Mija miesiąc; bardzo szybko i bezboleśnie, jeśli można to tak nazwać. Zaczyna się maj i w końcu można poczuć trochę więcej słońca na skórze i usłyszeć jednego lub dwa ptaki w bliskim parku, kiedy jest już naprawdę cicho na mieście. Harry dalej lubi wychodzić na spacery wieczorem, zażywa wtedy cennego powietrza, może tylko trochę zanieczyszczonego. Wyjścia z domu są dla niego przyjemniejsze, od kiedy w małym mieszkanku zrobiło się nieco ciaśniej, a jego uszy odpoczywają od ciągłych uszczypliwych komentarzy.
Wraz z Jasmine pomógł swoim przyjaciółką się wprowadzić. O ile Vic była niezmiernie szczęśliwa na propozycję o zamieszkaniu z nimi chociaż na jakiś czas, Gii niezbyt podobał się się ten pomysł. Znała Londyn prawie tak samo jak Otylion i nie widziała w nim nic nadzwyczajnego oprócz różnicy w ubraniach czy technologii. Blondynka za to nie mogła nie znaleźć już w pierwszym tygodniu swojego własnego stylu; lekko przyduża góra i luźniejsze (w życiu nie obcisłe) spodnie. Sukienki i spódniczki w ogóle jej nie podchodziły, chociaż w swojej szafie umieściła aż dwie, których i tak zapewne nie zdąży założyć. Telefon i telewizor, nie zapominając o pełnej kuchni w wyposażeniem, zdecydownanie zwaliły ją z nóg, chodź od gotowania wolała trzymać się jak najdalej. Gia na wszystko reagowała tak samo, czyli wzruszeniem ramion.
Najstarsza z przyjaciół faktycznie nie była nastawiona pozytywnie. Zaczęło się to od pierwszej wizyty Harry'ego w sprawie swoich mocy, które mogą mieć jakiś związek z Louisem. Dużo czytała na ten temat, ponieważ sama nie była w tym najlepiej przygotowana. Za dzieciaka nauczyła ją jej własna babcia, przekazywała jej wiedzę, stare książki, poprawiała ją i szkoliła; to dzięki niej Gia może dzielić się swoją wiedzą z parę lat młodszym przyjacielem, który nauki o magii wcale nie miał już za czasów dzieciaka w teorii i praktyce. Jednak stara kobieta nie uczyła swojej wnuczki legend, jakby te całkiem nie istniały, chociaż brunetka wielokrotnie słyszała bardziej realne lub nie historie. Przeleciała swoje książki na stole w salonie ich mieszkania, zajęło jej to trzy dni, aż nie znalazła czegoś w miarę sensownego. Nie chciała jednak mówić Harry'emu rzeczy, których nie jest pewna, dodatkowo mając przy tym swoją własną teorię. Znała swojego przyjaciela, wiedziała, jak bardzo ten potrafi się zafiksować. Nie wyobrażała sobie więc teraz wprowadzać go w błąd.
Styles z Louisem byli właściwie w stałym kontakcie. Esemesowanie nie miało końca późnymi wieczorami, wychodzenie na wspólny obiad stał się tradycją chociaż dwa razy w tygodniu, a każde takie wyjście mogli nazwać randką. Nie zrobili jednak tego ani razu, nie czując potrzeby i i tak czując się z tym okej. Harry bardzo lubił spotykać się z chłopakiem, zwłaszcza, kiedy okazało się, że Louis jest mile widziany w piekarni w której pracuje. Barbara i Daniele nie mogły powstrzymać pisków kiedy przyprowadził go tam pierwszy raz pod ich obecność, a te ucieszone nie chciały wypuścić go z objęć, ponieważ "tak dawno nie widziały tych uroczych policzków". Parę razy dołączył do nich Liam, kiedy akurat miał przerwę i wybierali się na kawę. Uczucie które zaczynało się tworzyć pod przyjemną powłoką pozostawioną bez komentarzy stawała się nieco silniejsza z każdym spotkaniem, chociaż nie dochodziło do żadnych rozmów o uczuciach, ani do bliskości jaką mogliby mieć w związku. Z jakiegoś powodu było to dobre i podobało się Harry'emu, że nie działo się to szybko i nagle, bez pośpiechu i na spokojnie płynęło z czasem. Mimo to oboje zauważali to jak, na siebie patrzyli i było to przyjemne.
-Mógłbym Cię prosić o coś słodkiego? Jakiś napój? - Liam stoi po drugiej stronie kasy, obok obecnego klienta którego Harry obsługuje.
-Jasne, poczekaj chwilę, zaraz wam przyniosę - zapewnia i wydaje klientowi resztę, zaraz życząc mu miłego dnia.
Cofa się na zaplecze gdzie ostatnio ma swój skład napojów cukrowych. To te, które Liam przywiózł za pierwszym razem w kartonach. Bierze jedną butelkę kolorowej wody i wychodzi przed kasę, gdzie przy pojedynczym stoliku siedzą jego przyjaciele. Stawia butelkę na stole i zerka na Louisa, zanim siada.
CZYTASZ
For a piece of happiness | Larry
FanfictionMagia istnieje naprawdę i jest niesamowita, niemal tak samo piękna, jak radość i szczęście u człowieka. Harry dostrzega błyszczące oczy u osób pełnych pozytywnych emocji. Kocha widok tego, kocha to słyszeć i czuć. Kocha też osoby smutne, ponieważ mo...