XII

209 12 2
                                    

Pov: George

Po moim wybudzeniu się, rozmawiałem z Clay'em bardzo krótko, ponieważ chłopak miał praktyki i musiał pójść do pacjentów. Do mnie przyszła pielegniarka, żeby posprawdzać czy moje źrenice reagują na światło, i takie tam.

Postanowiłem więc, że zapytam czy mogę już wyjść i pójść siedzieć przed salą mamy. Niestety, odpowiedź na moje pytanie była negatywna i kazano mi leżeć jeszcze co najmniej dwie godziny, tak dla pewności.

Nie zostało mi nic innego niż zwyczajne leżenie i gapienie się w szpitalny sufit. Moje leżakowanie przerwały wibrację które dochodziły z mojego telefonu. Wtedy przypomniałem sobie, że przecież mam telefon. Wyciągnąłem rękę by zabrać urządzenie z szafki i na jego ekranie wyświetlało się połączenie od Sam.

Tak jak myślałem, moja odpowiedź na ich pytania nie była wystarczająca bo w powiadomieniach widniało 99+ powiadomień od użytkownika Sam<3 oraz 52 powiadomień od użytkownika Karl:) Odebrałem połączenie i na początek zostałem okrzyczany przez blondynkę o wiadomo co.

- "Powiesz mi w końcu co się stało?!" - zapytała. Nie bardzo chciałem o tym rozmawiać, ale nic innego nie miałem do roboty, a tak czy siak musiałbym jej o tym opowiedzieć, więc lepiej jak zrobię to teraz.

- "Tak, ale już nie krzycz"

***

Rozmawiałem z dzieczyną prawie godzinę, i trwałoby to dłuzej, ale musiała kończyć z niewiadomych dla mnie powodów. Po zakończeniu połączenia zaczałem pisać z Karl'em, który jeszcze nie wiedział dlaczego jestem w szpitalu. Nie chciało mi się pisać tego wszystkiego więc zadzwonilem do bruneta i nasza rozmowa biegła o wiele spokojniej niż tej z Sam.

Rozmawiałem z chłopakiem podobnie długo jak z blondynką, tylko tym razem zakończyć rozmowę musiałem ja, bo do sali przyszła pielegniarka, ta sama, co dwie godziny temu.

Zrobiła te same badania co wtedy i w między czasie zapytała "Coś sie dzialo od mojego ostatniego przyjścia?"

- "Nie, mogę już stad wyjść?"

- "Skoro nic się nie działo, to jak najbardziej" - odpowiedziała zbierając się do wyjścia

- "Dziekuję"

Powoli podniosłem się z łóżka, zabrałem kubek z wodą oraz telefon i poszedłem pod salę mamy. Usiadłem na krześle jednak po chwili z niego wstałem, bo zobaczyłem lekarza wychodzącego z sali mamy.

- "Przepraszam, czy to pan zajmuję się Paige Davidson?"

- "Tak, ja. W czym mogę pomóc?" - zapytał

- "Oh, właściwie to jestem jej synem i chciałem się tylko zapytać jak z jej stanem"

- "Czyli mam rozumieć, że to Pan nazywa się George Davidson, tak?"

- "Dokładnie" - przytaknąłem

- "To świetnie bo właśnie miałem po Pana iść. Pańska mama się właśnie obudziła i poprosiła bym Pana powiadomił" - odpowiedział z uśmiechem

- "Naprawdę?!"

- "Jestem w stu procentach poważny. Zapraszam za mną" - odparł i po chwili zaczął się kierować z powrotem do sali, w której leżała moja mama.

- "Proszę Panią, ktoś do Pani" - powiedział lekarz po czym wyszedł z sali

- "Cześć mamo, jak się czujesz?" - zapytałem siadając obok jej łóżka

- "Cześć George. Już jest lepiej, i przepraszam.."

- "Mamo.. Jesteś na siłach, by mi powiedzieć jak to się stało?"

You're my medicine..~||ZAWIESZONE||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz