thirteen

395 53 0
                                        

Karl dalej tylko nerwowo wpatrywał się w tkaniny, jakby te miały mu jakoś pomóc. Bezradność o strach mimowolnie nim zawładnęły, a na domiar złego miał wrażenie, jakby zaczynała boleć go głowa. Zaraz potem, gdy sobie to uświadomił, Nick jakby czytał mu w myślach, położył swoją rękę na jego puszystych, brązowych włosach. Mimo stosunkowo dziwnego ruchu, na ustach Jacobs'a i tak pojawił się delikatny uśmiech, kontakt fizyczny był dla niego jak lek, a niższy chyba powoli zdawał się to zauważać.

Nicholas niezbyt umiał pocieszać innych, bo też nie miał zbyt wielu okazji by to robić. Mimo wszystko przy Karl'u wychodziło to z niego niemal naturalnie, choć głaskanie po głowie może nie był najlepszym co mógł zrobić. Zwyczajnie sam wiedział, że takie szopki i wydawanie stanowisk jest ciężkie, zwłaszcza jeśli chodziło o takie sprawy jak życie prywatne. No błagam, w końcu to był tylko spacer, cholerny spacer w cholernym parku, a czuł się, jakby musiał się tłumaczyć z tego kiedy ostatni raz i w jakich okolicznościach ćpał fetę i z kim po tym spał. Koniec końców nie zrobił nic złego, a stworzył się taki harmider jakby popełnił zbrodnię.

W końcu Karl chwycił w swoje dłonie wręcz nieskazitelną, niemożliwie białą koszulę z prostym, odrobinę utwardzanym kołnierzykiem i długim rękawem ze srebrnymi, zdobionymi guzikami na mankietach. Zdecydowanie wyglądała ślicznie i mimo względnej prostoty, wyglądała bogato na tyle, że Karl naprawdę miał ochotę zobaczyć ją na niższym. Podał mu materiał, wyczekując jego reakcji.

Nicholas uśmiechnął się odrobinę w ten sposób jakby był nietrzeźwy, kiedy przyjmował koszulę. Niemal od razu zaczął ją ubierać, wstając i spoglądając na wyższego z wyczekiwaniem. Karl przewrócił oczami i westchnął, spoglądając na stosik innych koszul leżących w nieładzie. Wybrał pierwszą lepszą, nawet za bardzo nie rozwodząc się nad jej odcieniem, mimo że w praktyce uwielbiał to robić.

Pozbył się swoich dotychczasowych ubrań, starając ignorować się wzrok drugiego na swoim odkrytym ciele. Zwyczajnie starał się poprawnie zapiąć białe, marmurkowate guziki, mając w głowie harmider, dosłownie strasznie się stresował, a luz po wczorajszym joincie wyparował w powietrze. Mimo wszystko nie chciał dać po sobie poznać, jak bardzo był zestresowany. Karl czuł, jak Armstrong dalej omiata go wzrokiem, jakby próbował czegoś w nim dostrzec. Karl spojrzał na niego pytająco, automatycznie unosząc delikatnie jedną z brwi.

Nicholas podszedł do szafy i wyciągnął z niej zwykły, biały pasek do spodni. Szczerze mówiąc zwykła rzecz, a Karl widział ją w takim odcieniu pierwszy raz na oczy. Wszystkie jego paski były czarne lub brązowe.

-Będzie ci pasował, prawda? -spytał całkiem cicho Nick, a Karl odebrał z jego rąk przedmiot i w odpowiedzi jedynie kiwnął głową, pogłębiając swój uśmiech. Rzeczywiście, pasek naprawdę pasował i nadawał mu czegoś w rodzaju lekkości, ale też elegancji.

-Dziękuję -wyszeptał wyższy, spoglądając Armstrong'owi w oczy. Miał coś jeszcze dopowiedzieć, ale kiedy brał wdech, nagle usłyszał skrzypienie drzwi, a w progu pomieszczenia stanęła sama Elizabeth, już praktycznie gotowa do wyjścia.

Na jej ustach tkwił uśmiech, ale jednak Jacobs ewidentnie wyczuwał nad jej głową burzowe chmury. Spojrzała na swojego syna, a potem na Karl'a, po czym przybrała nieco bardziej szczery wyraz twarzy, jakby na ich widok mimowolnie się uspokoiła. Kazała im wyjść już przed dom i zaczekać w aucie, a sama jeszcze krzątała się po posiadłości. Do rąk Nicholas'a za sprawą lokaja wylądowało stanowisko, które zaraz miał wyrecytować, albo ktoś inny z jego rodziny, najpewniej matka, bo sam w życiu nie zapamiętałby tego w tak krótkim czasie. Sam pewnie będzie musiał dopowiedzieć kilka słów od siebie, grzecznie przytakując wszystkiemu co napisano w stanowisku. Karl jedynie siedział obok, zastanawiając się jakbym sposobem krótki spacer i chwila przyjemności postawiła go w takiej sytuacji.

Karl mógł jedynie patrzeć bez celu na kartkę, bo pojedyncze słowa i tak mu się rozmazywały przed oczami ze stresu. Nicholas miał podobnie, ale zmuszał się do analizowania tekstu, który wcale nie był jakoś bardzo skomplikowany, był dobitny, trochę defensywno-atakujący.

Jego matka i ojciec w końcu weszli do auta, a Henry niemal od razu odpalił auto. Karl mógł się tylko przypatrywać, bo nawet nie miał pojęcia gdzie jadą, wiedział tylko, że na szesnastą miał być w domu, a przed nim była walka samemu ze sobą, by nie zrobić przed oglądającymi niczego głupiego. Widywał już takie stanowiska w telewizji i z reguły były to po prostu cierpkie słowa rzucane na wiatr oprawione w ładne i grzeczne brzmienie.

Rozglądał się rozbieganym wzrokiem po wnętrzu auto, które w sumie o wiele bardziej przypominało coś w stylu trochę mniejszej niż standardowa limuzynę. Nawet nie spostrzegł, kiedy mimowolnie jego dłoń wylądowała przy tej Nick'a, zaczynając nerwowo wplątywać w nią swoje drżące palce. Nicholas go nie odtrącił, chociaż zdecydowanie mógł, sam też był rozdrażniany i zmęczony, ale w tym momencie nie chciał krzywdzić drugiego jeszcze bardziej. Wyższy i tak już miał przez niego problemy, więc w ramach rekompensaty pozwolił mu na ten nieśmiały, niepewny gest. W końcu Karl szukał tylko wsparcia, a Nicholas sam zdawał się go potrzebować, więc czemu nie mogli okazać sobie tego w ten niewidoczny dla ciekawskich oczu sposób, za przyciemnianymi szybami czarnego samochodu?

Dopiero kiedy dojechali pod mury urzędu, który Nicholas już tak dobrze znał, puścili się, bojąc się, że ktoś mógł coś zobaczyć. Teoretycznie musieli ukrywać rzeczy, które nawet nie były prawdą, a ktoś inny stworzyłby sobie prawdę o nich samodzielnie. Musieli ukrywać uczucia, które nawet nie istniały, a o intencjach ich czynów nikt nie będzie chciał słuchać, bo to było nudniejsze, niż te wszystkie przypuszczenia i plotki.

Przed urzędem jak zwykle, stali paparazzi. Nicholas jedynie prychnął, czując jak pierwszy flesh nieco go oślepia. Wiedział, jak Karl stojący przy jego boku spina się jeszcze bardziej i naprawdę żałował, że nie mógł go w żaden sposób wesprzeć. Bał się nawet na niego spojrzeć, by nie paść kolejną ofiarą idiotycznych artykułów. Nie mnie jednak obecność Karl'a wzbudziła istny szał, bo ludzie wręcz się przepychali, by zrobić mu zdjęcie, a on tylko stał, wyglądając jakby miał ochotę się popłakać i zasłonić sobie twarz.

Dosłownie Jacobs prawie zapomniał jak się chodzi, kiedy podążał za Nicholasem na małą scenkę, gdzie ustawiona stała już kamera, a wokoło kręcili się operatorzy i dziennikarze. Karl zerknął na swój telefon, chcąc na chwilę oderwać się od sytuacji, ale widząc masę zdjęć przesyłanych mu na messengera od często obcych mu ludzi z treścią artykułu i jego wizerunkiem, szybko na powrót schował go do kieszeni, krzywo się uśmiechając. Popatrzył z otępieniem w bok, czując jak kolejny flesh go oślepia. Słyszał, jak jeden z operatorów zaczął odliczać, a po chwili ojciec Nicholasa zaczął coś wygłaszać, naprzemiennie ze swoją małżonką. Karl nie słuchał, bo przez szelest i dźwięk robionych zdjęć i tak niewiele słyszał.

Last article || KarlNapOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz