Mosculio
Czas zdawał się leczyć rany które powstały na przestrzeni kilku lat wcześniej. Minął konkretny okres nim w pełni wybaczyłem ojcu, i zacząłem tak naprawdę wszystko od początku.
Dalej na głowie miałem całą Famiglię Włoch. Dalej osadzony byłem na stanowisku Bossa, jednak nie mogłem także dopuścić do tego by mój biologiczny ojciec przez jakieś ruchy stracił stanowisko w kartelu. To on rządził Ameryką. A moim zadaniem, mimo wszystko było pilnowanie tego by wszystko szło jak należy.
- Wujku! - Octavio zjawił się obok mnie mając w dłoni samochód z klocków lego.
Chłopiec miał już, kurwa osiem lat! Sam nie wiedziałem kiedy to minęło. Ja także do młodych już nie należałem. Na karku miałem trzydzieści dwa lata, a u boku bark żony i dziecka. Ale jakoś szczególnie nie przeszkadzało mi to.
- Co się stało? - potarłem zmęczony skronie.
- Paola rozrzuciła mi klocki w pokoju, nie wiem czy dobrze go zbudowałem - wykrzywił wargi w grymasie zupełnie jak jego ojciec.
Mały był kopią Michaela, i to bez dwóch zdań.
Ciemne włosy, prosty nos i uwydatnione mimo młodego wieku kości policzkowe. Byłem pewny, że w przyszłości będą z nim problemy. Zresztą jak z każdym, kto należał do rogu Garcia, bądź miał z nim jakiejś powiązania.
- Pokaż to - westchnąłem i posunąłem się na swoim łóżku robiąc mu miejsce. Zacząłem przyglądać się całości jasno stwierdzając, że wszystko znajdowało się na swoim miejscu.
Chłopiec ożywiony wybiegł z mojej sypialni, przez co dostałem chwilę dla siebie w samotności. Brakowało mi tego.
Ostatnie kilka dni spędziliśmy wszyscy w Rosji, z powodu Mary która katowała Maksima, i to dosłownie. Facet nie miał z nią życia, ale obydwoje byli siebie warci.
Znałem go już wcześniej i śmiało mogłem stwierdzić, że i ona, jak i on zmienili się do tego stopnia, że nawet zaadoptowali kota! Mary zaskakiwała każdego.
Rodzina smętnie wyczekiwała potomków z ich strony, prawda okazała się być w zupełności zaskakująca. Macocha gdy dowiedziała się o bezpłodności Maksima dostała szału. Sama nalegała najbardziej, a taka wiadomość była jak strzał w kolano.
Małżeństwo z tego co było wiadome zaczęło starać się o próby leczenia. Istniała naprawdę mała szansa, ale jednak, że małe diabły pojawią się na świecie.
Sytuacja z przyrodnią siostrą była z mojej strony bardzo skomplikowana. Mary uwodziła mnie na samym początku, przez co czułem się mało komfortowo w jej towarzystwie.
Dopiero po tym jak między nią a Maksiem się ułożyło poczułem spokój. Byłem już pewny, że temat był dawno zamknięty.
Wstałem z łóżka i podszedłem do szafy. Otworzyłem ją i wyjąłem swoją walizkę. Musiałem spakować się gdyż tamtej nocy wracałem do Włoch. Sprawy które nie mogły zwlekać wołały, one wręczy wydawały alarm słyszalny z takiej odległości.
Musiałem wracać.
- Zabiorę się z tobą - usłyszałem za sobą zaspany głos Fabiano.
- Rób co chcesz - wzruszyłem ramionami - Lecę do Kampanii. Nie planuję awaryjnego lądowania podczas podróży byś znalazł sobie jakąś dziwkę do pieprzenia na pokładzie - zerknąłem na niego zza ramienia i puściłem oczko.
- Zabawny jesteś, naprawdę - warknął.
- Mnie moje żarty śmieszą, zapytaj Liama, on też ci potwierdzi, że moje suchary są śmieszniejsze niż cały ty.
Lubiłem się z nim przekomarzać, może dlatego, że tylko obydwaj byliśmy wolni i często spędzaliśmy razem czas. Zazwyczaj w klubie. Nawet czasami zajmował się moimi przemytami kiedy ja pomagałem ojcu w akcjach.
- Żałosny jesteś - założył ręce na klatce piersiowej i oparł się o framugę drzwi.
- Tak samo jak ty - odparłem jedynie i rozsunąłem walizkę. Wsadziłem do niej stos koszulek.
- Powtarzasz się.
- Och, zamknij się już tylko wypierdalaj się pakować, skoro chcesz ze mną lecieć. Nie mam czasu - potrząsnąłem zegarkiem na nadgarstku i dopiąłem swój bagaż.
Ociągając się poszedł po walizkę. Kiedy obydwaj spotkaliśmy się na korytarzu przybrał swój szaleńczy uśmiech na usta.
- Gorące cipeczki na mnie czekają.
Czasami miałem za złe, Mary, że wyciągnęła Fabiano z kompleksu swojej blizny. Przesadzał, traktował kobiety bardzo rzeczowo, co lekko naruszało nazwisko Garcia.
Po ekscesie z córką gubernatora sądziłem, że się lekko opanuje ale nastąpiła pieprzona przewrotność. Jemu jeszcze bardziej odbiło.
Chciał chyba pobawić się w naszą siostrę, próbowano wstawić filmiki z nim kiedy pieprzył dziewczynę na kanapie w klubie. Jej ojciec w porę zareagował, ale przy tym naraził się ojcu.
Obiecał trzymać dziewczynę jak z daleka za to, że Fabiano tak samo nigdy się do niej nie zbliży, taki obrót chyba był dobry. Natomiast co do przyrodniego brata mogłem dodać jeszcze to, że był w chuj nie odpowiedzialny.
Założyłem okulary przeciwsłoneczne na nos i otworzyłem bagażnik auta. Wsiadłem na miejsce kierowcy i czekałem, aż wielmożny książę zrobi to samo obok.
Czasami dopadały mnie wyrzuty sumienia, przez to co chciałem zrobić kilka lat wcześniej. Byłem pieprzonym idiotą sądząc, że śmierć na rodzinie będzie najlepszą opcją.
- To co? W drogę! - poprawił swoje ciemne włosy w lusterku i potarł dłonie.
Pokręciłem głową i odpaliłem samochód.
- Boże, chcę widzieć moment aż w końcu ktoś da ci porządną nauczkę - mruknąłem pod nosem dociskając pedał gazu do podłogi.
- To nigdy nie nadejdzie - zapewnił.
- Jesteś pewny?
- W stu procentach - oparł się o siedzenie i wyjął swój telefon.
Wkurwiający typ.
![](https://img.wattpad.com/cover/302340012-288-k911082.jpg)
CZYTASZ
Zauroczeni w sobie |18+
RomancePiąta część z serii: "Uwikłani". Przyszedł czas na niego...Mosculio Ranches Garcia. Mężczyzna który przeszedł dość wiele, jednak to nie wszystko. Najgorsze dopiero miało być przed nim. Los stawia mu na drodze ją, piękną, blondwłosą Rachel. Wszyst...