II

336 21 44
                                    

Pov: George

Po wejściu do domu, kierowałem się do swojego pokoju aby uniknąć konfrontacji z moim ojcem.

Na moje nieszczęście siedział w salonie. Zauważył mnie i po chwili zaczął wstawać z kanapy aby do mnie podejść. Był pijany.

- „Która jest godzina?!" - zaczął się drzeć

-„20:30 a co" - odpowiedziałem jak gdyby nigdy nic

- „Gówno kurwa gówniarzu, co ty sobie wyobrażasz, że wyjdziesz se z domu i wrócisz o której ci pasuje?!?!"

- „Ta a co ci do tego? Tak nagle zacząłem cie interesować"

- „Ja ci zaraz pokaż-„ - chciał mnie uderzyć ale szybko uciekłem do pokoju.

Zakluczyłem drzwi i zacząłem się po nich zsuwać.

Po prostu rozpłakałem się. Nie byłem taką osobą jaką byłem przy rozmowie z ojcem... Nie potrafię taki być, ale się staram. Boję się o mamę, co jak jej coś zrobił? Chciałbym mieć na tyle siły żeby wyjść z tego pieprzonego pokoju i postawić się w obronie swojej jak i mamy..

Nienawidzę siebie. Tego jaki jestem, jak wyglądam i jak się zachowuje. Jestem po prostu słaby.

——————

Gdy się obudziłem nadal siedziałem oparty o drzwi. Najprawdopodobniej zasnąłem podczas płakania. Ale chwila, KTÓRA JEST DO JASNEJ CHOLERY GODZINA?!?!?

Zerwałem się na nogi, i wyciągnąłem z plecaka telefon.

7:44

- „Kurwa" - przeklnąłem pod nosem. Nie ma szans żebym się wyrobił z prysznicem i przebraniem.

Swoją drogą to jaki dziś dzień?

Piątek.

To znaczy, że mam pierwszą fizykę. Nic wielkiego się nie stanie gdy nie przyjdę. Chyba..

Wziąłem ciuchy na przebranie i poszedłem do łazienki aby wziąć prysznic. Lubię się myć. Czuje wtedy, że zmywam z siebie cały brud i nieszczęścia które mnie spotykają w danym dniu. Ogólnie lubię wodę. Myślę, że gdybym miał wybrać jak mam zginąć, wybrałbym utonięcie.
Czemu o tym mówię? Sam bym chciał wiedzieć.

Po ogarnięciu się była godzina 8:31 co oznacza, że teoretycznie powinienem się wyrobić na następną lekcje.

Nie zastanawiając się dłużej, wyszedłem z domu i kierowałem się w stronę szkoły.

Droga minęła mi o dziwo bardzo spokojnie. Właśnie wkładałem kluczyk do mojej szafki aby zmienić buty. Włożyłem ostatniego buta i gdy chciałem już przekręcić kluczyć w celu zamknięcia szafki coś lub ktoś mnie popchnął. Z początku pomyślałem, że to jakieś dziecko przebiegało, ale gdy chciałem się upewnić czy mam racje stanąłem jak wryty w podłogę.

To był ON.

ON - czyli inaczej gość przez którego pewnego razu wylądowałem w szpitalu. Nazywa się Jack. W skrócie zaczął mnie dręczyć w dawnej już szkole gdyż stwierdził, iż go irytuje swoją osobą.

- „Witam ponownie śmieciu"

Gdy użył słowa „śmieciu" wszystkie złe wspomnienia dały o sobie znać. Byłem tak nazywany w mojej pierwszej szkole, ponieważ wyszło na jaw, że jestem biseksualny.
Kiedyś Jack był moim przyjacielem ale po czasie się ode mnie odwrócił i zaczął wyzywać od grubasów z nie wiadomo jakich powodów. Nie byłem w żadnym stopniu otyły. A że ja w tamtych czasach brałem dosłownie wszystko co się do mnie powie do siebie, to ta sytuacja spowodowała trzymiesięczne głodówki. Jestem pewien, że trwałoby to dłużej ale moja mama to zauważyła i pomogła mi wyjść z tego okropieństwa. Jestem jej ogromie wdzięczny. Nie lubię sobie robić krzywdy bo wiem jak bardzo by to ją załamało. Wmawiałaby sobie, że to przez nią

You're my medicine..~||ZAWIESZONE||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz