Rachel
Będąc na terenie Włoch nie sądziłam, że będzie mi dane jeszcze zaznać delikatnego szczęścia, spokoju, a co najważniejsze w miarę normalnego życia pośród innych osób które nie będą mnie osądzać. Kilka miesięcy temu pewna byłam, że to się nigdy nie stanie, a będę skazana tylko na straty.
Założyłam krótki kosmyk włosów które wtedy sięgały mi do ramion, i były lekko pokręcone, za ucho po czym zawiązałam swój fartuszek w pasie. Powędrowałam w kierunku nowo zebranych gości w samym kąciku kawiarni.
- Co podać? - zapytałam wyjmując notatnik zza materiału. Przerzuciłam kartki i czekałam na zamówienie.
- Najlepiej to swój numer telefonu, ale kawą z mlekiem nie pogardzę również - facet zapewne sądził, że to co powiedział zadziałało na mnie, ale nie czułam nic prócz obrzydzenia.
Dawne uprzedzenia dały o sobie kolejny raz znać, i wolałam ewakuować się wcześniej, zanim mężczyzna przekroczy dobitnie granicę mojego komfortu.
Mogłam podziękować jedynie Casandrze, która starała się mi pomóc jak tylko mogła. W dalszym ciągu nie chciałam powiedzieć całkowitej prawdy, tak było najlepiej, jednak ona zdołała jakkolwiek postawić mnie na nogi.
Byłam w szoku, że takie osoby naprawdę istniały. Miała mnóstwo pieniędzy, miała tak naprawdę wszystko, i wtedy na ulicy mogła bez problemu mnie ominąć, ale jednak zaczepiła mnie i pomogła jak nikt inny dotąd.
- Tylko kawa? - zapytał Massimo przeczesując czarne kosmyki włosów - Jakiś sztywniak, skoro przychodzi tylko po nią - wywrócił zielonymi oczami i zaczął parzyć napój - Piękna, co powiesz dziś na spacer po Genui?
- Massimo, mówiłam ci, że nie mam ochoty - jęknęłam ubolewając i przygryzłam dolną wargę.
- Dobra, droczę się z tobą - otworzył słoiczek z bezami i wrzucił jedną do buzi. Zachichotałam zasłaniając słońce na oknem które boleśnie dawało o sobie znać.
Massimo był tam już z dobrym stażem kiedy ja dołączyłam do zespołu. To jedynie dzięki rudowłosej udało mi się znaleźć cokolwiek i mieć pewność, że nie wyląduje znowu na ulicy.
- Daj mi tę kawę, bo facet zaraz zacznie roznosić kawiarnię - szepnęłam pochylając się obok niego. Obserwowałam również gościa, który zachowywał się coraz mniej normalnie.
Zaciskał dłonie na stoliku, i co jakiś czas bujał się jakby był na jakieś huśtawce. Byłam cholernie zaniepokojona, a w momencie kiedy spod jego marynarki zdołałam zauważyć połyskujący przedmiot, przez moją głowę przelało się mnóstwo okropnych scenariuszy.
Przypomniały mi się te przerażające obrazy z Angelo Club, oraz piwnicy w której przetrzymywał i krzywdził mnie Mosculio. Przełknęłam głośno ślinę i prędko odebrałam filiżankę z parującym napojem, podeszłam do obcego i postawiłam przed nim.
- Dzięki śliczna - nieznajomy puścił mi oczko i przyssał się do porcelany swoimi wargami. Modliłam się by już więcej nie chciał nic ode mnie i po prostu po wypiciu kawy poszedł sobie z miejsca gdzie zaczęłam pracę.
Obserwowałam go przez dobre kilka minut, wyglądał jakby nigdzie się nie spieszył, za to mój puls i owszem. Czułam jak zaraz eksploduje wśród innych, a moje wnętrzności jak falki z olejem rozleją się na jasne ściany.
- Ej, co jest? - Massimo zagadał mnie, ale nie przywrócił normalnego toku myślenia. Narastała we mnie coraz bardziej panika, dłonie drżały, z powodu nawróconego strachu.
Za szybko to się skończyło, za szybko...
- Może chcesz wyjść na papierosa? Mam przy sobie zwykłe - zaproponował, a ja pominęłam fakt, że nigdy wcześniej nawet nie zapaliłam jednego, po prostu się zgodziłam.
Zrzuciłam z siebie fartuch i razem z brunetem poszliśmy na zaplecze, otworzył kluczykiem metalowe drzwi, wyszliśmy przez nie znajdując się na małym patio z białymi obręczami wykonanymi z drewna.
- Masz - podał w moim kierunku papierosa, delikatnie zniesmaczona sięgnęłam po jednego, gdy przyłożył blisko niego ogień chciałam się pohamować, wyrzucić go z buzi, ale gdy podpalił poczułam dziwne ukojenie - Zaciągnij się porządnie - poinstruował.
Kiedy wykonałam polecenie zaczęłam kaszleć, po chwili jednak przyzwyczaiłam się do tego i powoli zaciągnęłam się przy tym otrzepując lekko popiół.
- Dalej wydajesz się jakaś spięta, coś się stało?
- Nie - odparłam prosto - Nie stało się nic - odchyliłam głowę do tyłu.
- Nie wierzę ci - prychnął.
- Twoja sprawa, najważniejsze, że ja wiem iż tak nie jest - mruknęłam. Rzuciłam w połowie dopalony papieros pod stopy i przydeptałam butem. Zerknęłam za budynek, a w moje oczy rzucił się ten facet, trzymał w dłoni telefon, coś uporczywie na nim pisał.
Odetchnęłam głęboko kiedy wsiadł do auta i z piskiem opon odjechał.
- Dobierał się do ciebie? - usłyszałam za sobą zdenerwowany głos Massimo.
Pokręciłam od razu głową by odciągnąć go od sprzecznych myśli.
- Nie, po prostu wydawał mi się być...być jakiś podejrzany - wyznałam.
- To znaczy?
- Nie ważne, zapomnij o tym - obróciłam się mając sztuczny, miły uśmiech przylepiony do twarzy - To, co? Wracamy do pracy?
- Tak, chodź - mając zmrużone powieki otworzył mi drzwi, weszliśmy do środka, a ja będąc myślami kompletnie gdzie indziej podeszłam do gości i zebrałam zamówienia.
CZYTASZ
Zauroczeni w sobie |18+
RomancePiąta część z serii: "Uwikłani". Przyszedł czas na niego...Mosculio Ranches Garcia. Mężczyzna który przeszedł dość wiele, jednak to nie wszystko. Najgorsze dopiero miało być przed nim. Los stawia mu na drodze ją, piękną, blondwłosą Rachel. Wszyst...