I

684 25 39
                                    

Pov: George

Aktualnie siedziałem w łazience cały zapłakany i nie wiedziałem
co ze sobą zrobić. Chciałem
zostać sam, ale ktoś właśnie wszedł do kabiny obok. Miałem atak paniki, starałem siedzieć w ciszy, co mi się nie udało.

- „Wszystko okej?" - zapytał ten chłopak

Bylem roztrzęsiony i jedyne co udało mi się powiedzieć to było „Mhm"

- „Czemu płaczesz?" - zapytał, a ja totalnie nie wiedziałem co powiedzieć

-„Nie płaczę" - szybko odpowiedziałem

-„Przecież słyszę, wyjdź, porozmawiajmy" - w tym momencie nie wiedziałem czy to dobry pomysł bo przecież to mógł być każdy i nie wiem do czego może być zdolny.

Niepewnie wyszedłem z kabiny. Miałem całe czerwone oczy -od płaczu, rzecz jasna- i lekko zwilżone policzki przez łzy.

Poznałem go, to był Wilbur, z równoległej klasy.

Chłopak spojrzał na mnie i przemierzył wzrokiem od dołu do góry. Nic nie powiedział tylko podszedł i mnie przytulił. Staliśmy tak z trzy minuty. Trzy minuty przytulania się w całkowitej ciszy. Tego mi było trzeba.

Od razu poczułem się lepiej, ale przypomniałem sobie, że nie mogę mu tak szybko za ufać i wyszedłem z uścisku jako pierwszy.

- „Dzięki" -  powiedziałem szybko i już chciałem opuszczać toaletę, ale Wilbur mnie pociągnął lekko za rękaw od bluzy.

- „Co się stało, chcesz o tym pogadać?" - zapytał. Dało się wyczuć z jego głosu troskę wobec mojej osoby.

- „Nie jestem pewien czy to dobry pomysł, poza tym, za chwile się lekcje zaczną, a ja musze jeszcze skoczyć do szafki po książki"

- „W porządku" - odparł - „Ale nim pójdziesz, czy mogę dostać twój numer telefonu?"

Zamurowało mnie
Ktoś chce mój numer telefonu, czyli chyba chce zostać znajomymi - przynajmniej mam taką nadzieje.

Nie będę nikogo oszukiwać, przydałby mi się przyjaciel

-„O-oh jasne, daj telefon wpiszę ci go"
Will podał mi jego komórkę, a ja zrobiłem to co miałem zrobić. Po chwili spojrzał na ekran telefonu i uśmiechnął się do mnie.

-„Dzięki wielkie, możesz lecieć po te książki, nie będe cię dłużej przetrzymywać"-  powiedział wesoło.

Co jak co, ale widać było, że jest on poukładanym człowiekiem.
Palnąłem szybkie „do zobaczenia" i wyszedłem z łazienki z lekkim uśmiechem, który ostatnimi czasy bardzo rzadko pojawiał się na mojej twarzy.

——————

Po zabraniu książek z szafki, usiadłem obok drzwi do sali nr 40 w której miała być moja lekcja.

„Chciałbym teraz założyć słuchawki i posłuchać muzyki ale głupi statut szkoły na to nie pozwala, uhh" - pomyślałem, gdy nagle poczułem, że coś, albo raczej ktoś przewrócił się o moje nogi.

-„Wszystko okej? Przepraszam, powinienem zabrać nogi z przejścia..."

- „ Luz nic się nie stało, to ja się zagapiłam i nie zauważyłam, że tutaj siedzisz" - odpowiedziała mi dziewczyna i zaczęła zbierać książki które jej upadły. Prawdopodobnie miała na imię Sam.

You're my medicine..~||ZAWIESZONE||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz