6

189 15 6
                                    

Sprawdźcie, czy czytaliście ostatni!
Miłego <33

Zebranie informacji na temat nieznajomego zajmuje mu prawie godzinę, wliczając to dokładne przypomnienie najdrobniejszych szczegółów, których i tak nie ma dużo.  

Koszulka o kolorze ciemnozielonym, prawdopodobnie z krótkim rękawem, ponieważ był w stanie przypomnieć sobie lekko pomarszczony materiał przy ramionach, jakby rękawki były zmiętolone pod jeansową kurtką. 

Miał na sobie obcisłe jeansy, idealnie leżące na jego biodrach i innych partiach ciała, którymi kręcił, kiedy w biegu opuszczał autobus.

Jego grzywka była ciut długawa, czy to możliwe, aby w najbliższej przyszłości wybierał się je przyciąć? Jak bardzo powalone byłoby, gdyby brunet przeszedł wszystkie salony fryzjerskie w okolicy? 

Pił herbatę, przyznał nawet, że jest jej miłośnikiem. Niestety, nie pamiętał, aby kubeczek z napojem miał na sobie logo lub nazwę miejsca, gdzie szatyn mógłby ją kupić. Najbliżej tej okolicy znajdowała się kawiarnia "A sweet oasis", ale jej różowe ściany i piankowe pucharki lodowe nie wyglądały na styl nieznajomego. 

W dodatku, Harry nie miał bladego pojęcia z jakiego przystanku chłopak wsiadał. Mógł być to kawałek drogi, ponieważ herbata była w połowie dopita. Ale co, jeśli on już w drodze na autobus popijał napój? Cholera. 

Nieznajomy mieszka na osiedlu z domkami jednorodzinnymi i jest to chyba jedna z największych poszlak bruneta. Jednak dobrze pamięta, jak ten odpowiedział mu "właściwie tak". Co ma oznaczać to 'właściwie'? Tak, czy nie? Czy to jest miejsce, gdzie Harry powinien go szukać? Przecież to osiedle jest ogromne. 

Był też smutny. Z jakiego powodu? Czemu wymuszał uśmiech, udawał, na dodatek próbował pozbyć się towarzystwa?

Kończą mu się pomysły. 

-Naprawdę nad tym siedzisz? - do pokoju wchodzi Jasmine w fartuszku i łyżką w dłoni. Gdyby brunet nie był teraz sfrustrowany, na pewno zaśmiałby się z tego, jak brunetka wygląda. 

-Serio Cię to dziwi? 

-Właściwie, to nie - wzrusza ramionami i cmoka zrezygnowana. -Zaraz będzie obiad, zjesz ze mną? 

-Jasne, że tak. Nie mam innego wyjścia - wzdycha i odsuwa się od biurka, aby wstać. -Pomóc Ci w czymś? 

-Poradzę sobie, ale dziękuje. 

Idą razem do kuchni, gdzie dziewczyna sięga po talerzyki, a Harry po kubek, aby przygotować sobie herbatę. To dzisiejsze myślenie o szatynie wzbudziło w nim smaka na ten że ciepły napój. Zasiadają razem do stołu i jedzą w ciszy. Nie, żeby przeszkadzało to brunetowi, ale zazwyczaj rozmawiają, śmieją się i wygłupiają, potrafiąc nawet bawić się jedzeniem. Spogląda co jakiś czas znad swojego talerza na przyjaciółkę. Ta w końcu zdaje się nie wytrzymać ciągłego przyglądania jej się. 

-Zastanawiałam się, czy może nie sprowadzić tutaj Vic. Gia też byłaby mile widziana. 

Okej, może Harry nie tego się spodziewał, ale nie widzi przeciwwskazań. 

-Nie ma problemu, pomieścimy się przecież - przyznaje, niezrozumiale patrząc na nią. -Czemu wcześniej się nie odezwałaś? 

-Myślałam o tym, po prostu nie wiem, nic nie pchnęło mnie do przodu. 

-Co więc stało się teraz, że w końcu powiedziałaś? - pyta, marszcząc brwi. 

-Patrzyłeś na mnie co chwilę. Nawet nie wiesz, jak bardzo irytujące i błagające potrafi być twoje spojrzenie! - unosi się w nerwach, na co Harry parska śmiechem. 

For a piece of happiness | LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz