Rozdział 16

2K 76 7
                                    

To co? Dziś jeszcze jeden?

Mosculio


Ona, kurwa miała tam po prostu zostać! Nie prosiłem o nic innego! Sam zrzuciłem najbliższe rzeczy z mebli i przetarłem twarz.

- Nie mogła uciec daleko, we Florencji jest mnóstwo ciemnych zaułków - Manuel westchnął i usiadł na kanapie gdzie nie znalazły się odłamki szkła - Co ci przyszło do głowy?! Florencja, naprawdę? Miałeś puścić ją wolno, by zacząć umowy ugodowe z Thomasem!

- Kto, kurwa powiedział, że ja chcę w ogóle z nim pokoju, co? Może ten skurwiel podrobił papiery, nie pomyślałeś, o tym? - wykrzyczałem - Może Rachel to nie jest zaginiona Blanca Carrera?!

- Nie ma miejsca na pomyłki, Thomas wie co robi, i doskonale wie, że zabiłeś, Angelo. Obawiam się, że Hugo był jego donosicielem, wszystko na to wskazuje, i przez niego Thomas dowiedział się o istnieniu Rachel.

- Skąd ten wniosek? Z tego co wiadomo, Hugo spierdolił do Niemiec i tam osiadł na dobre. Po co miałby znowu działać z Thomasem, skoro ten zasiadł w okolicach prowincji Francji - zauważyłem delikatnie się uspokajając.

- Mosculio najlepiej dla ciebie jeśli naprawdę odpuścisz Rachel i dasz jej swobodę. Nie ma jej, musisz się pogodzić z tym, że niedługo będziesz w związku małżeńskim z Margarii. Thomas sam opuści broń jeśli ty dasz spokój, jego siostrze. Przecież wszystko wzniecił zapewne z jej powodu, w momencie kiedy dowiedział się, że pracuje w klubie który zarządzany jest przez ciebie. Pomyśl, co byś zrobił gdyby to Mary była na jej miejscu? Czy nie uderzyłbyś gdzie się da, by tylko odzyskać siostrę którą porwano dwadzieścia jeden lat temu?

Manuel zagiął mnie. Nie wiedziałem do końca co mu odpowiedzieć. Jednak sytuacja zdawała się być delikatnie dla mnie nie zrozumiała. Co na celu miały osoby porywające ją kilkanaście lat temu?

- Powiedz mi tak całkiem szczerze, co cię podkusiło brać ją do swojego domu, i robić te okropne rzeczy?

Opadłem obok niego na kanapę i wsadziłem głowę między dłonie. Zacząłem poruszać się do przodu, i do tyłu by zebrać myśli.

- Nie wiem - wyznałem.

- Musisz wiedzieć, bez powodu nie wyrządziłeś jej tylu krzywd.

- Chciałem się dowiedzieć jak było w Angelo Club, wtedy gdy mnie tam nie było i omijałem Mediolan szerokim łukiem.

- Sądzę, że nie mówisz mi wszystkiego, ale...ale jest jeszcze jedno, zasadnicze pytanie by zrozumieć jakkolwiek twój tok myślenia - westchnął i poklepał moje plecy - Czy ona naprawdę stała się dla ciebie uzależnieniem? Znam cię długo, wiem jak szybko twoje zmysły zanikają przy czymś co sprawia ci rozkosz. A najlepszym przykładem jest kokaina.

- Tak, już po pierwszym razie nie mogłem wyobrazić sobie dnia w którym bym jej nie pieprzył, i chodź zaprzeczała, krzyczała i prosiła bym przestał to nie mogłem, bo chciałem tylko sobie sprawić przyjemność - wymamrotałem pusto patrząc przed siebie.

Nastała cisza która wskazywała, że Manuel siedział delikatnie zaskoczony nie ruszając się.

- Margarii teraz musi ją zastąpić. Otwórz się na ten związek i zrozum, że Rachel nie mogła zostać. To znak, że sama odeszła. Nie biegnij za nią, i nie zmuszaj, odpuść. Po prostu odpuść, to najlepsze co zrobisz. Pójdź na odwyk i sam zacznij wszystko od nowa.

Rzucenie nałogu zdawało się być dla mnie jak coś niemożliwego, ale...co szkodziło spróbować?

Może Rachel miała być jedynie znakiem, który miał mi otrzeźwić mózg?

- Nie zastanawiaj się nad niczym innym, stań się tym Mosculio którego dane było mi poznać. Tym który wiedział kiedy przestać, wiedział nawet kiedy pomóc, i co najważniejsze kiedy przestać...

Manuel razem z Rolinem jako pierwsi uwierzyli w moje obydwie strony które wtedy posiadałem i z łatwością nawet pomagałem bezbronnym kotom które się kręciły po ulicach...

Byłem za dobrym małolatem jak na ten pojebany świat, i dlatego popadłem w gówno zwane kokainą. Wolałem być największym chujem który stąpał po ziemi, niż dawnym Mosculio który był całkowitym przeciwieństwem.

- To co, chociaż spróbujesz? Stary myślisz, że mi jest dobrze widząc jak z dnia na dzień coraz bardziej zanikasz?

- Może...- mruknąłem i odchyliłem głowę do tyłu - Chyba pojadę na przyjęcie jutro - złapałem za skrawek spodni materiałowych i zgniotłem je lekko naciągając mocniej na udo.

- Zrobisz najlepszy ruch, uwierz mi.

- Wiem, sam o tym wiem - przyznałem i przetarłem zmęczony twarz. Z tyłu głowy jednak miałem pytanie: Co z Rachel?

Musiałem przestać się zadręczać i po prostu, najzwyczajniej w świecie usunąć ten popierdolony rozdział ze swojego życia. Skoro wszystko przychodziło mi z łatwością to też wydawało się nie być ogromnym wyzwaniem.

Następnego dnia miałem przezwyciężyć swój wstręt i stawić czoła jak prawdziwy facet temu co zgotował mi los, a raczej prawdziwy ojciec, Treyvon.

Zauroczeni w sobie |18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz