Kochani na dziś to już koniec. Z takim tempem zaraz zakończymy książkę haha. Kocham was i do następnego <3
Mosculio
- Miranda! - złapałem blondynkę za bark kiedy ta uciekała wręcz ode mnie. Ten widok był porażająco wstrętny - Proszę cię, stój!
- Chcesz mi powiedzieć, że pieprząc mnie myślisz o innej idiotce?! Jak mam być z tobą skoro stawiasz mnie na drugim miejscu, a na pierwszym jakąś...lampucerę która ma cię głęboko gdzieś?!
- Nie bierz tak tego do siebie. Rachel nic nie znaczy! Liczysz się tylko ty, jesteś obok mnie, i...
- I? I co? Daje ci cipkę bez zawahań? O to ci w tym wszystkim chodzi?! Jak mogłeś mi to zrobić, a zaczynało mi na tobie cholernie zależeć! - łzy ciekły jej po policzkach, w tamtym momencie czułem jak popadam znowu tam skąd z ledwością się podniosłem.
- Miranda, mi na tobie też zależy - przysunąłem ją blisko siebie - Zależy mi na tobie - wyszeptałem ponownie chcąc by nie miała już wątpliwości.
- Nie widzę tego po tobie...
- Miranda, ale sam chciałem zabrać cię gdzie indziej, a ty zarzuciłaś mi, że się spieszę, daj mi szansę na co innego, niż tylko seks. Nie tylko to się liczy - westchnąłem.
No wcześniej zapewne nikt by się nie spodziewał, że takie słowa wyjdą z moich ust, ale sytuacja była nawet i na krytycznym podłożu, wiedziałem, że jeśli Miranda odejdzie znowu się stoczę.
- Nie wiem czy prezenty, wycieczki załagodzą to co mi zrobiłeś. Powiedz mi jedno. Spałeś z nią w czasie kiedy zaczynaliśmy swoją znajomość? Powiedz mi prawdę!
- Nie! - odparłem od razu - Nie miałem z nią styczności od ponad roku, musisz mi uwierzyć - jęknąłem rozpaczliwie.
Odstawiając kokainę kompletnie stałem się miękki, i to chyba był nawet i błąd. Względem bliskich jak najbardziej powinienem taki być, ale chyba nie względem dłużników, pracowników, i reszty.
- Nie wiem, muszę to przemyśleć. Zraniłeś mnie, Mosculio. Nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo - skierowała we mnie palec który wbiła w klatkę piersiową - Zraniłeś...
- Daj mi szansę to naprawić, nie hamuj moich zamiarów, a obiecuję - pochyliłem się ku niej - Będzie nam razem dobrze.
Przynajmniej taką miałem nadzieję. To przy Mirandzie chciałem się unormować do tego stopnia by wziąć w końcu ślub, i postarać się o dzieci. Jednak to chyba była za daleka przyszłość, jak na tamtejszy moment nawet nie mogłem mieć pewności, że jakieś romantyczne gówna załagodzą sytuację.
- Zostań tu ze mną, i daj szansę działać - złączyłem nasze usta i odrzuciłem jej ubrania które miała w dłoni na bok - Daj się wielbić, lizać jak pieprzoną słodycz.
Jęknęła zarzucając dłonie na mój kark. Poddała się, a to było ogromnym sukcesem jak na tamten moment.
Złapałem za jej pośladki i uniosłem tak by otoczyła mnie nogami w pasie.
- Dam ci pierwszą, i ostatnią szansę - wybełkotała.
- Tylko tyle od ciebie chce - dłonią odsunąłem jasne pukle włosów z jej zarumienionych policzków.
***
- Kiedy wracasz? - słychać było w głosie Manuela wyrzuty.
- Nie wiem, muszę załagodzić sytuację z Mirandą, a wtedy obydwoje przylecimy. Coś się dzieje? - zapytałem zatrzaskując drzwi od sypialni w rezydencji ojca.
- Sam nie wiem...- westchnął - Jakoś wszystko idzie za gładko,sprawy ucichły.
- Nie sądzisz, że to bardzo dobre wiadomości? Przecież spokój, to coś czego oczekiwaliśmy - słusznie zauważyłem.
- Nie wiem, może przesadzam, ale mam z tyłu głowy, że to cisza przed burzą.
- Manuel nie kracz - wywróciłem oczami - Co u dzieci? Opiekunka sobie radzi?
- Ach, no...tak, radzi sobie - wyjąkał.
Wiedziałem, że trafiłem w czuły punkt. Nowa opiekunka do jego dzieci nieźle namieszała w jego głowie, i chodź nie dziwiłem mu się to jednak...
- Cudownie - parsknąłem - Jeśli zaproszę Mirandę na wyjazd, gdzieś gdzie jest cholernie ciepło, uda mi się to wszystko załagodzić?
- Mamy domek na Malediwach, pamiętasz? Może tam, albo na Hawajach.
- Hm...- mruknąłem - Malediwy brzmią kusząco, tam jest spokojnie i nie muszę się bać, że jakiś gnom wyleci mi zza ściany.
- Mam dzwonić i informować o tym, że zawitasz tam ze swoją lalunią?
- Dzwoń, myślę, że w dwa dni się uporam z kaprysem Mirandy.
- Mam wrażenie, że odkąd myślisz o Rachel, kolejny raz popadasz w smętne gówno. Musisz przecież skupić się na Mirandzie!
- Wiem! Wiem - przetarłem twarz dłońmi - Ale dalej mam te pieprzone wyrzuty sumienia, i póki...
- Chcesz odwiedzić jej grób? Mosculio ale nie mamy nawet informacji o tym gdzie jest pochowana.
- To się, kurwa dowiedz. Zadzwoń do kapitana i poinformuj go o locie, do zobaczenia!
Byłem wkurwiony do granic możliwości, i jedyne czego pragnąłem to obecności Mirandy obok, by...
- Nie! Kurwa, Mosculio...przestań, natychmiast!
Szykowałem się mentalnie na spokojny wyjazd do miejsca gdzie miałem spędzić spokojny weekend, z kobietą która miała stać się moją żoną, kurwa. Miranda była idealna! Tak musiało zostać.
CZYTASZ
Zauroczeni w sobie |18+
RomancePiąta część z serii: "Uwikłani". Przyszedł czas na niego...Mosculio Ranches Garcia. Mężczyzna który przeszedł dość wiele, jednak to nie wszystko. Najgorsze dopiero miało być przed nim. Los stawia mu na drodze ją, piękną, blondwłosą Rachel. Wszyst...