44. Nie skrzywdził bym Cię.

3.5K 55 12
                                    

- Nigdy nie dopuszczę do tego aby coś jej się stało.

***

Wysiedliśmy z czarnego Rolls-Royce'a, którego prowadził Liam. Ojciec jak zawsze musiał dać nam ochronę. Na szczęście było to tylko ośmiu dobrze wyszkolonych ludzi wujka, którzy byli najbardziej zaufani. Nie było mi to na rękę. Chciałam odpocząć a widząc tych ludzi naprawdę będzie to trudne zadanie. Jednak wujek wraz z ojcem uparli się pod pretekstem mojego bezpieczeństwa. Nie chcą już wypętać kłótni zgodziłam się na ośmiu ochroniarzy, którzy obiecali, że nie będą zwracać na siebie uwagi jednak zawsze będą w pobliżu.

Logan wyciągnął nasze walizki i oddał mężczyznom, którzy zdeklarowali się zanieść je do luku bagażowego. Oparłam się o drzwi samochodu patrząc przed siebie. Chwilę później obok nas podjechała taksówka z naszymi przyjaciółmi. Gdy już wszyscy oddali swoje bagaże zaczęliśmy się kierować na pokład samolotu. Schodki do maszyny wystawiły się a w drzwiach pojawił się wysoki starszy mężczyzna. Zszedł na sam dół a ja mogłam domyślić się, że był to kapitan. Mężczyzna podszedł do nas witając się.

- Mia? - zapytał lekko niepewnie mężczyzna a ja uniosłam swój wzrok na niego. Miał blond kręcone włosy i błękitne oczy. Od razu go rozpoznałam.

- Brandon? - zapytałam jeszcze niepewnie ale podeszłam w jego stronę przytulając go. Brandon był pierwszym kapitanem naszego prywatnego samolotu. Znałam go i bardzo lubiłam. Zawsze nie lubiłam latać samolotami a z nim przełamałam się. Był moim dobrym znajomym.

- Jak ja dawno cię nie widziałem. - jęknął roześmiany a ja automatycznie przybrałam na twarz lekki uśmiech.

- A ja dawno nie latałam samolotem. Myślałam, że się zwolniłeś. - powiedziałam odchodząc do tyłu.

- Tak ale znów jakoś tak wyszło, że wróciłem na stare śmieci. - zaśmiał się blondyn. Spojrzałam na wejście samolotu gdzie pojawiła się stewardessa, która skinieniem głowy dała nam znać iż możemy wchodzić. Razem z znajomymi zaczęliśmy wchodzić na pokład samolotu.

- Mam nadzieję, że na pierwszym locie po latach ze mną, nie zabijesz mnie. - powiedziałam prześmiewczo odwracając się jeszcze na chwilę do Brandona.

- Skądże w końcu jeszcze musimy razem polatać trochę. - powiedziała lekko uwodzicielskim głosem na co prychnęłam i weszłam na pokład samolotu. Usiadłam na jednym z siedzeń a obok mnie usiadł Logan. Na przeciwko nas usiadł Tom wraz z Clarą a po naszej prawej stronie była kanapa gdzie zajęli miejsca Lucy i Victoria z Harrym.

- Kto to był? - do moich uszu dotarł głos bruneta obok. Automatycznie jego dłoń wylądowała na moim kolanie.

- Nieważne. Czemu chcesz wiedzieć? - zapytałam z przekąsem. Odwracając głowę na widok za szybą. Brandon wykonywał ostatnie przygotowania do lotu, ponieważ maszyna została już odpalona.

- Czysta ludzka ciekawość. - odpowiedział sunąc ręką lekko w górę.

- Czy mogę coś podać? - zapytała jedna z stewardess, która do nas podeszła. Kątem oka zauważyłam jak skanuje wzrokiem bruneta obok mnie. Automatycznie przysunęłam się bliżej kładąc swoją dłoń na rękę chłopaka który cały czas leżała na moim udzie. Nasi znajomi zamówili szampana jako iż kobieta najbardziej jego polecała.

- Dla mnie poproszę wodę. - powiedziała a kobieta nawet nie zwróciła na mnie uwagi, gdyż wgapiała się w Logana.

- A dla Pana? - zapytała uwodzicielsko a ja jeszcze mocniej ścisnęłam rękę Logana w przypływie złości.

- A co Pani poleca? - zapytał a ja niemal wrzałam ze złości. Czemu on to robi? Przewróciłam oczami i nawet nie chcąc na nią patrzeć obróciłam głowę w stronę okna gdzie już startowaliśmy powoli jadąc po pasie startowym. Po chwili stewardessa odeszła a Logan złapał mnie za dłoń zmuszając do spojrzenia na niego.

Ze mną jesteś bezpiecznaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz