29. Długa noc

504 12 0
                                    

POV: SKY

Obudziłam się w jakimś dziwnym miejscu. Siedziałam na drewnianym krześle a ręce i nogi były do niego przywiązane. Rozglądając się nie opuszczając ani kawałka zaczynałam poznawać to miejsce. Była to stara szopa w której miałam zginąć ją a zginęła Lisa. Czy teraz przyszedł czas na mnie? Zastanawiałam się co tu robię bo ostatnie co pamiętam to to że zrobiłam sobie herbatę i siedziałam na łóżku ja pijąc a dalej ciemność aż do teraz. Gdy przestałam na chwilę myśleć o tym co się działo wcześniej, ujrzałam postać zbliżającą się w moja stronę. Była to sylwetka dość wysokiej kobiety. Stanęłam przede mną. Zaczęła się głupio uśmiechać a następnie z całej siły odkleiła z moich ust taśmę. To bolało bardzo.

-Wyspana?- Zapytała.

- Lepiej mi powiedz gdzie jestem i kim ty jesteś.- warknęłam.

- Oj złoto nie musisz się tak wkurzać. Ja jestem przyszła żona Norberto a ty wiedzma ktora psuje moje plany. A wiesz ze takich osób trzeba się pozbyć prawda?- wyciągnęła z kieszeni scyzorek a następnie przejechała nim po moim policzku. Syknęłam a gdy go zabrała ujrzałam na nim krew.- Norberto pewnie juz tu jedzie więc Gdy tylko przybędzie to ciebie zastrzelimy. I bum... będę mogła żyć spokojnie.- gestykulowała rękami.

-Chyba w więzieniu zgniejesz.- odezwałam się co było chyba błędem. Bo dziewczyna podeszła do mnie i z powrotem przykleiła mi taśmę na usta a ręce i nogi zacisnęła jeszcze mocniej.

-Wiesz co zastanawia mnie jedna rzecz. Szperając w twoim pokoju znalazłam to.- wyciągnęła z torby pozytywny test ciążowy.- Ciekawe czy to twój. Powinnam to sprawdzić?- zbliżyła się znowu i przylorzyla scyzorek do mojego brzucha. Mój oddech przyspieszył jak i bicie serca. Jeśli coś się stanie temu dzieku albo Norbertowi to nigdy sobie tego nie wybaczę.

W tej chwili dzwi do szopy zaczęły się otwierać a dziewczyna zabrała scyzorek i się schowała gdzieś za skrzyniami. Do środka wszedł Norberto który gdy mnie zobaczył od razu podbiegł.

-Sky, cholera. Wszystko okey?- Zapytał i spojrzał na mój rozcięty policzek.- Boli?- spojrzał na mnie I zaczął rozwiązywać sznury które były na moich rękach i nogach ale w tym momencie z ukrycia wyszła rudowłosa. Chlopak szybko przerwał to co robił i spojrzał na dziewczyne zbliżającą się w nasza stronę.

-No, no kogo ja tu widzę.- zaczęła się ironicznie śmiać.

-Amber.- warknal czarnooki. Więc wiedział kim była ta osoba.- Mogłem się domyślać ze to ty za tym stoisz. Powiedz mi bo czegoś nie rozumiem po co to robisz? Sprawia Ci przyjemność niszczenie szczęścia innych?!- podniósł na koniec juz nie wytrzymując głos.

-Nie. Ale cie kocham i chce byśmy byli razem szczęśliwi, a ten dziwoląg to utrudnia.- wskazała na mnie palcem.

-W porównaniu z nią to ty jesteś dziwolągiem.- mimo że miałam zaklejone usta i wogule była sytuacja jak była to miałam ochotę się z tych słów śmiać.- To że mój ojciec chce byśmy było to nie znaczy że ja chce. Dużo głupich rzeczy się robi z miłości ale żeby porywać ludzi i niszczyć innych szczęście to przesada. Twój problem jeśli nie możesz se znaleźć chłopaka. Jak chce się wytrzymać to poproś kogoś może Ci kupi worek a nie będziesz ludzi krzywdzić.- rudowlosa była tak czerwona że wyglądała jakby zaraz miała wybuchnąć. Norberto podszedl do mnie I próbował rozwiązać sznury. Ale nadaremnie.

-Przestan albo strzele.- powiedziala dziewczyna kierując pistolet na mnie. Norberto przestał ale rudowlosa i tak strzeliła.

Opowiem o tobie gwiazdom [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz