Mosculio
Abstrakcja. To słowo idealnie określało sytuację w której się znalazłem tak naprawdę przez własne decyzje. Obserwowałem skrupulatnie ciemny wystrój miejsca by jakkolwiek zapomnieć, o tym, że czekałem na jebanego śmiecia.
- Zapraszam - usłyszałem stłumiony głos zza drzwi. Rozpiąłem guzik marynarki i uniosłem wysoko brodę. Napotkałem ciemne spojrzenie gościa który zjawił się wraz z blondwłosą pięknością. Zaskoczony uniosłem jedną brew gdy usiadła wyprostowana jak struna na przeciwko i delikatnie rozszerzyła smukłe nogi - Ranches, no nareszcie, sądziłem, że nie będzie dane mi cię jeszcze tu zobaczyć - Carlo parsknął śmiechem i usadowił się obok dziewuchy.
Prychnąłem pod nosem i pokręciłem głową.
- Skończ pierdolić, dawaj mi pieniądze. Nie mam czasu na zabawy w kotka i myszkę - pochyliłem się i ułożyłem dłonie w piramidkę.
- Mosculio nie rób nic pochopnie, przecież wiesz, że ten klub nie prosperuje tak dobrze jak ten który zburzyłeś - sięgnął po kryształową karafkę i nalał bursztynowy napój w dwie szklanki.
- Sądzisz, że jestem głupi? Dobrze wiem, że dziwki w tym rejonie są najbardziej rozchwytywane. Dostajesz ponad pięć tysięcy euro dziennie, równie dobrze mogę teraz wyjąć broń, a może to zrobię? - odchyliłem marynarkę i zacisnąłem dłoń na pistolecie czekając na ruch ze strony gnoja.
- Dobra, dobra - uniósł wysoko dłonie, a z kieszeni wyjął plik pieniędzy.
Zerknąłem na kobietę której niebieskie oczy świdrowały mnie na wylot.
Oj nie, kochanie. Na mnie czeka moja prywatna dziwka w klatce.
Na myśl o tym, że po ciężkim dniu mam gotową, lepką cipkę na dole aż mój fiut samoistnie unosił się w spodniach. Rachel była u mnie już kilka dni, a uzależniła mnie całkowicie od siebie.
Miałem wyjebane w to, że się sprzeciwiała. Po widoku jej zaszklonych, podnieconych oczu jasno mogłem stwierdzić, że jej się to w chuj podobało.
Nie chciałem puszczać jej ze swojej klatki, była zmuszona zostać tam na dobre.
- Ile? - Carlos burknął.
- Trzysta dwadzieścia tysięcy euro mnie całkowicie zadowoli, odliczyłem prawie półtora tysięcy odsetek - wróciłem wzrokiem do krótko ściętego blondyna.
- Palant - sądził chyba, że nie usłyszałem tego jednak się mylił. Usłyszałem całe stwierdzenie, przez co zacisnąłem mocno dłonie na materiale spodni.
- Słucham? - odparłem cierpko.
- Nie mam tyle przy sobie - rzucił przede mną kilka plików banknotów. Zebrałem je w jedno i zacząłem liczyć. Równie wyszło pięćdziesiąt tysięcy, brakowało w chuj dużo - Mosculio, a może...- zerknął przelotnie na dziewczynę - a może skorzystasz z usług Violetty, uwierz mi obciąga jak rasowa dziwka.
On był dojebany, czy nie dojebany? Zadawałem sobie to pytanie.
- Carlos, powiedz mi po co ja tu przyszedłem? - wstałem z kanapy i zakładając splecione dłonie za siebie zacząłem krążyć po całej przestrzeni - Powiedz mi, po co tu przyszedłem.
- Po pieniądze - szybko odpowiedział - ale skoro nie mam całej kwoty, możesz...
- Nie wspominałem o pieprzeniu tej dziwki, uwierz mi. Mam lepszą u siebie w domu, gdybym chciał załatwiłbym sobie nawet modelkę z Fashion Weeku. Przyszedłem tu po pieniądze, po nic innego - uderzyłem dłońmi o stolik na którym leżał jeden banknot który się zawieruszył.
- Daj mi dwa dni, załatwię wszystko - niemal błagał.
- Jebany chuj - splunąłem na podłogę obok.
Chciałem wrócić do siebie i spuścić całe ciśnienie które podskoczyło jeszcze bardziej. Zacisnąłem nasadę nosa i nie patrząc w jego kierunku sięgnąłem po karafkę, rzuciłem nią o ścianę i skierowałem oskarżycielsko palec w stronę blondyna.
- Daje ci kurwa, jebane dwadzieścia cztery godziny, jeśli spóźnisz się chodź o sekundę, z ciebie jak i twoich interesów nie zostanie nic, rozumiemy się?
- T...tak - wydyszał jakby przebiegł maraton.
Obróciłem się na pięcie i ruszyłem w stronę wyjścia z tej pierdolonej meliny. Carlos nieraz już testował moje nerwy. Dawałem jakieś, pierdolone szanse chodź nie powinienem i jasno stwierdziłem, że to była ostatnia.
Małolat pozwalał sobie na za dużo. Podobnie jak Angelo prowadził klub, jednak to on go stworzył, ja ciągnąłem od niego jedynie haracz, nic poza tym. Sam zdał się na taki los, i powinien pilnować dat.
Podpisał pewną klauzulę, tylko tę która wiązała się z moją Famiglią. W punktach zapisane zostały informacje co do terminów.
P. 24 - Terminy płac są nie do negocjowania. Każda, zaciągająca się w dług osoba musi pilnować dat. Przekroczenie oznacza jednoznaczną karę, która składa się z odsetek. W przypadku pomijania ich dłużnik ściąga na siebie karę śmierci.
Jak można było śmiało zauważyć, złamanie zasad było adekwatne ze śmiercią.
Byłem surowym skurwielem który stąpał twardo po ziemi.
Gdy zaparkowałem swój samochód w podziemnym parkingu nie poszedłem do środka rezydencji tylko skierowałem się do piwnicy w której znajdowała się Rachel.
Gdy znalazłem się w korytarzu nie dochodził do mnie żaden dźwięk. Zaskoczony podszedłem do metalowej klatki w której miała znajdować się blondynka.
Zastałem ją tam, tylko...
CZYTASZ
Zauroczeni w sobie |18+
RomancePiąta część z serii: "Uwikłani". Przyszedł czas na niego...Mosculio Ranches Garcia. Mężczyzna który przeszedł dość wiele, jednak to nie wszystko. Najgorsze dopiero miało być przed nim. Los stawia mu na drodze ją, piękną, blondwłosą Rachel. Wszyst...