three

488 61 6
                                        

Karl z przestrachem spojrzał na ludzi, z którymi jakby nie patrzeć spędził cały dzisiejszy dzień. Dosłownie miał wrażenie, jakby jeszcze nigdy w swoim życiu nie czuł się tak zagubiony jak teraz i to nawet nie chodziło o to, że jadalnia w jakie właśnie się znajdował wyglądała jak z jakiejś bajki, no bo w końcu znajdowała się w pałacyku. Ta cała ładna architektura wypchana pieniędzmi była jego najmniejszym zmartwieniem, zwyczajnie nie wiedział, jak właściwie powinien się zachowywać w otoczeniu tych ludzi, zważając na ich pozycję.

Pani Elizabeth spojrzała na niego ciepłym, ale jednocześnie oczywistym wymuszonym wzrokiem wymownie spoglądając na siedzenie obok swojego syna. Karl odpowiedział jej swoim charakterystycznym, słodkim i grzecznym uśmiechem, ale w duchu aż skręcił się z tej fałszywości.

Nie żeby uważał, że kobieta czy cała ta rodzina była zła, po prostu taki był ten świat, a on zawsze lubił podważać jego zasady. Usiadł obok Nicholas'a, który swoją drogą zasady dobrego wychowania czy manier też zdawał się mieć gdzieś, bo w ukryciu przed wzorkiem rodziców przeglądał swój telefon. Jacobs aż uśmiechnął się pod nosem na ten widok, słyszał tyle różnych wersji osobowości Nick'a z plotek ludzi ze szkoły, że siedzenie obok niego naprawdę było ciekawym przeżyciem. Mógł teraz rzeczywiście zobaczyć jaki był, mimo że nawet jeszcze ze sobą za bardzo nie rozmawiali.

Nick dosłownie był ostatnim nastolatkiem, z jakim chciałby mieć bliższą styczność. Chociażby ze względu na to, że jego matka pracowała dla rodziny chłopaka, zwyczajnie nie chciał mieszać swojego prywatnego życia z kwestiami zarobkowymi, no i też było mu trochę głupio. Kojarzył go ze szkolnych korytarzy, opowieści innych chłopaków, z ust plotkarskich dziewczyn wiecznie zafascynowanych Armstrongiem, z gazet, artykułów czy chociażby z miasta. Nicholasa'a znał praktycznie każdy, chociaż w rzeczywistości nikt nie wiedział jaki był naprawdę.

Karl cicho westchnął, kiedy ktoś położył przed nim talerz z kolacją. Wszyscy zaczęli jeść, w totalnej ciszy. To tak bardzo różniło się od tego, co znał z domu. Uwielbiali opowiadać sobie z mamą różne historie i robili to właśnie podczas posiłków, bo poza tym raczej nie mieli czasu by normalnie porozmawiać. Karl wmusił w siebie kilka gryzów, nie chcąc być niegrzeczny i niczego nie zjeść. Zwyczajnie jedzenie tego dnia nie było czymś, na co miał ochotę, a takie dni zdarzały mu się coraz częściej. Nie potrafił jeść, kiedy się stresował bądź odczuwał inne sile emocje.

Burza za oknem dalej nie przejmowała się kompletnie niczym, więc kiedy zjedli kolację zapadła decyzja o tym, że tę noc Jacobs'owe spędzą w posiadłości Armstrongów. Karl mimowolnie się spiął, ale nie miał tutaj żadnej mocy sprawczej, więc przyjął wszystko grzecznie do wiadomości.

W tym czasie, kiedy było już postanowione, iż pokojówka wraz z jej synem zostają w posiadłości Armstrong'ów , Nicholas gdzieś w głębi serca się cieszył, że spędzi z kimś czas. Jakiekolwiek plotki, by nie były - żadne z nich nie były prawdą. „Młody Armstrong to człowiek bez uczuć", „Odbiło Nicholasowi do głowy przez pieniądze jego rodziców", „Pewnie jest okropnym synem". Tak naprawdę Nicholas był bardzo pociesznym nastolatkiem, a prawda jest taka, że nikt nigdy nie chciał go bardziej poznać.

W taki sposób poszło wiele fam, jaki to Nicholas nie jest. Młodemu Armstrong'owi to po jakimś czasie nie robiło różnicy, czy ktoś o nim myśli jak o jakimś szmaciarzu, czy jak o zwyczajnym człowieku.

Kiedy tylko dwie rodziny skończyły jedzenie, do pokoju wyparowały dwie kobietki, które również zajmowały się domem - nie w taki sposób jak mama Karl'a, lecz podobny, bo te zdecydowanie robiły więcej.

Kobiety zabrały gości arystokratów do przebieralni i pokazali im pokój, w którym będą przebywać przez najbliższe kilkanaście godzin.

Pokój był ogromny, a pod sufitem zamiast kasetonów było akacjowe drewno, które błyszczało się na każdą stronę. Na ścianach duże obrazy, które miały po ponad dwa metry. Sofa, łóżko czy zwyczajny stolik robił w tym pomieszczeniu taką robotę, że Karl nie mógł się napatrzeć na całe pomieszczenie.

Jego matka nie była aż tak zachwycona miejscem, bo pracowała tutaj dzień w dzień po kilka godzin i żaden zakątek nie jest dla niej nowy, lecz nowe było traktowanie. Nie ze strony Armstrong'ów tylko koleżanek pokojówek, które teraz ją i jej syna gościli.

Jacobs'owie krzątali się po domu, kiedy już się rozgościli i przyjęli do mózgów fakt, iż tym razem jest inaczej i to oni są lepiej traktowani - zadomowili się co ucieszyło mamę Nicholasa - jedynymi niezadowolonymi były koleżanki Pani Jacobs pracujące razem z nią. Te nigdy nie miały szansy, by chociaż przespać się w domu, chyba że w małym kantorku z wycieńczenia, gdzie znajdowały się mopy i inne szmatki.

Karl próbował nie reagować na zaczepki w stronę jego matki, lecz czasami jego język już się wypychał poza usta, żeby się odgryźć. Nicholas całą tę szopkę obserwował dokładnie i po cichu w duchu się śmiał, bo dobrze wiedział, że inne pracownice zżera zazdrość, że zawsze były dla rodziców Nicholasa pracownikami, a Pani Jacobs była i pracownicą i dobrą koleżanką, zwłaszcza dla Pani Armstrong.

Nicholas przybliżył się zza ramienia Karl'a i objął go dłońmi na barkach.

-Potrzebuje coś Pani od mojego gościa?- spytał coraz bardziej napinając się na młodego Jacobsa przy okazji patrząc prosto w oczy pokojówki, która już miała mówić coś nieuprzejmego w stronę chłopca.

Pokojówka spojrzała tylko nerwowo na panicza i jąkała się chcąc wytłumaczyć siebie i swoje karygodne zachowanie.

-Tak myślałem.- powiedział po chwili Armstrong i pociągnął lekko chłopaka, którego trzymał za ramiona przedtem. Karl poszedł posłusznie za Nicholasem, zbytnio nie wiedząc co robić.

-Jak mama się dowie to od razu zostaną zwolnione.- stwierdził cicho niższy, a Karl spojrzał się na jego plecy chcąc coś powiedzieć, lecz nie miał na tyle odwagi, by poprowadzić normalną konwersacje z Nicholasem. -Boisz się, że nie odpowiadasz?- spytał i spowolnił kroku. -Gdybym o kimś też tyle słyszał, to też bym się bał.- stwierdził odwracając się do chłopaka i patrząc mu prosto w oczy.

Karl naprawdę chciał odwrócić wzrok, ale za cholerę nie potrafił. Teraz kiedy Nick'owi udało się wreszcie nawiązać z nim jakąkolwiek konfrontację, ciężko było mu się przemóc i znów ulec samemu sobie. No i być może trochę za bardzo się zapatrzył, a nieprzyjemne ciarki rozniosły się po jego kręgosłupie kiedy przyłapał się na myśli, że oczy rówieśnika były serio interesujące. Może brzmiało to głupio, ale chłopak miał naprawdę ciemne i przydługawe rzęsy, a Jacobs o samym odcieniu jego tęczówek nawet nie chciał myśleć, bo już czuł jak zaczynała boleć go głowa.

Last article || KarlNapOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz