Chcielibyście więcej wątków tego typu z przeszłości Rachel?
Rachel
Byłam jak pieprzona galaretka. Zimno chłonęło mnie w całości, a kaszel wstrząsał za każdym razem ciałem na brudnej, betonowej posadzce. Otarłam chłodne ramiona dłońmi by je lekko rozgrzać ale na marne. Zakaszlałam niemal wypluwając z siebie płuca.
- Och biedna - ten pieprzony, obleśny głos dotarł do mnie z boku.
Zacisnęłam mocno powieki i skuliłam się jeszcze bardziej.
Od momentu jak mnie tam zamknął, minęło kilka dni, ale przez to co mi robił, to jak mną gardził, bardziej niż goście w burdelu znienawidziłam go całym sercem, całą sobą.
Marzyłam tylko o tym by ktoś strzelił mu prosto między oczy, bądź by mnie zabił. Któraś z tych opcji tylko zdawała się wybawić mnie z kolejnego piekła.
- Chodź do mnie - surowy ton nie zrobił na mnie wrażenia. Wypuściłam drżący oddech i położyłam zamrożone wręcz dłonie na udach - Głucha jesteś? Chodź tu do mnie - poczułam jak kropelki potu pojawiły się na moich skroniach.
Uniosłam zamglone spojrzenie na bruneta. Miał palec skierowany tuż nad swoją nogę, jakbym była naprawdę dla niego suczką. Naga pochyliłam się lekko i doczołgałam do bruneta, nie chciałam kary.
Poczułam nagle jak na moje plecy opada coś jedwabnego, nagłe ciepło otuliło moją skórę, na której pojawiła się gęsia skórka. Uniosłam drgając głowę ponad własne siły.
- Unieś ręce - westchnął.
Ledwo co wykonałam polecenie. Nagle straciłam grunt pod nogami, zaskoczona wydałam z siebie zduszony dźwięk gdy silne ramiona ułożyły mnie na barku bruneta.
- Nie przyzwyczajaj się. Zabiorę cię na górę, ale tylko do czasu, potem zmienisz miejsce pobytu.
Czułam się błogo kiedy ciepło z każdej strony otulało moje zmarznięte ciało. Drgnęłam kiedy ruszył długimi schodami na górę, co chwilę moja broda podskakiwała.
Jakim cudem w tym pięknym obliczu tyle okrucieństwa?
Znaleźliśmy się w miejscu do którego dostęp zapewne miały osoby znające tajny kod który Mosculio wpisał przy tym starając się bym nie zauważyła nawet jednej cyfry.
Czerwień ścian odbijała się w moich źrenicach tworząc dyskomfort. Potarłam dłonią suche oczy by zniwelować piasek pod powiekami, na marne niestety. Do momentu aż biel nie spotkała się z moim spojrzeniem on ciągle mi towarzyszył.
Oprawca rzucił mnie na coś...na coś miękkiego! Myślałam, że trafiłam do raju. Czując za plecami pościel sądziłam, że umarłam a Anioł Śmierci dał mi to czego potrzebowałam przed konfrontacją z Bogiem.
- Zostaniesz tu do czasu gdy nie wyzdrowiejesz - brunet zdjął z siebie koszulę, oraz spodnie. Prezentował dumnie swoją wyrzeźbioną klatkę piersiową. Zniknął za pewnymi drzwiami, gdy wrócił miał na sobie granatowe spodnie dresowe ze ściągaczami i czarną bluzę z kapturem - Może i jestem chujem - mruknął wysuwając przed siebie dłonie z jakąś rzeczą - To nie chce mi się szukać nowej dziwki, ty mi w zupełności wystarczysz.
Drgnęłam kiedy znalazł się obok mnie, przyłożył zimny termometr do mojego czoła. Odczekał kilka chwil, a ja rozkoszowałam się tym jak kojąco działało jego dotknięcie.
- Kurwa, masz czterdzieści stopni.
Nie skomentowałam tego tylko zanurzyłam się w ogromnej marynarce i zamknęłam na dobre powieki. Odpłynęłam nawet nie wiedziałam kiedy.
Dziewiętnaście lat wcześniej...
Uniosłam kwiat przed kobietę która nazywała samą siebie moją babcią. Zrobiłam smutną minę w momencie kiedy zabrała ode mnie roślinę i wyrzuciła ją przez okno.
- Twoja matka zasługuje na dużo lepszy prezent, udobruchaj ojca może kupi jej jakieś kolczyki, sama bym na tym skorzystała - fuknęła dumnie i wyprostowała się jak struna.
- Dobrze, babciu - opuściłam wzrok by nie zobaczyła zbierających się łez w kącikach moich oczu.
Pobiegłam do gabinetu swojego taty. Stanęłam przed dużymi drzwiami i delikatnie jak na czterolatkę zapukałam.
- Skarbie nie musisz pukać - rozbawiony głos tatusia dotarł do moich uszu. Uśmiechnęłam się szeroko i weszłam do środka. Zamknęłam drzwi i podreptałam do jego ogromnego biurka, które wtedy mnie przerastało - Co się stało, księżniczko? - wziął mnie na ręce i usadowił na kolanach.
- Tatusiu, kupisz mamusi kolcyki? - zapytałam.
Zmarszczył czoło i odłożył długopis na bok.
- Kochanie, skąd ten pomysł? Przecież miałaś zebrać dla mamy kwiatuszki - pocałował mnie w czoło.
Wtuliłam się w jego pierś i zaczęłam machać nóżkami.
- Babcia powiedziała, że mamusia woli coś innego - smutna odpowiedziałam.
- Och słoneczko moje, mama będzie wniebowzięta jak dostanie od ciebie bukiet kwiatuszków, wiesz? Nie słuchaj babci, ona mówi same głupoty - wyszeptał przy moim uchu.
Czując jego włoski na brodzie skrzywiłam się lekko i zachichotałam.
- Tatusiu to łaskocze...
- Chcesz może pójść na lody? Jest śliczna pogoda.
- A pójdziemy na plac zabaw? - podskoczyłam w jego objęciach.
- Jeśli tylko tego chcesz. Tylko musimy się spieszyć przed powrotem mamy z pracy, kochanie. Jak się dowie, że poszedłem z tobą na lody to nie chcesz wiedzieć co ze mną zrobi.
Otworzyłam gwałtownie oczy. Nie widziałam kompletnie nic, mrok ogarnął całą przestrzeń. Jedynie mogłam wyczuć, że na sobie miałam coś ciepłego.
Drgnęłam kiedy do mojego czoła zostało przyłożone coś zimnego, nagle lampka z boku oświetliła twarz Mosculio, siedział naprzeciwko mnie mając wzrok skupiony na panoramicznym oknie obok.
- Nie będę pytać o to co ci się śniło, mam to głęboko gdzieś, ale następnym razem jeśli chcesz wylewać tonę łez pamiętaj, że pościel na której leżysz nie należy do najtańszych rzeczy.
Okej, zabolało kolejny raz.
Najgorsze w tym wszystkim było to, że chciałam rozpłakać się jeszcze bardziej, i chodź minęło już tyle czasu to tęskniłam za swoimi rodzicami jak za nikim innym na świecie.
CZYTASZ
Zauroczeni w sobie |18+
RomancePiąta część z serii: "Uwikłani". Przyszedł czas na niego...Mosculio Ranches Garcia. Mężczyzna który przeszedł dość wiele, jednak to nie wszystko. Najgorsze dopiero miało być przed nim. Los stawia mu na drodze ją, piękną, blondwłosą Rachel. Wszyst...