XXIII

167 19 14
                                    

Pov: George

- „Oto twój, napewno długo wyczekiwany, wypis" - powiedział lekarz podając mi papiery

- „Dziękuje. Czy to oznacza że mogę już w tym momencie wyjść?"

- „Tak. Mam nadzieje, że do niezobaczenia" - odparł z o dziwo uśmiechem, co odwzajemniłem

Kiedy byłem dosłownie o krok od drzwi, przypomnialem sobie o Clay'u. Zawróciłem więc spowrotem i pierwsza myśl jaka mi przyszła do głowy to to, że może być w tym pomieszczeniu gdzie rozmawiałem z Karl'em i Nick'iem.

Nie tracąc dłużej czasu poszedłem tam, gdzie miałem pójść. Na szczęście blondyn się tam znajdował, co mnie ucieszyło, bo nie miałbym zamiaru go latać i szukać po calym szpitalu, a ten plan, który przygotował na dzisiejszy wieczór mnie bardzo ciekawi

Clay siedział tyłem do mnie, co wykorzystałem i podszedłem bezszelestnie bliżej niego. Czemu bezszelestnie? Sam nie wiem. Może chciałem zobaczyć jak zareaguje

- „Nie miałeś mi przypadkiem czegoś powiedzieć?" - zapytałem tym samym głosem co on wczoraj

Zauważyłem, że się spiął, co wywołało na mojej twarzy uśmiech

Chłopak się odwrócił i popatrzył na mnie z lekko wytrzeszczonymi oczami. Chyba się nie spodziewał, że też takie rzeczy potrafie

Po chwili się usmiechnął i powiedział „Tak, racja. Wyjdźmy na korytarz"

Tak jak powiedział, tak uczyniliśmy. Wyszliśmy z pomieszczenia i pomaszerowaliśmy pare kroków dalej. Ustawiliśmy się tak, że to ja stałem przy ścianie, a Clay naprzeciwko mnie, co było średnio dobrym pomysłem..

- „To jak? Jakie masz plany na ten wieczór?"

- „Pomyślałem, że skoro już świetnie sobie radzisz z chodzeniem, bez najmniejszych problemów i wychodzisz ze szpitala, moglibyśmy wyjść do pobliskiego klubu" - zaproponował

- „Mam rozumieć, że idziemy świętować moje wyjście ze szpitala?" - zapytałem

- „Można tak to nazwać"

- „Z każdym pacjentem tak robisz?"

- „Nie, jesteś pierwszym" - uśmiechnął się flirciarsko

- „W porządku. Idziemy sami czy zapraszasz i Nick'a?"

- „Idzie z nami i Nick i Karl ale zawsze mogę ich odwołać" - oparł się ręką o ściane przy mojej głowie, przybliżył się i zniżył ton głosu.

Poczułem, że się rumienie więc wyślizgnąłem się „spod" Clay'a i stanąłem obok, tym razem dalej od ściany

- „Niech pójdą. Może kiedyś pójdziemy tylko we dwoje"

- „George, zadziwiasz mnie ostatnio. Pozytywnie rzecz jasna" - powiedział zaskoczony blondyn

- „Cóż, nic dziwnego. Nie poznałeś jeszcze mojego prawdziwego ja"

- „W takim razie, nie mogę się doczekać kiedy je poznam"

- „Dobra, dość flirtowania, na którą mam być gotowy i gdzie jest ten klub?"

- „Gotów bądz na 17. Podjadą pod twój dom"

- „A znasz adres chociaż?" - zapytałem

- „Nie, ale chętnie go poznam" - ponownie zmniejszył odległość pomiędzy nami

- „W porządku. Mam ci powiedzieć czy gdzieś napisać, bo coś mi się wydaje że zapomnisz"

- „Jakbyś powiedział, nic by się nie stało, ale numerem telefonu nie pogardzę" - uśmiechnął się i wyciągnął telefon

You're my medicine..~||ZAWIESZONE||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz