Rozdział 7

2.2K 82 24
                                    

Rachel



Pragnęłam śmierci. Marzyłam tylko o tym by zjawił się w tym okropnym miejscu Anioł Śmierci i wyciągnął ku mnie dłoń. Bez wahania bym ją złapała i oddała się całkowicie jego woli. Chciałam by zabrał mnie do miejsca gdzie nie czuć nic, do miejsca gdzie byli także moi rodzice.

Uniosłam zamglony wzrok na bruneta, on jakby nigdy nic stał opierając się rękoma o metalowe rury, w dalszym ciągu miał ściągnięte spodnie jakby czekał na jakikolwiek ruch z mojej strony, jednak mógł tylko o tym pomarzyć.

- Wiesz co? - poczułam jak ścieżki zimnej wody płyną po moich plecach. Syknęłam i wyprostowałam się, łańcuchy otarły się o moją skórę - Pierdolona dziwka odmawia obciągania? - złapał mnie za tył głowy i odchylił mocno do tyłu. Jęknęłam rozpaczliwie, chciałam dotknąć tamtego miejsca by delikatnie zniwelować ból - Może masz ochotę na lekką zabawę? - pochylił się ku mnie i zacisnął drugą dłoń na moim gardle - Odpowiedz - warknął.

- N...Nie - wydukałam. Wolałam w tamtym przypadku mówić całkowicie szczerze, miałam nadzieję, że widząc lekką determinację z mojej strony odpuści chodź trochę.

Jednak sytuacja potoczyła się w zupełnie innym kierunku. Słysząc moje słowo furia w ciemnych oczach wzrosła. Zauważyłam, że i w tamtym czasie miał rozszerzone źrenice.

Boże, zabierz mnie stąd, błagam.

Oprawca nasunął na siebie spodnie dresowe, podwinął rękawy bluzy i wyszedł z klatki w której ślęczałam jak ostatnia suka. Zaczęłam się poruszać mając w sobie resztki nadziei która z każdym ruchem znikała jeszcze bardziej.

Modliłam się by jakimś cudem metal który ocierał się o rurki puścił swoje sidła, jednak nic prócz większych szkód samej sobie nie zrobiłam.

Mosculio, zapamiętałam jego imię po tym jak perfidnie, przed tym jak mnie uspał zadeklarował, że był moim "Panem" . Podszedł do mnie trzymając w ręku kajdany innego rodzaju. Pochylił się i zapiął je na kostkach.

Panika kolejny raz zdominowała trzeźwe myślenie. Nie panowałam nad drganiem mięśni.

- Zabawimy się - potarł nasadę nosa - Sądzę, że ci się spodoba, dziwki lubią takie rzeczy.

Zmierzwił brązowe włosy i kciukiem przejechał po moich wargach, lekko je uchylił, w czarnych oczach widać było pieprzoną radość. Zaczęłam się ponownie poruszać, brzdęki łańcuchów wypełniały całą przestrzeń. Jemu nie robiło to różnicy.

- Teraz, grzecznie wsadzisz w swoje plastikowe usta mojego fiuta, będę robił z tobą co tylko zechcę do końca twojego życia, rozumiemy się?

- Czego ode mnie chcesz? Dlaczego ja? Co ja ci takiego zrobiłam? - dukałam zalewając policzki wodospadem łez.

Parsknął śmiechem który zastąpił dźwięk metalu w piwnicy. Był pieprzonym psycholem który prosił się o to tylko by ktoś o zdrowych zmysłach strzelił ku niemu tak samo jak zrobił to on w stronę Angelo.

- Och, ale z ciebie głupia suka - pociągnął nosem jakby chciał by substancje które wcześniej brał zadziałały jeszcze mocniej. Każdy głupi po rozszerzonych źrenicach zdiagnozował by, że zażył narkotyki - Nie twój interes, powinnaś cieszyć się, że to ty tu jesteś. Reszta jeszcze dziś zostanie zburzona razem z całym budynkiem.

Zamurowało mnie, nie wiedziałam kompletnie co mam powiedzieć. Kiedy uchyliłam wargi on wsadził mi między nie coś zimnego, i dużego.

- Angelo miał nosa co do wybierania szmat do klubu, to mogę mu przyznać. Ale nie miał nosa do niczego innego - wyszeptał przy moim uchu.

Chciałam odpowiedzieć, ale nie mogłam. Duża rzecz między moimi ustami wywoływała silny ślinotok nad którym nie mogłam zapanować.

- Ślinisz się - prychnął - Teraz dostaniesz karę za to co zrobiłaś wcześniej.

Nie minęło kilka chwil, zostałam przed nim całkowicie naga. Wcześniej przez napływ emocji nawet nie zorientowałam się, że miseczki od stanika leżały po moich obydwu stronach.

Przejechał palcem po moich biodrach. Drgnęłam kolejny raz.

- Zostawiłem cię tu z dwóch powodów. Pierwszym z nim jest to, że chcę w pełni dowiedzieć się co działo się w Angelo Club. Drugiem zaś jest to, że będę pieprzył cię kiedy tylko będę miał na to ochotę. Gotowa cipka pod dachem to skarb dla niejednego faceta, a tym bardziej dla mnie.

Pokręciłam głowa na znak, że nie chcę. Próbowałam wypluć przedmiot z ust, ale przez powłokę którą był pokryty to graniczyło z cudem.

- Skarbie - mruknął unosząc moją brodę wysoko - Ale ja nie pytałem cię o zdanie - wysyczał przez zaciśnięte zęby - Teraz cię, kurwa zerżnę.

On to naprawdę zrobił...

Obolała próbowałam unieść się lekko z betonowej posadzki, niestety. Otarcia między udami sprawiały cholerny dyskomfort. Byłam przecież do tego przyzwyczajona, ale tym razem bolało to o dużo bardziej.

Mosculio nie hamował się przed niczym. Pieprzył mnie jedynie sapiąc, nie mówił nic. Zachowywał się jakby za cel obrał sobie tylko jedną rzecz, nic poza tym.

- Do zobaczenia jutro!

Zamknął mnie znowu. Chciałam wody, chciałam nawet małą kromkę chleba. Nie mogłam na to liczyć. Konałam w przygnębiającej ciszy zaciskając poranione dłonie na łańcuchach.

Zauroczeni w sobie |18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz