Mosculio- Jakim, kurwa prawem nie sprawdziłeś tego dokładniej?! - nie panowałem nad sobą i całą złość wyładowywałem na Manuelu który zapewne już dawno odłożył telefon jak najdalej siebie.
- Na terenie Francji znalazłem grób Blanci, znając Thomasa pochowałby o takim imieniu swoją siostrę! Nie wiedziałem, że ten gnój zrobił to specjalnie by zmylić resztę.
Splunąłem pod siebie. Zamknąłem powieki widząc w dalszym ciągu przed sobą opaloną twarz Rachel! To, kurwa musiał być jakiś nieśmieszny żart.
- Co teraz? - zapytał niepewnie przyjaciel po drugiej stronie.
- Jak to, kurwa co? Muszę z nią porozmawiać!
- Jesteś pewny? Nie lepiej odpuścić i skupić się na Mirandzie? - zapytał, i gdy uchyliłem powieki natrafiłem na niebieskie spojrzenie kobiety.
- Manuel dokończymy tę rozmowę kiedy indziej, muszę kończyć - rozłączyłem się szybko i odrzuciłem telefon na bok. Sięgnąłem po dresy leżące obok i nasunąłem je na swoje już wysuszone nogi.
- Co to ma znaczyć?! - blondynka zjawiła się w kilku krokach obok mnie - Okłamałeś mnie! Powiedziałeś, że ona nie żyje, a teraz co? Nagle zjawia się w progu naszej rezydencji, ty stajesz się oziębłym dupkiem, a może...może wy to obydwoje ukartowaliście i chciałeś mnie tylko ośmieszyć!
Od momentu jak zobaczyłem Rachel nie mogłem przestać myśleć o niczym innym jak tylko o niej. Nie potrafiłem nawet zwrócić uwagi na Mirandę tak jak wcześniej. Mogła nawet zniknąć a bym nie zauważył.
Wiedziałem, że brzmiało to okrutnie, ale...
- Uspokój się! - warknąłem - Ta sprawa jest poważna, rozumiesz? Ktoś umyślnie wprowadził mnie w błąd mówiąc, że nie żyje. Zapewne nie jakiś, jebany zbieg okoliczności dalej bym sądził, że leży zakopana pod piachem! - machnąłem dłonią w powietrzu - Dzięki temu, że jednak żyje mam szansę na dobre uwolnić się od tych jebanych skaz, rozumiesz? - złapałem za jej barki potrząsnąłem - Rozumiesz? Rachel tylko może mnie wyciągnąć całkowicie z tego gówna!
- Co ona ci zrobiła? Szmata omotała cię jak...
Puściłem ją gwałtownie, o mały włos nie upadła. Przerażona patrzyła na mnie szukając jakiejkolwiek odpowiedzi.
- Byłam tylko pieprzoną zabawką! Chciałeś zastąpić ją mną! Ty chory pojebie!
Nie wytrzymałem i by nie zrobić głupstwa wyminąłem ją, jej krzyki i zbiegłem schodami na dół. Wyszedłem na zewnątrz rozglądając się w poszukiwaniach złotowłosej.
Skoro słyszała piski Mirandy, musiała mieć willę blisko.
Przetarłem zmęczony całym zajściem twarz. Postanowiłem najpierw w spokoju przejść się i przemyśleć to wszystko by nie zrobić czegoś co mogło od razu postawić Rachel przed faktem dokonanym.
Musiała mi wybaczyć, inaczej byłem pewny, że nie uwolnię się od tego bagna. Pominąłem nawet to, że oszukano mnie w perfidny sposób. Byłem pewny, że to przez fanaberie Thomasa. To on stał za tym wszystkim.
Zachodziło słońce, a nad wyspą zaczynał pojawiać się zmrok. W oddali zobaczyłem powiewający materiał sukienki, oraz złote włosy. Wyglądała jak Anioł.
Przełknąłem głośno ślinę i postanowiłem podejść, szykowałem się mentalnie na ponowne uderzenie z góra lodową.
- Rachel...- niepewnie uniosłem dłoń i położyłem ją na smukłym barku.
Drgnęła, co utwierdziło mnie, że sama przeżywała to wszystko równie mocno jak i ja. Z jednej strony chciałem by kobieta obróciła się w moją stronę i wygarnęła wszystko co sądziła, ale z drugiej nie wiedziałem jak zareaguje kolejny raz widząc zielone spojrzenie.
- Odejdź, zrób to zanim wepchnę cię do wody. Zaczniesz się topić i nawet nie wyciągnę dłoni by cię uratować.
Prychnąlem pod nosem. Zastanawiałem się jakim cudem z tak zniszczonej kobiety narodziła się taka opryskliwa samica. Niegdyś sądziłem, że gdyby przeżyła byłaby jeszcze bardziej zamknięta w sobie. Cóż...myliłem się.
- Porozmawiajmy - starałem się brzmieć spokojnie.
- Po co? Minął rok, każdy z nas poszedł inną drogą, chyba o to nam chodziło, czyż nie? Nie chcę znowu mieć świadomości, że jesteś bliżej niż powinieneś - patrzyła prosto na taflę wody.
- Okłamano mnie, że nie żyjesz - przełknąłem gulę - Gdzie byłaś przez ten cały czas?
- Co? Chcesz wiedzieć skąd kolejny raz mnie uprowadzić? - prychnęła bez grama szczęścia.
- Nie zapomniałaś o tym? - wymamrotałem sam nie wiedząc czego się spodziewać.
- Jak mogłam zapomnieć o tym, że skrzywdziłeś mnie w najgorszy sposób? Odsuń się ode mnie - odeszła gwałtownie przed siebie, niestety na jej nieszczęście powinęła się jej noga i gdyby nie mój uścisk wpadłaby do wody.
- Rachel, daj mi...
- Odejdź, nie rozumiesz jednego słowa? - wydostała się spośród moich rąk. Otrzepała dłońmi sukienkę i wyprostowała się - Wracaj do piszczałki, a mi daj święty spokój!
- Musisz mi wybaczyć - jęknąłem w opresji gubiąc się kolejny raz.
- Mosculio, ja nie muszę nic. Takich rzeczy się nie wybacza, potworze.
Ostatnie słowo było jak policzek. Chodź nie zrobiła tego fizycznie, to zadała cios psychicznie.
- Nie mogę normalnie funkcjonować, rozumiesz? Jedynym gównem które mnie trzyma przy przepaści to wyrzuty sumienia, póki mi nie wybaczysz, ja się nie uwolnię z tych sideł.
- Bestia trzymana w sidłach? - mruknęła - Cudowny widok który nigdy mi się nie znudzi. Żegnam!
CZYTASZ
Zauroczeni w sobie |18+
RomancePiąta część z serii: "Uwikłani". Przyszedł czas na niego...Mosculio Ranches Garcia. Mężczyzna który przeszedł dość wiele, jednak to nie wszystko. Najgorsze dopiero miało być przed nim. Los stawia mu na drodze ją, piękną, blondwłosą Rachel. Wszyst...