sixteen

391 49 13
                                        

Armstrong, kiedy był jeszcze małym chłopcem często myślał o śmierci. Interesował się problematyką umierania i tego co jest po samym zgonie. Myślał czy po jego śmierci będzie w stanie jako duszek nadlecieć nad swój pogrzeb i obserwować jak jego mama płacze, albowiem chłopiec nigdy nie myślał o odejściu ze świata po tym jak jego rodzice umrą - tylko zawsze przed nimi.

Z każdym rokiem, z każdym artykułem na temat jego rodziny i z każdym niepowodzeniem w życiu Nicholas coraz więcej myślał o śmierci - to wszystko przyszło samo. Chłopak nawet mimo bycia kiedyś dzieckiem odczuwał jak artykuły chcące namieszać w jego rodzinie to właśnie robiły.

Ojciec oddalający się coraz bardziej od samego dziecka jak i mamy Nick'a, później już ojciec, który nie mówi nawet „kocham cię" na dobranoc, a później ojciec nie rozmawiający już ze swoim synem i żoną.

Mama przekładająca swoją pracę i stanowisko nad rodziną, która od dawna sama pewnie nie wie jak wygląda kochająca się rodzina. Nick wiedział, że kobieta haruje dzień i noc, by nie było aż tak dużego syfu w rodzinie, jednak czasami sam brunet marzył, by w końcu wybuchł jakiś skandal, który by zbliżył jego matkę do ojca jak i do samego siebie.

Nick mając dziewięć lat pierwszy raz zauważył, że wszyscy go kochają, jednak nikt go nie lubi - a to było najgorsze. Całe życie chcesz być kochanym i sam kogoś kochasz, jednak go nie lubisz, bo to dwie inne rzeczy, których Armstrong'owie nie umieją połączyć.

Mówiąc jednym zdaniem, myśli o przedwczesnej śmierci towarzyszyły paniczowi prawie od zawsze. Jednak mu to pasowało, chłopak bowiem nigdy nie planował długiego życia - z każdym tygodniem zauważał, że nie da rady przeżyć więcej niż trzydziestka, bo dostanie do głowy.

W taki sposób przez całe życie z myślami rezygnacyjnymi i planami samobójczymi żył nikomu nie mówiąc, co tak właściwie ma miejsce w jego głowie. Brunet nigdy nie wspomniał nikomu o swoich czarnych myślach i nigdy nikomu też nie mówił o swoich planach przeżycia przy dobrych wiatrach jedynie trzydziestki.

On sam pewnie wiedział, że nie dostał by żadnej pomocy psychologicznej, ponieważ było by to nieodpowiedzialne ze strony rodziców. Niby psychologa obowiązuje tajemnica lekarska, jednak na świecie krążą różni ludzie, którzy by dla pieniędzy rozgadali wszystko co tylko by się dało.

-Dość.- wyszeptał chłopak w poduszkę bijąc się lewą ręką w głowę. Nicholas zdecydowanie miał dosyć swoich własnych myśli, które nie dość że męczą go od dzieciaka to teraz jedynie jeszcze bardziej się natężyły i skumulowały.

Brunet wstał do siadu na swoim łóżku i sięgnął kolejny raz tego dnia po telefon, lecz tym razem nie by odpisać Karl'owi, lecz by sprawdzić godzinę.

Wybijała już druga w nocy, więc chłopak szybko odpisał Jacobs'owi, że ten idzie spać i jednym ruchem ręki zablokował telefon i ruszył do łazienki.

Zmęczony usiadł na rogu wanny i napuścił do niej prawie że wrzącej wody. Niechętnym ruchem wlał do wody kilka specyfików czyszczących, po czym rozebrał się i jednym ruchem wszedł do środka.

Nick niemal natychmiastowo poczuł jak wrzątek pali jego skórę, jednak nie skusił się by nalać zimniejszej wody - zostawił ją jak była.

Możliwe nawet, że taka wrząca kąpiel dla niego była jak swego rodzaju terapia. Mózg skupiony tylko na tym jak mocno skóra piecze, a nie na jakiś złych, czarnych myślach. Chociaż tym razem nawet kąpiel nie działała jak terapia.

Brunet nalał szamponu na dłonie i wtarł cały specyfik w swoje włosy, po czym zwyczajnie zjechał plecami po wannie, tak że teraz chłopak znajdował się cały pod wodą.

Myśli Nicholas'a krążyły ciagle wokół jednego tematu. Czemu wyśmiewał wszystkie artykuły razem z Jacobs'em, po czym nagle jego głowa stwierdziła, że jednak jest to powód do zmartwień, przez co cały jego organizm zareagował odechceniem się wszystkiego i złym humorem? Przecież początkowo było zabawnie.

Jedno jest wiadome, chłopak zdecydowanie potrzebował pomocy, jednak kto mu ją da skoro w tłumie jest tak samotny?

      *.:。✿*゚゚・✿.。.:*

Weekend zleciał obu chłopcom szybciej niż obaj myśleli. Karl przez dni wolne wysyłał mnóstwo wiadomości do Nick'a, były to małe wiadomości ze zwykłym „miłego dnia", „dobranoc", „do zobaczenia w szkole", jednak sam Nicholas po burzliwej sobocie nie odpowiedział na żadną wiadomość.

Nie było to spowodowane aż tak krytycznym stanem psychicznym chłopaka, chociaż pewnie to też miało w jakimś mniejszym stopniu znaczenie - chłopak zwyczajnie był zbyt zmęczony przez swoje myśli, by chwycić za telefon i odpowiadać z uśmiechem na ustach drugiemu brunetowi.

Nicholas chciał odpowiedzieć w jakiś miły sposób Jacobs'owi, jednak każda wiadomość jaka miała trafić do Karl'a przez Nick'a zostawała szybko usuwana i ostatecznie nic nie wysłał przez cały weekend.

Mimo to, Karl gdy tylko ujrzał w szkole Nicholas'a od razu do niego przylgnął i nie opuszczał go przez żadną przerwę.

-Ile masz jeszcze godzin?- spytał Karl napychając kolejnego gryza kanapki do ust.

-Nie uduś się.- zaczął Nick odrywając kawałek kanapki chłopakowi, na co Jacobs śmiesznie zmarszczył brwi. -Chyba dwie, a ty?-

-Trzy niestety.- odparł wzdychając.
Obaj chłopcy byli niesamowicie zmęczeni, mimo że mieli dopiero pięć lekcji.

-Twoja mama ma dziś na wieczór nie? Przyjedź z nią, posiedzimy trochę.- zaproszenie z ust Nicholas'a wyparowało wraz z momentem, kiedy przez nieuczęszczany korytarz przeszedł bliżej nieokreślony dla Nick'a blondyn.

Karl posłał krótki uśmiech w stronę Nick'a, jednak nic nie odpowiedział patrząc w stronę wysokiego blondyna.

-O boże, Karl serio dyma się z Armstrong'iem.- wykrzyczał podekscytowany blondyn, a Karl jedynie chwycił się za głowę słysząc zdanie.

-Cześć Clay, ciebie też miło widzieć...- powiedział sarkastycznie brunet. -Nick to Clay, Clay to Nick.- przedstawił sobie ich nawzajem.

Dla Jacobs'a wypowiedziane zdanie było conajmniej niekomfortowe jak i nie na miejscu, jednak nie chciał się kłócić z Clay'em wiedząc, że ten chłopak potrafi przegadać dosłownie każdego ze swoimi głupimi pomysłami, jak i hasłami.

Last article || KarlNapOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz