Rozdział 45

1.9K 75 4
                                    

A jeśli wam powiem, że przed nami ostatni rozdział i epilog? 😬😬

Mosculio


Zamknąłem oczy czując jak moje ciało staje się niczym klucha.

- Będzie dobrze, kula przecież utknęła blisko jej barku - Manuel podał mi kubek z kawą.

- Thomas nie żyje, jak ja mam jej to powiedzieć, co? Mam wejść do jej sali i zapytać jak się miewa, potem dokończyć informacją, że jej brat skoczył z dachu rezydencji?

Przyjaciel położył dłoń na moim barku chcąc lekko podnieść mnie na duchu. Sam w środku nie przejmowałem się personą Thomasa, tylko tym jak zareaguje na to Rachel.

- Dasz radę, nie zabiłeś go ty czy ja. Zrobił to sam, mamy nawet nagrania z kamer, widać tam, że zrobił to sam. Nikt nie miał w tym udziału.

- Dla mnie to już za dużo. Jedyne co chcę to wrócić do domu, wziąć ze sobą Rachel i zamknąć się tam do końca, pierdolonego życia.

- Może to i dobre rozwiązanie - prychnął - Mosculio to nie twoja wina, że Thomas po stracie swojego sojusznika wywinął taki numer. Zapewne domyślał się, że prędzej czy później sami go dopadniemy...

- Mam obawy, że Rachel nie uwierzy i będzie mnie o to obwiniać - przyznałem.

- Mosculio, do chuja! To nie ty go zepchnąłeś! On zrobił to sam i jak tylko lekarz pozwoli jej wyjść masz powiedzieć jej całą prawdę. Ukrywanie jego śmierci będzie najgorszym co zrobisz.

- Wiem, ale nie potrafię wyobrazić sobie jak mam to zrobić - złożyłem dłonie w piramidkę - Nie wiem naprawdę, nie wiem...

- Thomas nie był zbytnio stabilny psychicznie. Samobójstwo dla takich osób to jedyne wybawienie, nie chcą poddać się konsekwencjom.

- Wiem.

- Jak tylko weźmiesz ją do siebie, powiedz jej prawdę. Im szybciej to zrobisz tym lepiej dla ciebie...

Miał, kurwa rację.

***


Rachel poruszyła się w moich ramionach kiedy sam niespodziewanie uchyliłem powieki. Nawet nie wiedziałem kiedy zasnąłem przytulony do niej jak pluszowy misiek.

Delikatnie odsunąłem ją by nie sprawiać jej bólu który mógłby wybudzić ją z głębokiej krainy Morfeusza.

Popatrzyłem na zaróżowione policzki które przypominały małe truskawki z delikatnymi piegami. Przełknąłem gorycz i spojrzałem na gwieździste niebo za oknem.

- Mosculio - szept. Usłyszałem jedynie szept.

Obróciłem się w jej kierunku widząc jak z oczu płynął ścieżki łez. Pochyliłam się i starłem je kciukami.

- Rachel, wszystko jest dobrze. Wszystko jest dobrze i będzie tylko lepiej...

- Gdzie Thomas?

- On...Rachel to nie jest temat na teraz. Musisz się zregenerować, i tak jestem pod wrażeniem, że się obudziłaś tak szybko - przyznałem marszcząc lekko brwi.

Byłem dobrej myśli, całe zagrożenie minęło, ale...no właśnie, dalej miałem obawę, że Rachel ze wszystkich sił będzie chciała odejść, i nie dam rady nawet klęcząc jej utrzymać przy sobie.

Owoc, zakazany owoc który posmakował od razu. Jej smak, ona cała zadomowiła się w mojej głowie tworząc istną eksplozję.

- Co się z nim stało? Widzę, że coś jest nie tak.

Głupia nie była, i widziała tę obawę w moich oczach. Zapewne jakby pierwsza lepsza osoba weszła do pokoju także by ją zobaczyła.

- Rachel to nie jest temat na teraz. Musisz odpoczywać - próbowałem ominąć rozmowę o tym szerokim łukiem, ale na nic. Dociekała coraz to bardziej, a ja z każdym jej słowem rodziła się we mnie złość.

- Powiedz mi - łkała - Błagam...

- Thomas popełnił samobójstwo.

Zapadła cisza. Nie słychać było nawet tykania zegara, całkowita pustka. Uchyliła lekko swoje malinowe wargi, a oczy o mały włos nie wyszły jej z orbit.

- Co?

- Thomas po tym jak zostałaś postrzelona uciekł jak ostatni...uciekł, zaczął krzyczeć, że został sam, nie da sobie rady. Kilka chwil później dostałem informację, że spadł z dachu jego rezydencji.

- T...Thomas by tego nie zrobił - zaczęła kręcić głowa, a ciecz z jej powiek spływała na szyję - Nie, Thomas...

- Rachel rozumiem, że dopiero co odzyskałaś brata, ale to niczyja wina. On zrobił to sam bo nie był stabilnie emocjonalnie.

- Nie! - zaczęła głośno płakać - Dlaczego nie mogę żyć w spokoju?

Pochyliłem się ku niej i otuliłem swoimi ramionami. Moja koszulka przemokła od łez które wylewała, ale wiedziałem, że tak było lepiej. Musiała dać upust emocjom.

Nie mogłem jej już wypuszczać choćby nie wiem co. Brzmiało to cholernie egoistycznie, ale...czułem, że dzięki temu zbliżę się do niej jeszcze bardziej.

Zauroczeni w sobie |18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz