Brunet wstał leniwie z łóżka, a gdy tylko próbował zrobić choć jeden krok, jego głowa wirowała i zdawała się jakby miała zaraz odpaść. Nicholas wiedział co to znaczy - taki stan nie był mu rzecz jasna obcy - szczerze mówiąc nawet się cieszył, że tak szybko go to złapało.
Wcześniej trzeźwy mózg Nick'a zaczynał już coraz bardziej głupieć, a myśli wirować i z każdą sekundą było ich coraz więcej i coraz bardziej różnorodnych. Zaczynając od pierwszych wspomnień za dzieciaka, przewijająca przez losowe wspomnienie z matką i ojcem, kończąc na umierającym Punzie i zdruzgotanym Jacobs'ie, któremu odebrało mowę, gdy Nicholas się przyznał, że wrócił do nałogu.
Mimo, iż jego myśli to była huśtawka emocjonalna tak po jego mimice nie dało się niczego poznać. Była ponura jak zawsze i specyficzna na swój zły sposób, chłopiec od małego wyglądał jakby miał zaraz kogoś zamordować z zimną krwią.
Mimo posiadania wirujących myśli jak i obrazu, Armstrong wyszedł przez drzwi i udał się do głównego pokoju, by sprawdzić czy któreś z jego rodziców ciągle znajduje się w domu.
Brunet podpierając się ścian, kroczył dzielnie tylko by zdobyć tą nieużyteczną wiedzę. Znów gdy już stanął na środku pustego pokoju, jedynie rozejrzał się swoim pustym wzrokiem, by czasem nic mu nie umknęło. Swój wzrok zawiesił na zdjęciu na starszej już komodzie.
Zdjęcie przedstawiało młodego Armstronga wraz z ojcem. Nick siedzący na barkach ojca i śmiejący się od ucha do ucha to jedno z lepszych wspomnień właśnie z jego tatą. Chłopak mimowolnie uśmiechnął się w pustą przestrzeń myśląc o dawnych czasach, które już nigdy nie nadejdą.
-Coś się stało Nicholasie?- usłyszał chłopak zza placów od razu odwracając się, by ujrzeć kucharkę Bessie. Kobieta miała na sobie wyjątkowo bardzo czysty fartuszek jak i siatkę na włosy, która tak naprawdę nie zbierała włosów z czoła, ani ich nie zabezpieczała przed wpadnięciem do potrawy. Była tam, bo zwyczajnie była.
-Nie, tak tylko się przyglądam.- odparł brunet spokojnie, odwracając się całym ciałem do kobiety.
-Ładne zdjęcie prawda?- spytała podchodząc bliżej chłopaka. -Fajne czasy też, czasami czuje się jakbyś dalej miał pięć lat, a to było już kupę czasu temu... Strasznie ten czas leci, prawda?- zadała pytanie retoryczne, lecz brunet pokręcił i tak głową.
-Czasami tęsknie za to jak się dogadywałem z tatą.- przyznał ciężko, co można było usłyszeć nawet w jego głosie. -Było zupełnie inaczej, było lepiej- stwierdził, a Bessie pierwszy raz od dawna przybrała zmartwiony wyraz twarzy. Kobieta chwyciła chłopca lekko za ramie i prowadziła do kuchni tłumacząc przy tym brunetowi, by tak nie myślał.
-Chłopcze, inaczej było nawet wczoraj, dziś też jest inaczej, tego nie zmienimy- powiedziała otwierając drzwi do pustej kuchni. -Świat się zmienia razem z ludźmi i ich odczuciami i moralnościami. Twój tata nawet przed twoimi narodzinami był inny i to nic złego nie świadczy- powiedziała marszcząc czoło, a Nick usiadł na jednej z lad obok, której kręciła się kucharka.
-My też Nicholas, kiedyś spędzaliśmy dużo czasu, też się to zmieniło, ale to nie znaczy że na gorsze czy lepsze, zmieniło się na inne...- tłumaczyła, lecz do Nicholasa każde nowe słowo dochodziło coraz wolniej, a receptory zdawały się już nie działać nawet przez używkę.
Brunet kilka razy otwierał buzie, by powiedzieć coś na temat, jednak nie mógł nic powiedzieć ani skleić co by miało logiczny sens i spójność. -Myślisz, że gdyby znów mnie nie było to tata znów pokochałby mamę?- spytał totalnie odklejając się od tematu, jednak kucharka nie zdawała sobie nic z tego robić, że Armstrong gada od czapy, jedynie lekko się spięła na tak mocne stwierdzenie.
-A ty jak myślisz?- spytała znów odwracając się do Nicka. Chłopak myślał w ciszy przez moment, lekko stukając stopami i szafkę, które się odbijały w te i z powrotem.
-Myślę, że ojca przerosło bycie ojcem w momencie, kiedy trzeba było coś więcej zrobić niż kupić mi nową zabawkę. Nie stać go było na nic więcej niż kupienie najnowszego modelu autka, które wyglądało niczym prosto z telewizji. W zasadzie było go stać tylko na kilka głupich wspomnień jak chodzenie po parku razem w każdą niedzielę, jak byłem mały, teraz nie stać go na nic- chłopak mówił prosto z serca co było wyczuwalne, Bessie zdawało się nawet w jednej chwili, że jego emocje są wręcz namacalne, bo były tak ciężkie.
-Chciałbym zniknąć, żeby mama mogła znów poczuć, że ma męża, a nie mężczyznę, z którym ma dziecko przez które cała ich relacja się zniszczyła.- westchnął przecierając lekko już wilgotne oczy.
Kucharka nie wiedziała do końca co powiedzieć, pewna była tylko tego że jedyne co może zrobić to wysłuchać, a to będzie wystarczająco dużo dla chłopa już samo w sobie. -Jak kiedyś znów będziesz chciał o czymś pogadać, to ja zawsze będę w kuchni, możesz przyjść ze wszystkim, nawet ze złamanym sercem przez dziewczynę- uśmiechnęła się do bruneta i lekko objęła trzęsącą się ręką.
Na te słowa Armstrong się lekko zaśmiał, a wszystkie złe emocje zostały zastąpione tymi lepszymi, bo jego głowa znów zainteresowała się czymś innym i innym tematem. Podświadomie panicz wiedział, że ten cały wypływ emocji jest dzięki wbiciu jakiegoś syfu do żył, mimo to gdzieś podświadomie jego mózg mu dziękował, że w takich okolicznościach mógł z siebie to wyrzucić.
-Nie...- przeciągał. -Kobiety niekoniecznie może, ale dziękuję za propozycję Bessie...-
-Jak nie kobiety to mężczyźni, cokolwiek tam lubisz młodzieńcze- westchnęła ostatni raz przytulając Armstronga tego dnia, całując go przy tym lekko w czoło.
—————-
nikt się nie spodziewał po tak długim czasie rozdziału co? kolejny raz przepraszam za przesuwanie zakończenia < 3

CZYTASZ
Last article || KarlNap
RandomTo był tylko kolejny dzień w życiu Nicholas'a Armstrong'a, kiedy został zmuszony do spędzenia dnia z synem swojej gosposi. O istnieniu Karl'a Jacobs'a natomiast nie wiedziało wiele osób, ale zaraz po tym gdy przyszło spędzić mu kilka dni z Nicholas'...