Pov: George
Mijała już godzina, odkąd zacząłem rozmawiac z Karl'em. Nagle przypomniałem sobie o tym studeńcie co ma przyjść mi pomóc chodzić
- „Boże Karl, nawet sobie nie wyobrażasz jak sie stresuje tym, że ktoś ma przyjsc i pomoc mi z chodzeniem"
- „Co ty gadasz.. Ale dlaczego?"
- „Po prostu nie chce, żeby trafił mi się jakiś zjeb. To bedzie strasznie niekomfortowe.."
- „Wolałbyś, żeby robił to Clay?" - zapytał
- „Co?! Karl!!"
- „No ale nie?"
No i tu mnie zatkało.. Co prawda to prawda, o wiele bardziej bym chciał Clay'a niż jakiegoś randoma
- „Nie zaprzeczyłeś, czyli tak!" - wykrzyczał uradowany
Poczułem, że się zaczynam rumienić więc zakryłem twarz rekoma aby brunet nie mogl tego zobaczyć. Ten natomiast zaczął się ze mnie śmiac
W pewnej chwili do sali wszedł ten sam lekarz co wczesniej z troche niższym od niego chłopakiem. On wcale jie wygladal na miłego. Ta jego postura i wyraz twarzy... Uhh
- „George, to jest Dylan. Tak jak obiecywałem, pomoże ci z chodzeniem. Bedzie to trwało godzinę, poznej przerwa, najpewniej dwugodzinna i znów chodzimy" - oznajmił cały plan po czym opuścił pomieszczenie
Dylan podszedł bliżej mnie, zmierzył wzrokiem i prychnął pod nosem.
Zacząłem sie coraz bardziej stresować..- „Wstawaj" - powiedział, o dziwo wyciągając do mnie ręke
Niechętnie ją złapałem i zaczynałem się powoli podnosić. Przez pierwsze pięć minut było okej.. Dopiero po dziesięciu zaczynał coś dogadywać
- „Boże chodzisz jak jakiś żółw"
Okej, nie chodziłem normalnie przez pare dni, może dlatego?
- „Prosto stawiaj tą noge idioto"
Haha nie dzięki
- „Szybciej!! Nie mam całego dnia dla ciebie"
To wcale nie tak, że masz określony czas, który musze w 100% wykorzystać...
Kiedy minęło kolejne dziesięć, coraz bardziej odechciewało mi się chodzić. Dylan nie zaprzestał z dogryzkami, wręcz przeciwnie.
- „Japierdole, weź się ogarnij człowieku bo jak narazie to chodzisz jakbyś robił to pierwszy raz w życiu"
- „Nie wiem czy dostałeś informacje o moim wypadku ale może dlatego, że miałem noge w gipsie i nie zabardzo byłem w stanie chodzić geniuszu?" - odpyskowałem.
Ten chłopak coraz bardziej mi dzialal na nerwy. Nie dość, że się męcze samym chodzeniem, to jeszcze i on musi sie do tego dołożyć.
Postanowiłem, że stane w miejscu i odpsapne bo zaraz zemdleje. Dylan prawie w ogóle mnie nie podtrzymywał, a z tego co wiem to obciążanie nogi nie jest dla niej za dobre
Kątem oka zauważyłem jak Karl wychodzi z sali. Cały czas kiedy łapałem z nim kontakt wzrokowy i wzrokiem wołałem o pomoc, wyglądał na smutnego. Jakby mi współczuł.. Nic dziwnego, sam sobie współczuje
- „No i czego stoisz?" - zapytał zdenerwowany
- „Zmęczyłem się. Ty przypadkiem nie powinieneś mnie asekurować i podtrzymywac żebym nogi tak bardzo nie obciążał?"
CZYTASZ
You're my medicine..~||ZAWIESZONE||
Teen FictionMówią, że medycyna ratuje życie. Te wszystkie respiratory, szczepionki i leki.. Czy i tak będzie w tym przypadku? A może nie chodzi medycynę samą w sobie? A może tak naprawdę chodzi o coś innego? Kogoś innego... ---- #16 dreamnotfound - 19.08.2022 #...