdę ogrom energii, chociaż ostatnie dni również przesiedziały w ciszy. Według słów Louisa, cały ich dom jest tak niemiłosiernie pusty, że nie ma opcji, aby nic nie przypominało o śmierci ich mamy. Dosłownie cisza zabijała ich i Louis nie potrafił wysiedzieć tam dłużej, dlatego postanowił przejść się do Liama, nie wiedząc, że Harry tak strasznie się o niego martwił. 

W niedzielę rano szatyn zjawił się w domu Harry'ego, lecz nie zastał go tam od razu, jak się tego spodziewał. Nie miał bladego pojęcia, że Styles pracuje tego dnia od rana do dwunastej, jak w zwyczaju miały działać piekarnie. Drzwi otworzyła mu Vic, nawet nie wzruszona jego odwiedzinami. Co prawda, pierwszy raz mogła porozmawiać z sympatią przyjaciela sam na sam, nie zapominając o Jasmine, która z wielką chęcią również pozna bardziej chłopaka. Obie były niemal przekonane, że wystarczy parę dni aby ta dwójka w końcu wylądowała jako para.

-Może chciałbyś herbaty? Harry wspominał mi, że to właśnie ją lubisz - proponuje Vic, wpuszczając Louisa do mieszkania. Zdejmuje buty i kroczy za nią do kuchni i opiera się o futrynę, jak zwykle czując, że nie powinien tu być. 

-Herbata będzie okej, dziękuje - odpowiada, zapamiętując, że Harry musi sporo o nim mówić swoim przyjaciółkom. -Na pewno mogę poczekać? 

-Tak, spokojnie, powinien skończyć za dwie godzinki i wrócić, ucieszy się na Twój widok - zapewnia, sięgając po kubki z szafki z niższej półki. -Przy okazji lepiej się poznamy, w końcu mając na to okazję. 

-Vic ma rację - za szatynem pojawia się Jasmine, nieco strasząc go, za co od razu przeprasza. -Kiedy już tu jesteś, znikasz szybciej niż się pojawiasz - zauważa ze śmiechem. 

-Tak, zgodze się z wami, ale przepraszam. Nawet nie poznaliśmy się dokładnie, a ja ciągle siedzę wam w mieszkaniu i w ogóle. 

-Coś ty, Twoja obecność tutaj nie jest problemem, póki Harry jest szczęśliwy - stwierdza blondynka przygotowując dalej napoje, a Jasmine prosi ją o dodatkowy kubek dla niej. -Po prostu miło będzie pogadać. No i oczywiście przykro nam z powodu tego, co się wydarzyło - smutnieje, posyłając mu współczujące spojrzenie. 

-To po prostu dla mnie trudny okres, mam nadzieję, że rozumiecie. 

-Oczywiście, a teraz chodź do salonu, poczekamy tam na Harry'ego, a Vic przygotuje herbatę dla nas - zachęca Jasmine i już zaraz idzie z chłopakiem do salonu. 

Obie dziewczyny są bardzo ciekawe szatyna, który skradł serce ich przyjacielowi. Louis wygląda na strasznie sympatyczną osobę, ale tak samo jak Gia mogły wyczuć od niego jakąś iskierkę emocji. Teraz, po zmęczeniu Harry'ego który przez ostatnie dni zajmował się Tomlinsonem albo wcześniej zamartwiał się o niego, zrozumiały. Louis nie za często uśmiechał się, wolał swoje własne towarzystwo i spokój. Oczywiście, chodził smutny przez poszczególne wydarzenia, Harry podzielił się z nimi nawet domysłem, że nie je on wystarczająco i zdecydowanie przemęcza się, strasznie mało śpiąc. One również dostrzegały to i domyślały się, że skoro Louis zaczął poprawnie relację z ich przyjacielem, Gia wróci i w końcu porozmawia z Harrym. W końcu jej powrót i ich zgoda również były ważne. 

Louis może nie od razu zaaklimatyzował się w ich towarzystwie, ale na pewno zrobił to w ciągu dwóch godzin. Pozwolił sobie nawet na kilka żartów co dziewczyny odebrały w naprawdę pocieszający sposób. Dobrze rozumiały już czym Louis zachęcił do siebie Harry'ego. Jasmine bardzo trudno było trzymać język za zębami pamiętając, jak ich przyjaciel wariował z niewiedzy na samym początku. Tomlinson wydał im się tak przyjemnym człowiekiem, że niemal zaskomlały na dźwięk otwieranych drzwi wejściowych. 

 Oczywistym było, że widok swoich przyjaciółek i Louisa nieco zaskoczył

Harry'ego. Siedzieli w salonie przy herbacie i ciastku jak dobra paczka znajomych na jednym ze swoich spotkań, co wyglądało naprawdę dobrze. Tylko przez chwilę poczuł się zazdrosny o jego nieobecność, ale szybko jednak zmienił to na zwykłe zadowolenie, ponieważ najważniejsze mu osoby w końcu poznały chłopaka, który szczerze mu się podobał. 

Tak, Louis Tomlinson definitywnie podobał mu się, wahając się nawet stwierdzeniem, że od pierwszego wejrzenia. Urzekł go w każdy możliwy sposób i odczuwał, że nie jest to teraz jednostronne. Wręcz przeciwnie, poznając Louisa zauważył w sobie liczne zmiany. Owszem, zawsze był opiekuńczy wobec swoich bliskich, również zawsze starał się wykonywać wszystko jak najlepiej i aby zadowolić drugą osobę. Dawał to wszystko jednak Louisowi z potrojoną siłą, naprawdę wspaniałą i nową. Bał się trochę, że szatyn będąc jego pierwszym chłopakiem jest sporym skokiem na głęboką wodę, a on nie był pewny, czy chce aż tak ryzykować. 

-Cześć, H - przywitał się Tomlinson, siedząc na kanapie zaraz od strony wejścia, Harry posłał mu nieco zdziwione spojrzenie ale pochylił się i ucałował jego policzek, tak, jak robili to od piątku. 

-Nie spodziewałem się, że przyjdziesz - stwierdza niepewnie, siadając obok na fotelu. Jasmine i Vic mamroczą coś w stylu "Ciebie również miło widzieć, przyjacielu", ale Harry macha na nie ręką. 

-Cóż, wczoraj wieczorem uzgodniłem w końcu parę rzeczy co do pogrzebu - oznajmia. Kamień spada mu z serca, ponieważ nie sądził aby w ostatnim czasie równie sporo latał za czymś tak bardzo, jak za tym. -Chciałem z Tobą porozmawiać, ale nie mówiłeś nic o tym, że będziesz w pracy, więc posiedziałem z dziewczynami. 

-Rozumiem. Możemy iść do mnie, jeśli chcesz…

-Oh, nie - przerywa Vic, wstając w miejsca obok Louisa i odstawia swój kubek. -Myślę, że to dobra godzina, aby przygotować obiad. Chodź, Jasmine, ja pozmywam i Ci pomogę. Louis - zerka na niego - mam nadzieję, że zostaniesz i zjesz z nami? 

-Jasne, jeśli to nie problem - zapewnia i oddaje swój kubek, aby dziewczyna mogła wynieść go do zlewu. 

-Żaden - cmoka Jasmine i wychodzi wraz z blondynką z salonu, zostawiając ich samych. 

-Twoje przyjaciółki stwierdziły, że praktycznie mnie nie znają, a skoro my mamy się ku sobie, to powinny - informuje Harry'ego, siadając poprawnie i klepiąc miejsce obok siebie. Styles podnosi się z fotela z westchnieniem i zajmuje kanapę. -Ustaliłem datę pogrzebu. Na czwartek.

-Myślę, że to dobra data, macie jeszcze trochę czasu aby się przyzwyczaić i w ogólę - kiwa głową, rozumiejąc. 

-Nie, nie o to chodzi. Znaczy, tak, wiem, że to powinno wystarczyć mi i rodzinie, ale mówię Ci to z innego powodu - miesza się, sięgając po dłonie bruneta. Zielone tęczówki świdrują jego twarz dokładnie przez każdy milimetr, niewiele rozumiejąc. -Nie sądze, abym dał radę być tam bez ciebie. 

-Oh - ucieka z ust Harry'ego, ponieważ ewidentnie nie tego się spodziewał. 

-Wiem, że nie znamy się długo i nasze, cokolwiek to jest, nie trwa zbyt długo, ale tylko przy Tobie czuje się w miarę dobrze - stwierdza Louis, a jego głos zaczyna delikatnie cichnąc. -Tylko Ty wykrzesałeś ze mnie ociupinkę radości, a to będzie dla mnie tak bolesna chwila. Nie chciałbym załamać się na oczach mojego rodzeństwa, kiedy muszę być dla nich przykładem wytrwałości. 

Tylko Harry jest jego powodem do uśmiechu i chociaż chłopak czuje się zdecydowanie dziwnie z myślą, aby iść na pogrzeb mamy Louisa z nim, zrobi to, ponieważ chce być dla niego wsparciem. 



28 urodziny H :') łezka się w oczku kręci

No i Louis zaczyna trasę! Trzeba przyznać, że nieźle nas zaskoczył. Z kim widzę się w Poznaniu?

Ps.Zapraszam na texting larry również na moim profilu!

For a piece of happiness | LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz