Dookoła płyty nie walały się liście, lecz rosła trawa. Nie było jej wiele, lecz wystarczająco, aby swoją barwą trochę odciągnąć odwiedzających od negatywnych myśli. Przecież zieleń jest tak pociesznym, spokojnych kolorem.
Myśl, że kilka godzin temu było tu pełno ludzi przytłaczała go jeszcze bardziej. A może nie było ich wielu? Może Louis powiadomił o śmierci tylko najbliższych, nie chcąc, aby niepotrzebne osoby plątały się wokół nich w takiej chwili. On też miał tam być, cholera, miał przytulić go, kiedy poczuje się gorzej, miał trzymać go za rękę, aby być dla niego wsparciem. Mógł nawet uronić kilka łez, stojąc obok szatyna, obok jego rodziny, której wcale nie zna. Nie potrafił sobie wybaczyć tego, jak w tak krótkim czasie tyle rzeczy sprawiło, że poczuł się tak okropnie. Mógł poczekać na Louisa, powiedzieć mu i wyjaśnić, albo nawet iść z nim i pożegnać się ze światem magii, gdyby jego matka faktycznie mówiła poważnie i zakazała mu wstępu. To wszystko było warte mniej niż Louis, więc dlaczego to właśnie z niego zrezygnował.
Ani zielona trawa, ani blask księżyca, a nawet myśl o czymś niesamowitym nie potrafiła zgonić łez, które zbierały się pod jego powiekami. Przykląkł, aby na grobie ustawić kwiaty, chociaż była ich tu już masa innych. Johannah Tomlinson nie miała zdjęcia w płycie, lecz Harry potrafił sobie wyobrazić tę kobietę tak, jak Louis mu opisywał. Albo jak pokazywał jej zdjęcia z telefonu, samemu płacząc kiedy wspominał z nią piękne chwile. Wtedy brunet wtulał się bardziej w jego bok i całował jego brodę, chcąc odpędzić łzy ukochanego. Teraz nie może stanąć na jego miejscu, jest tu całkowicie sam.
-Dobry wieczór - uśmiecha się blado, zerkając ze swoich palców na kamień przed sobą. -Właściwie nie wiem, jak mam się do Ciebie zwracać. Louis opowiadał, że jesteś strasznie rodzinną osobą, mam nadzieję, że pozwolisz mi mówić do siebie Jay - zastanawia się na głos, używając formy, jakby kobieta faktycznie była tu z nim. Czuje uścisk w sercu, kiedy zdaje sobie z tego sprawę, lecz nie przestaje. -Wiesz, on naprawdę jest niesamowity, założę się, że reszta też taka jest. Mają świetny wzór do naśladowania, też chciałbym tak dobrze wspominać mamę, jak one Ciebie - smutnieje na myśl o swojej rodzicielce. -Nie mogę uwierzyć, że poznałem tak wspaniałą osobę, jak Twój syn. Jest naprawdę niesamowity, dzielny, mam nadzieję, że da sobie radę. Jest warty wszystkiego, co najlepsze, nie sądzisz? Obiecuję, że jeśli porozmawiamy, zaopiekuje się nim najlepiej, jak tylko będę w stanie. Powoli oddaje mu swoje serce, to tak cholernie dziwne, ponieważ nie sądziłem, że kiedyś się zakocham. Że zakocham się w kimś stąd, że będzie z tym tyle problemów - westchnął, poprawiając włosy które opadły mu na twarz. Nie chce zasłaniać sobie widoku, czując, jakby rozmawiał z Jay w cztery oczy. -Ale i tak to zrobię, nie zrezygnuje z niego, mam nadzieję, że on również tego nie zrobi. Jest mi potrzebny tak samo jak ja jestem jemu. Zazwyczaj chodzi smutny, zauważyłaś? - zastanawia się - Kiedy jest przy mnie, uśmiecha się. To najpiękniejszy widok na ziemi, przysięgam, nie ma piękniejszego. Staram się jak mogę, aby go uszczęśliwić przez ostatni czas. A teraz? Teraz nawaliłem, wiem, odkręce to.
Logiczne, że Jay nie odpowie mu tak, jakby tego chciał. Ale mimo to czuje bliskość kobiety, nawet jeśli nie poznał jej za życia, ma nadzieję, że ta przekona się do niego i wybaczy mu jego błędy, przez które cierpi teraz jej syn.
-Louis za Tobą tęskni. Ja też pewnie bym to robił podobnie jak on. Mimo wszystko, brakuje mi tego, że Cię nie ma. Chciałbym Cię poznać, a czuję się, jakbym nagrywał się mamie mojej sympatii na pocztę - prycha przez łzy, nie mogąc się powstrzymać. Zaraz wyciera policzka, kiedy czuje, jak robią się mokre. -Będę się zbierał. Dobrze było Cię poznać, Johannah.
Z bólem w sercu podnosi się z miejsca, aby opuścić to miejsce na cmentarzu. Według Gemmy, grób Robina nie znajdował się wcale daleko od wejścia na cmentarz. Szybko znalazł jego kamień i zawahał się, zanim stanął przed nim. Pociągnął nosem nie wiedząc, czy jest gotowy na kolejną rozmowę, na kolejne mówienie samemu do siebie. Chciałby porozmawiać ze swoim tatą na żywo, poznać jego głos i rysy twarzy. Jego siostra obiecała, że pokaże mu filmy i zdjęcia, lecz nie mogło się to równać z rozmawianiem w żywe oczy.
![](https://img.wattpad.com/cover/295300903-288-k55718.jpg)
CZYTASZ
For a piece of happiness | Larry
FanficMagia istnieje naprawdę i jest niesamowita, niemal tak samo piękna, jak radość i szczęście u człowieka. Harry dostrzega błyszczące oczy u osób pełnych pozytywnych emocji. Kocha widok tego, kocha to słyszeć i czuć. Kocha też osoby smutne, ponieważ mo...