XXX

164 11 7
                                    

Pov: Clay

Minął około miesiąc, odkąd mama Georga miała wypadek. Przez ostatnie dni, było z nim bardzo źle. Zacząłem myśleć, że może popada w depresje, czego się najbardziej obawiałem.

Chłopak dużo spał. Mówiąc dużo, mam na myśli po 14 godzin dziennie, jak nie więcej. Jego rutyną, poza spaniem, było wstanie, ubranie się, umycie zębów i ewentualnie przeglądanie internetu. Nic poza tym. Nawet posiłki musiałem mu czasami pomagać jeść

Wczoraj odbyłem z nim poważną rozmowę. Mam nadzieję, że George zrozumiał to, co się z nim dzieje i da sobie pomóc. Nigdy nie byłem na jego miejscu i nie bardzo potrafię się na nim postawić, ale spróbować go zrozumieć, zawsze mogę

Przez pierwsze trzy dni siedziałem razem z chłopakiem i siostrą w domu. Później niestety musiałem wracać do szpitala i wtedy zostawała w domu Sam. Oczywiście, kiedy nie musiała nigdzie wychodzić. Gdy brunet zostawał bez nikogo, nie potrafiłem się skupic na pracy w szpitalu, bo cały czas się zamartwiałem o mojego chłopaka. Czy nic sobie nie zrobi.

Dziś jest niedziela. Sam nie ma w domu, bo poszła na miasto. Za oknem padał deszcz, co w żadnym stopniu nie polepszało atmosfery. Ja siedziałem na kanapie i z włączonym ekranem od telewizora, patrzyłem się w punkt, którego sam do końca nie potrafiłem określić. Myślałem o George'u

Usłyszałem ciche ziewanie i skierowałem swój wzrok w to miejsce. Ujrzałem bruneta ubranego w moją dużo za dużą bluzę, w której zawsze śpi, stojącego przy framudze salonu.
Po chwili podszedł i się położył głową na moich nogach

- „Przepraszam Clay"

- „Za co?"

- „Za to jak się zachowuje.."

- „George, ja się po prostu o ciebie martwię. Cały czas myślę, czy na pewno nic sobie nie robisz. Czy nie popadasz w depresję. Było wiele przypadków, że dzieci popełniały samobójstwo po śmierci rodziców. Wiesz o tym, że nie chcę cię stracić. Nie mogę"

- „Wiem" - podniósł się i popatrzył prosto w moje zaszklone oczy „Wiem i dlatego przepraszam. Jest mi po prostu bardzo ciężko. Mama była moją przyjaciółką. Tak bardzo mi jej brakuje.." - przytulił mnie, a ja oczywiście odwzajemniłem uścisk

- „Rozumiem. Dlatego chcę ci pomóc. Mówiłem to już wczoraj, ale będę to powtarzać i sto razy. Pamiętaj, że nie jesteś w tym sam. Damy rade, ty dasz radę" - powiedziałem, po czym złączyliśmy nasze usta.

- „Dziękuje" - odparł, opierając swoje czoło o te moje. Ja odpowiedziałem mu lekkim uśmiechem

renegades - X Ambassadors

- „Wiesz co, mam pomysł. Ubieraj się i chodźmy na spacer" - wstałem ciągnąc za ręke chlopaka

- „Teraz? A widziałeś jaka jest pogoda?"

- „Daj spokój. To nie przeszkadza"

- „No dobrze" - powiedział i poszedł się przebrać

Ja w tym czasie zgarnąłem najpotrzebniejsze rzeczy oraz parasolkę i zacząłem ubierać buty. Po niecałych pięciu minutach, wrócił już ubrany George. Założył ala kurtkę i buty, po czym oboje wyszliśmy z domu, uprzednio zamykając go na klucz

Złączyliśmy ręce i spacerowaliśmy rozmawiając na tematy, które trapiły nas od dłuższego czasu.

Było gdzieś po 19, więc włączone lampy przy chodnikach, dodawały nam tylko klimatu. Nagle, potknąłem się o wystający fragment kostki i wylądowałem w kałuży, a parasol, którą trzymałem, obok mnie. George z początku powstrzymywał śmiech, ale po chwili nie wytrzymał i wybuchł rozbawiony. Nie mogłem tego tak zostawić, więc zacząłem go ochlapywać brudną wodą

You're my medicine..~||ZAWIESZONE||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz