5

196 17 3
                                    

-Był ładny. 

-Trzeba było zarywać!

-To nie jest dla mnie proste, okej? Chciałem się przedstawić, ale wtedy autobus zahamował i zatrzymał się na jego prostanku! To nie moja wina. 

-A on złapał cię i uciekł. Chuj wiesz, czy jest kopciuszkiem, czy bohaterem. 

Jasmine wyrzuca rękę w powietrze w geście załamania, co powoduje cichy śmiech u bruneta. Siedzą właśnie na kanapie w mieszkaniu, oglądając przypadkową komedię w telewizji i właśnie teraz, podczas przerwy reklamowej, chłopak postanowił opowiedzieć przyjaciółce o nieznajomym. Dziewczyna jednak, nawet jeśli okazuje minimalne zainteresowanie, nie bierze tego na poważnie. 

Sięga do miski z popcornem, bierze garść i wpycha całą do buzi. 

-Nie udław się - komentuje Jasmine, zerkając na niego z boku.

-Nie mam czym - odpowiada jej, kiedy w końcu połyka bez problemu. 

-Ale chciałbyś. 

-Chciałbym. 

Reklamy kończą się błyskawicznie, albo to Harry był zbyt zajęty wspominaniem szatyna, aby w ogóle zerknąć na ekran. Dziewczyna obok niego skupia się na fabule, która jego zwyczajnie nudzi. Dawno przełączyłby to na coś innego, ale zbyt bardzo lubi, kiedy Jasmine jest 1) cicho; 2) uśmiechnięta, dlatego siedzi smutny na kanapie, nie mając totalnie nic do roboty. 

Myśli o szatynie. Widzieli się ledwie kilka godzin temu przez kilka minut, ale dokładnie zapamiętał jego twarz. Gdyby mógł, pewnie rozpoznałby go po samym kolorze włosów. Gdyby te znalazły się pod promieniami słońca, zapewne świeciły by na złoto, tak samo, jak jego oczy. Były piękne, jasne ale trochę przymglone. Rzadko się uśmiechał, chociaż Harry wierzył, że skoro sztuczny uśmiech zdołał go zachwycić, ten szczery byłby jeszcze cudowniejszy. Drobny nosek kojarzył mu się z tym, który miał Piotruś Pan. Była to pierwsza bajka, jaką kazano mu obejrzeć, kiedy po raz pierwszy był w Londynie z Jasmine parę lat temu. Zaczynali wtedy wynajmować tu mieszkanie na krótkie okresy czasowe, a ponieważ lokum stało puste praktycznie zawsze, a jego właściciel nie miał żadnych przeciwwskazań, aby pojawiali się tam w pojedyncze weekendy. Już wtedy zakochał się w tym miejscu, cała ta elektronika go zachwyciła, masa ludzi w jednym miejscu wcześniej wydawała się naprawdę czymś niezwykłym, kiedy tutaj było to na tle dziennym. Nawet wzrostem nieznajomy mógłby przypominać chłopca z bajki, był niski i drobny, chociaż wyglądał i tak na starszego. 

Kiedy mieszkał jeszcze na stałe w Otylionie, nie spotykał się z żadnymi chłopakami. Nikt z jego krainy nie był wystarczająco urokliwy, aby chociaż mu się przypodobać. Czy wiele wymagał, potrzebując kogoś takiego, jak właśnie niebieskooki z autobusu?

Harry, cóż, był też trochę inny, jeśli chodzi o ich mały zaczarowany świat. Często obawiał się wielu rzeczy kiedy był młodszy, z resztą dalej tak jest i wie, że powinien z tym walczyć. Jednak to czego nauczył się i przeżył w Otylionie bywa dla niego problematyczne. Gdyby nie znał Vic, Jasmine i Gii od wielu, wielu lat, mógłby mieć problem z zaufaniem im. Tymczasem właśnie one były powierniczkami jego sekretów, każda mogła znać inny, ale znała, ponieważ Harry ufał im jak nikomu innemu. Sam nie wiedział co stało się teraz. Nieznajomy chłopak po prostu stał się jego celem w oczach, głowie, a może nawet sercu. Chciał go poznać, chciał mu zaufać, chciał, aby on też mu ufał. 

Możliwe, że szatyn nie miał w sobie tylko czegoś pięknego, ale był też pociągający. Harry nigdy nie skupiał się na tym, czy ktoś pociąga go seksualnie. Oczywiście, wiedział, jak działa zbliżenie, ale nie znał kompletnie obrazu tego, jak to wygląda. W ich krainie nie było czegoś takiego jak porno, które tutaj mógł sobie włączyć (chociaż dalej tego nie zrobił, czując się dziwnie z myślą, że mógłby). Jak na razie, filmy tutaj były mu najbardziej znajome. Któregoś dnia Jasmine namówiła go na "ciekawy romantyczny film" który okazał się niczym innym, jak scenami seksu. Myślał, że zabije przyjaciółkę, ale było to w jej stylu i mógł się tego spodziewać. Mimo wszystko, przetrwał przez wszystkie trzy części, chociaż dosyć często zamykał oczy, czując się zwyczajnie dziwnie. 

-Ziemia do Harry'ego - z zamyślenia wyrwał go głos przyjaciółki. Spogląda na nią zdezorientowany, nie wiedząc, co się dzieje. -Nie wierze, że nie płaczesz - zauważa słusznie. Spogląda na ekran i widzi wpis powtórny, chociaż ten sam pojawił się na początku. 

-Nauczyłam się przez ten krótki czas, że Nicholas Sparks nie umie pisać szczęśliwych zakończeń - wzrusza ramionami. -Poza tym, nawet nie zwróciłem uwagi na fabułę.

-Bujałeś w obłokach? 

-Mhm, błękitnych, takich pięknych, wiesz? 

-Domyślam się - parska, zaskoczona lekko jego prostotą. -Ciągle chodzi ci po głowie ten chłopak, prawda? - pyta, poprawiając się na swoim miejscu. Harry jest jej wdzięczny, że znosi jego humorki przez ostatnie dwie godziny. 

-Nie potrafię go wyrzucić z myśli. To irytujące - wzdycha zdołowany i opada na oparcie. Już po chwili czuje w swoich włosach dłoń, której paznokcie zawsze Jasmine maluje na czarno.

-Nie wiem, jak miałabym Ci pomóc. Szkoda, że nie możemy go jakoś znaleźć dzięki magii. Ulżyłoby Ci. 

Harry dostaje olśnienia. 

-A gdyby tak zapytać G-

-Nawet o tym nie myśl - przerywa mu ostro, podnosząc jego głowę z oparcia i nakierowując jego spojrzenie na jej twarz. -Dobrze wiesz, że to tak nie działa, a Gia nie pomoże Ci znaleźć przypadkowego chłopaka. 

-On nie jest przypadkowym chłopakiem - odpowiada jej lekko oburzony - jestem pewny, że los tak chciał. 

-W takim razie chciał was też rozdzielić. 

-Nie nie, mylisz się. Teraz chce, abym go znalazł - kiwa przecząco palcem. 

-W twojej opowieści wyglądało to tak, jakby nie chciał w ogóle z Tobą rozmawiać, H. Nie wydaje mi się - wzdycha, wstając i zbierając pustą miskę po przekąsce. Harry ma wrażenie, że przyjaciółka z niego kpi.

-Wiem swoje - burczy obrażony, ale wierzy w ten pieprzony los. -Jeszcze poznam jego imię. 

Nie ma pojęcia jak to zrobi, ale ma cały weekend przed sobą, aby tego dokonać. Kiedy wracał z przystanku autobusowego, w końcu wstąpił do piekarni w okolicy. Zaczyna od poniedziałku, ale już jutro ma się pojawić wcześnie rano, aby przemiła staruszka o imieniu Gabriele przygotowała go do pracy i wszystko objaśniła. Może przyjdzie taki dzień, gdzie spotka tajemniczego szatyna po raz kolejny? 

Krótki, ale zaraz wleci drugi!
Wiecie, H chyba jednak tak bardzo nie wierzy w ten los hehe
Do zobaczenia za chwilę!

For a piece of happiness | LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz