Rozdział 33

1.7K 74 35
                                    

Kochani na dziś to już koniec. Z takim tempem zaraz zakończymy książkę haha. Kocham was i do następnego <3

Mosculio

- Miranda! - złapałem blondynkę za bark kiedy ta uciekała wręcz ode mnie. Ten widok był porażająco wstrętny - Proszę cię, stój!

- Chcesz mi powiedzieć, że pieprząc mnie myślisz o innej idiotce?! Jak mam być z tobą skoro stawiasz mnie na drugim miejscu, a na pierwszym jakąś...lampucerę która ma cię głęboko gdzieś?!

- Nie bierz tak tego do siebie. Rachel nic nie znaczy! Liczysz się tylko ty, jesteś obok mnie, i...

- I? I co? Daje ci cipkę bez zawahań? O to ci w tym wszystkim chodzi?! Jak mogłeś mi to zrobić, a zaczynało mi na tobie cholernie zależeć! - łzy ciekły jej po policzkach, w tamtym momencie czułem jak popadam znowu tam skąd z ledwością się podniosłem.

- Miranda, mi na tobie też zależy - przysunąłem ją blisko siebie - Zależy mi na tobie - wyszeptałem ponownie chcąc by nie miała już wątpliwości.

- Nie widzę tego po tobie...

- Miranda, ale sam chciałem zabrać cię gdzie indziej, a ty zarzuciłaś mi, że się spieszę, daj mi szansę na co innego, niż tylko seks. Nie tylko to się liczy - westchnąłem.

No wcześniej zapewne nikt by się nie spodziewał, że takie słowa wyjdą z moich ust, ale sytuacja była nawet i na krytycznym podłożu, wiedziałem, że jeśli Miranda odejdzie znowu się stoczę.

- Nie wiem czy prezenty, wycieczki załagodzą to co mi zrobiłeś. Powiedz mi jedno. Spałeś z nią w czasie kiedy zaczynaliśmy swoją znajomość? Powiedz mi prawdę!

- Nie! - odparłem od razu - Nie miałem z nią styczności od ponad roku, musisz mi uwierzyć - jęknąłem rozpaczliwie.

Odstawiając kokainę kompletnie stałem się miękki, i to chyba był nawet i błąd. Względem bliskich jak najbardziej powinienem taki być, ale chyba nie względem dłużników, pracowników, i reszty.

- Nie wiem, muszę to przemyśleć. Zraniłeś mnie, Mosculio. Nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo - skierowała we mnie palec który wbiła w klatkę piersiową - Zraniłeś...

- Daj mi szansę to naprawić, nie hamuj moich zamiarów, a obiecuję - pochyliłem się ku niej - Będzie nam razem dobrze.

Przynajmniej taką miałem nadzieję. To przy Mirandzie chciałem się unormować do tego stopnia by wziąć w końcu ślub, i postarać się o dzieci. Jednak to chyba była za daleka przyszłość, jak na tamtejszy moment nawet nie mogłem mieć pewności, że jakieś romantyczne gówna załagodzą sytuację.

- Zostań tu ze mną, i daj szansę działać - złączyłem nasze usta i odrzuciłem jej ubrania które miała w dłoni na bok - Daj się wielbić, lizać jak pieprzoną słodycz.

Jęknęła zarzucając dłonie na mój kark. Poddała się, a to było ogromnym sukcesem jak na tamten moment.

Złapałem za jej pośladki i uniosłem tak by otoczyła mnie nogami w pasie.

- Dam ci pierwszą, i ostatnią szansę - wybełkotała.

- Tylko tyle od ciebie chce - dłonią odsunąłem jasne pukle włosów z jej zarumienionych policzków.

***

- Kiedy wracasz? - słychać było w głosie Manuela wyrzuty.

- Nie wiem, muszę załagodzić sytuację z Mirandą, a wtedy obydwoje przylecimy. Coś się dzieje? - zapytałem zatrzaskując drzwi od sypialni w rezydencji ojca.

- Sam nie wiem...- westchnął - Jakoś wszystko idzie za gładko,sprawy ucichły.

- Nie sądzisz, że to bardzo dobre wiadomości? Przecież spokój, to coś czego oczekiwaliśmy - słusznie zauważyłem.

- Nie wiem, może przesadzam, ale mam z tyłu głowy, że to cisza przed burzą.

- Manuel nie kracz - wywróciłem oczami - Co u dzieci? Opiekunka sobie radzi?

- Ach, no...tak, radzi sobie - wyjąkał.

Wiedziałem, że trafiłem w czuły punkt. Nowa opiekunka do jego dzieci nieźle namieszała w jego głowie, i chodź nie dziwiłem mu się to jednak...

- Cudownie - parsknąłem - Jeśli zaproszę Mirandę na wyjazd, gdzieś gdzie jest cholernie ciepło, uda mi się to wszystko załagodzić?

- Mamy domek na Malediwach, pamiętasz? Może tam, albo na Hawajach.

- Hm...- mruknąłem - Malediwy brzmią kusząco, tam jest spokojnie i nie muszę się bać, że jakiś gnom wyleci mi zza ściany.

- Mam dzwonić i informować o tym, że zawitasz tam ze swoją lalunią?

- Dzwoń, myślę, że w dwa dni się uporam z kaprysem Mirandy.

- Mam wrażenie, że odkąd myślisz o Rachel, kolejny raz popadasz w smętne gówno. Musisz przecież skupić się na Mirandzie!

- Wiem! Wiem - przetarłem twarz dłońmi - Ale dalej mam te pieprzone wyrzuty sumienia, i póki...

- Chcesz odwiedzić jej grób? Mosculio ale nie mamy nawet informacji o tym gdzie jest pochowana.

- To się, kurwa dowiedz. Zadzwoń do kapitana i poinformuj go o locie, do zobaczenia!

Byłem wkurwiony do granic możliwości, i jedyne czego pragnąłem to obecności Mirandy obok, by...

- Nie! Kurwa, Mosculio...przestań, natychmiast!

Szykowałem się mentalnie na spokojny wyjazd do miejsca gdzie miałem spędzić spokojny weekend, z kobietą która miała stać się moją żoną, kurwa. Miranda była idealna! Tak musiało zostać.

Zauroczeni w sobie |18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz