III

292 18 1
                                    

Pov: George

Jezu najświętszy

Co to było?

Kim byli Ci chłopacy? I co oni chcieli ze mną zrobić?

Chwila

Skąd ja mam bandaż na głowie?!

Może to oni mi go owinęli?

No tak, japierdole ale jestem mądry. Przecież jeden z nich spytał się mnie czy wszystko okej.. Oni chcieli mi pomóc, a ja zwyczajnie uciekłem. Nawet nie podziękowałem. Miło z mojej strony, naprawdę. Ehh nie ważne, teraz musze jakoś wejść do domu tak, aby mama mnie nie zauważyła.

Zamykałem właśnie drzwi frontowe gdy usłyszałem jak mama woła:

- "Kto tam?"

No to ładnie. Teraz musze jej powiedzieć, że ojciec mnie uderzył butelką w głowę.

- "To tylko ja mamo, George" - odpowiedziałem jej

Mama się wychyliła zza ściany, była uśmiechnięta, ale gdy mnie zobaczyła uśmiech zszedł jej z twarzy.

- "O matko, dziecko drogie co Ci się stało?!" - zaczęła wypytywać

- "T-to przez ojca"

Mama zamarła. Zazwyczaj ojciec jeśli mnie bił, to tylko policzkował. Szybko podeszła do mnie i mnie objęła a ja oddałem uścisk.

- "Przepraszam.." - mówiła do mnie ze łzami w oczach

- "O nie, mamo nie płacz. To nie twoja wina, że ojciec jest jaki jest"

- "Ale to ja nie potrafię od niego odejść i zapewnić ci bezpieczeństwa" - po wypowiedzeniu tego dość mocno się rozpłakała, a ja ją jeszcze mocniej przytuliłem. Nienawidzę gdy płacze. Mama jest jedyną osobą na której mi zależy i nienawidzę gdy cierpi.

- "Dość tego, obiecuje ci, że jeszcze tydzień i nas tu nie będzie. Nie mogę pozwolić, aby ten potwór ci zrobił jeszcze większą krzywdę"

Uśmiechnąłem się do niej lekko i powiedziałem, że damy radę. Ta w odpowiedzi również się uśmiechnęła i po chwili dodała:

- "Chodź opatrzę ci tą głowę"

***

Podczas gdy mama zakładała mi drugi bandaż opowiedziałem jej o tych dwóch chłopakach. Nie mamy przed sobą żadnych sekretów. Jesteśmy wobec siebie szczerzy i traktujemy się jak przyjaciele.

- "To miłe z ich strony" - zaczęła, a po chwili dodała "Myślę, że nie mieli wobec ciebie złych zamiarów, więc jeśli ich kiedyś spotkasz to podejdź i podziękuj za pomoc"

- "Chyba masz racje.. tak zrobię. Dziękuje" - odpowiedziałem

- "Nie ma sprawy słońce" - odrzekła całując mnie w czoło. "Ja już pójdę i dam ci odpocząć, jakbyś czegoś potrzebował to wołaj, będę w salonie"

- "Dobrze"

Gdy rodzicielka wyszła z pokoju zacząłem się zastanawiać nad tym co mogę porobić. Nic mi nie przychodziło do głowy i miałem już się kłaść spać, ale przypomniałem sobie, że dałem numer telefonu Will'owi. Wyciągnąłem komórkę i zacząłem pisać wiadomość. Trochę źle się czułem z tym, że dopiero po kilku dniach do niego piszę.

Po zaledwie dwóch minutach od wysłania wiadomości chłopak odpisał

Do: Willbur

Cześć, wybacz, że piszę dopiero po kilku dniach ale miałem sprawy do załatwienia. W każdym razie, jak ci mija dzień? ;))

You're my medicine..~||ZAWIESZONE||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz