Rozdział 21

1.9K 76 1
                                    

Rachel


Będąc na terenie Włoch nie sądziłam, że będzie mi dane jeszcze zaznać delikatnego szczęścia, spokoju, a co najważniejsze w miarę normalnego życia pośród innych osób które nie będą mnie osądzać. Kilka miesięcy temu pewna byłam, że to się nigdy nie stanie, a będę skazana tylko na straty.

Założyłam krótki kosmyk włosów które wtedy sięgały mi do ramion, i były lekko pokręcone, za ucho po czym zawiązałam swój fartuszek w pasie. Powędrowałam w kierunku nowo zebranych gości w samym kąciku kawiarni.

- Co podać? - zapytałam wyjmując notatnik zza materiału. Przerzuciłam kartki i czekałam na zamówienie.

- Najlepiej to swój numer telefonu, ale kawą z mlekiem nie pogardzę również - facet zapewne sądził, że to co powiedział zadziałało na mnie, ale nie czułam nic prócz obrzydzenia.

Dawne uprzedzenia dały o sobie kolejny raz znać, i wolałam ewakuować się wcześniej, zanim mężczyzna przekroczy dobitnie granicę mojego komfortu.

Mogłam podziękować jedynie Casandrze, która starała się mi pomóc jak tylko mogła. W dalszym ciągu nie chciałam powiedzieć całkowitej prawdy, tak było najlepiej, jednak ona zdołała jakkolwiek postawić mnie na nogi.

Byłam w szoku, że takie osoby naprawdę istniały. Miała mnóstwo pieniędzy, miała tak naprawdę wszystko, i wtedy na ulicy mogła bez problemu mnie ominąć, ale jednak zaczepiła mnie i pomogła jak nikt inny dotąd.

- Tylko kawa? - zapytał Massimo przeczesując czarne kosmyki włosów - Jakiś sztywniak, skoro przychodzi tylko po nią - wywrócił zielonymi oczami i zaczął parzyć napój - Piękna, co powiesz dziś na spacer po Genui?

- Massimo, mówiłam ci, że nie mam ochoty - jęknęłam ubolewając i przygryzłam dolną wargę.

- Dobra, droczę się z tobą - otworzył słoiczek z bezami i wrzucił jedną do buzi. Zachichotałam zasłaniając słońce na oknem które boleśnie dawało o sobie znać.

Massimo był tam już z dobrym stażem kiedy ja dołączyłam do zespołu. To jedynie dzięki rudowłosej udało mi się znaleźć cokolwiek i mieć pewność, że nie wyląduje znowu na ulicy.

- Daj mi tę kawę, bo facet zaraz zacznie roznosić kawiarnię - szepnęłam pochylając się obok niego. Obserwowałam również gościa, który zachowywał się coraz mniej normalnie.

Zaciskał dłonie na stoliku, i co jakiś czas bujał się jakby był na jakieś huśtawce. Byłam cholernie zaniepokojona, a w momencie kiedy spod jego marynarki zdołałam zauważyć połyskujący przedmiot, przez moją głowę przelało się mnóstwo okropnych scenariuszy.

Przypomniały mi się te przerażające obrazy z Angelo Club, oraz piwnicy w której przetrzymywał i krzywdził mnie Mosculio. Przełknęłam głośno ślinę i prędko odebrałam filiżankę z parującym napojem, podeszłam do obcego i postawiłam przed nim.

- Dzięki śliczna - nieznajomy puścił mi oczko i przyssał się do porcelany swoimi wargami. Modliłam się by już więcej nie chciał nic ode mnie i po prostu po wypiciu kawy poszedł sobie z miejsca gdzie zaczęłam pracę.

Obserwowałam go przez dobre kilka minut, wyglądał jakby nigdzie się nie spieszył, za to mój puls i owszem. Czułam jak zaraz eksploduje wśród innych, a moje wnętrzności jak falki z olejem rozleją się na jasne ściany.

- Ej, co jest? - Massimo zagadał mnie, ale nie przywrócił normalnego toku myślenia. Narastała we mnie coraz bardziej panika, dłonie drżały, z powodu nawróconego strachu.

Za szybko to się skończyło, za szybko...

- Może chcesz wyjść na papierosa? Mam przy sobie zwykłe - zaproponował, a ja pominęłam fakt, że nigdy wcześniej nawet nie zapaliłam jednego, po prostu się zgodziłam.

Zrzuciłam z siebie fartuch i razem z brunetem poszliśmy na zaplecze, otworzył kluczykiem metalowe drzwi, wyszliśmy przez nie znajdując się na małym patio z białymi obręczami wykonanymi z drewna.

- Masz - podał w moim kierunku papierosa, delikatnie zniesmaczona sięgnęłam po jednego, gdy przyłożył blisko niego ogień chciałam się pohamować, wyrzucić go z buzi, ale gdy podpalił poczułam dziwne ukojenie - Zaciągnij się porządnie - poinstruował.

Kiedy wykonałam polecenie zaczęłam kaszleć, po chwili jednak przyzwyczaiłam się do tego i powoli zaciągnęłam się przy tym otrzepując lekko popiół.

- Dalej wydajesz się jakaś spięta, coś się stało?

- Nie - odparłam prosto - Nie stało się nic - odchyliłam głowę do tyłu.

- Nie wierzę ci - prychnął.

- Twoja sprawa, najważniejsze, że ja wiem iż tak nie jest - mruknęłam. Rzuciłam w połowie dopalony papieros pod stopy i przydeptałam butem. Zerknęłam za budynek, a w moje oczy rzucił się ten facet, trzymał w dłoni telefon, coś uporczywie na nim pisał.

Odetchnęłam głęboko kiedy wsiadł do auta i z piskiem opon odjechał.

- Dobierał się do ciebie? - usłyszałam za sobą zdenerwowany głos Massimo.

Pokręciłam od razu głową by odciągnąć go od sprzecznych myśli.

- Nie, po prostu wydawał mi się być...być jakiś podejrzany - wyznałam.

- To znaczy?

- Nie ważne, zapomnij o tym - obróciłam się mając sztuczny, miły uśmiech przylepiony do twarzy - To, co? Wracamy do pracy?

- Tak, chodź - mając zmrużone powieki otworzył mi drzwi, weszliśmy do środka, a ja będąc myślami kompletnie gdzie indziej podeszłam do gości i zebrałam zamówienia.

Zauroczeni w sobie |18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz