Rozdział 19

1.8K 73 15
                                    

Rachel


Delikatnie speszona potarłam kciukami kubek w którym parowała herbata. Wychyliłam napój do ust i zerknęłam na rudowłosą.

- Dobrze rozumiem? Chcesz zostać we Florencji, chodź tak naprawdę nie masz żadnej zaczepki?

Odstawiłam naczynie na stolik i pokręciłam głową, chodź Casandra miała całkowitą rację. Chciałam tam zostać i żyć tak naprawdę na pastwę losu, nie miałam nawet pieniędzy by wrócić do Mediolanu.

- To nie tak, po prostu spędzę tu kilka dni, a potem wrócę, do swojego miasta - skłamałam.

Wolałam brnąć w tamto kłamstwo, tak było lepiej dla mnie. Nie chciałam mówić nikomu o tym co przeszłam, to było za dużo i miałam obawę, że gdybym powiedziała cokolwiek o swoim oprawcy ludzie...oni by mnie wyśmiali.

- Przecież...poczekaj - wstała z kanapy zostawiając mnie sam na sam z jej narzeczonym. Byłam przerażona, blondyn przez cały czas nie odzywał się ani słowem, popijał bursztynowy napój w szklane i spoglądał na mnie jakby chciał coś powiedzieć, ale...właśnie, ale co?

Nie rozumiałam tego. W szczególności byłam zła na siebie. Mogłam nie ulegać i nie zgadzać się na ich pomoc, przecież poradziłabym sobie sama, prawda?

- Skąd pochodzisz? - zapytał kiedy Casandra znalazła się obok mnie trzymając w dłoniach kupkę ubrań. Zaskoczona spojrzałam w brązowe oczy kobiety.

- A...ale - wyjąkałam tylko tyle.

- Umyjesz się i przebierzesz w łazience na dole, a teraz - obciągnęła materiał sukienki i usiadła na poprzednim miejscu - sama jestem ciekawa skąd pochodzisz? Czym się zajmujesz?

Przełknęłam ślinę, a moje dłonie zaczęły się pocić. Nigdy wcześniej nie skłamałam tyle razy jednego dnia, no może w momencie gdy...gdy ten tyran mnie uprowadził. Wtedy kłamstwo było moim ratunkiem, tak sądziłam jednak wyszło jak wyszło.

Nie wiedziałam czy kolejny raz popełniać ten błąd. Zagryzłam dolną wargę i odparłam:

- Pochodzę z Neapolu, ale przeprowadziłam się do Mediolanu kilka lat wcześniej.

- Aha. Czyli przyleciałaś z innego miasta do Florencji, by wypocząć, tak? - uśmiechnęła się delikatnie.

- M...można tak powiedzieć - westchnęłam.

- A czym się zajmujesz?

Co im miałam powiedzieć? Miałam powiedzieć, że tańczyłam w klubie nocnym i zmuszona byłam do stosunku za pieniądze? To nawet nie chciało przejść mi przez gardło.

- Ja...ja chwilowo jestem bezrobotna, jestem na etapie poszukiwania pracy - skłamałam, ale tylko w połowie.

- Specjalizujesz się w czymś? - owe pytanie zadał mężczyzna odstawiając szkło obok kubka z herbatą.

- Nie wiem - mruknęłam przeczesując włosy na bok.

- Jak to nie wiesz? Wybacz, ale każdy z nas ma coś w czym jest niezastąpiony - Casandra parsknęła niezbyt przyjemnym śmiechem naprzeciwko - Thomas jest cudownym zabójcą - pokazała na blondyna który zmrużył gniewnie oczy.

Poczułam jak moja twarz staje się wręcz biała niczym ściana. Serce zaczęło boleśnie uderzać o klatkę piersiową, a ciało samo z siebie zaczynało siać panikę.

- Żartuje - dziewczyna położyła dłoń na moim kolanie i ścisnęła je. Drżąc skinęłam głową, chciałam już stamtąd uciec i zniknąć. W mojej głowie narodził się dość absurdalny pomysł.

Powrót do centrum nie był jakimś wyczynem, bo znajdowałam się w miejscu skąd droga nie była daleka, a poproszenie o pomoc innych ludzi nie było nigdy zakazane.

Chodź Casandra i Thomas zdawali się być poważnymi ludźmi którzy mieli wszystko pod nosem, to nie mogłam im zaufać, miałam lekki wstręt o to do siebie, ale przez poprzednie sytuacje bogaci ludzi byli dla mnie jak płachta na byka.

Wolałam znaleźć pomoc u ubogich którzy znali wartość pieniądza, niż u bogatego ludu.

- Ja będę się zbierać - gwałtownie wstałam z wygodnej kanapy, przez co poczułam lekkie zawroty głowy. Złapałam się za oparcie mebla i potarłam skronie.

- Wszystko dobrze? Może lepiej jak zostaniesz u nas na noc. Mi i Thomasowi nie będzie to przeszkadzało, Rachel - podeszła do mnie i położyła dłoń na barku - Mam wrażenie, że nie powiedziałaś nam wszystkiego, nie mam ci tego za złe, bo przecież dopiero co się poznaliśmy, ale uwierz mi...uwielbiam pomagać ludziom. Wystarczy poprosić bądź dopuścić do siebie.

Zaskoczona uchyliłam lekko wargi, nie odpowiedziałam bo momentalnie czarne mroczki zaczęły zachodzić na obraz widoczny przede mną. Opadłam z sił, a kobiecy głos echem odbijał się w mojej głowie do czasu, aż kompletnie nie wpadłam w czarną dziurę.

Zauroczeni w sobie |18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz