Chłopak leżący pod Nicholas'em dusił się śmiechem jak i swoimi półsłówkami typu „przestań", jednak żadne słowo nie wychodziło dobrze słyszalnie ani dla Nick'a, ani dla samego mówiącego.
Zabawę przerwał dźwięk pukania w drzwi do pokoju, przez co Nicholas zaprzestał swoich czynów i odwrócił się na kolanach twarzą do drzwi i wypowiedział „proszę".
Do drzwi dobijała się jedna z kucharek, która swoimi masywnymi rękami otworzyła drzwi za jednym zamachem tak, że te niemal co uderzyły w szafkę za nimi.
-Nicholas'ie mógłbyś pomóc nam? Woda się leje po całej podłodze w kuchence, zakręcić się tego ustrojstwa nie da.- wybłagała Bessie, bo tak właśnie miała na imię kucharka po okole pięćdziesiątce.
Nick na błagania Bessie wybiegł razem z nią z pokoju, gdy tylko usłyszał pierwsze zdanie. Nicholas oczywiście nie był jedyną osobą płci męskiej i w zasadzie każdy inny mężczyzna w tym domu mógłby to zrobić, lecz pokój panicza leżał najbliżej kuchni, w której właśnie pracowała starsza kobieta.
Kucharka, gdy Nick był jeszcze małym chłopcem często z nim gotowała, ponieważ na kuchni nie pracowało wtedy jeszcze dużo osób i można było sobie pozwolić, by małe dziecko biegało między regałami z jedzeniem i pomagało Bessie.
Nicholas zdecydowanie miło wspomniał czas spędzony na kuchni, ponieważ kucharka ta była jak jego babcia - miła, często żartowała i uważała go przede wszystkim za zwyczajne dziecko, a nie za małego panicza, który w przyszłości odziedziczy to wszystko.
Bessie to była najlepsza przyjaciółka małego Nick'a, do momentu aż chłopiec poszedł do szkoły. Wtedy nie mógł już przebywać w kuchni, ponieważ doszło więcej personelu, a w dodatku doszły nowe pracownice, które robiły za swego rodzaju pomoc do nauki chłopca i tylko z nimi przebywał.
Jednak z tymi pracownicami nie było tak samo jak z Bessie. Kobieta ta była jedyna w swoim rodzaju.
Brunet razem z kobietą wparował do kuchni mówiąc innym pracownicom „dzień dobry", jednak te spanikowane na widok panicza i wody rozlewającej się, zaczęły przepychać się nawzajem za plecy jedynego mężczyzny w pomieszczeniu.
Chłopak w samych skarpetkach wszedł na tafle wody i podszedł do rury z której wylewały się wręcz litry wody. Rura była odłączona od drugiej i mimo wyłączenia jednej z umywalki wody tylko jeszcze więcej przybywało, więc chwycił obie rury i je połączył ze sobą.
-Ktoś zgłaszał, że kanalizacja nie działa- spytał przecierając czoło z potu, jednak nikt mu nie odpowiedział. -Bessie proszę zawiadom, że trzeba kanalizacje przejrzeć i weź jakąś sprzątaczkę tutaj.- wysapał i wyszedł z pomieszczenia razem z kobietą ściągając mokre skarpetki, by nie narobić mokrych śladów.
-Dziękuję Nicholas.- powiedziała kobieta i uśmiechnęła się do niego tak samo serdecznie jak te kilkanaście lat temu.
Kiedy chłopak ruszył do jednej z łazienek po nowe skarpetki, Karl zaczynał swoje małe buszowanie po pokoju chłopaka. Wiedział, że jest to mało moralne, jednak nigdy tak naprawdę nie przyglądał się pokojowi na większą skalę.
Brunet podszedł do meblościanki z której niedawno wyciągał koszulę na przemówienie przed setkami tysięcy widzów przed telewizorem. Na meblach było widać pełno porozwalanych książek, a między nimi jakieś nieznaczne sumy pieniędzy.
Jednak to co przykuło uwagę chłopaka to ramka ze zdjęciem - cała obrócona w drugą stronę. Jacobs sięgnął po ramkę i odwrócił w rękach. Na zdjęciu był mały Nick wraz ze swoim ojcem. Mężczyźni byłej elegancko ubrani i ojciec trzymał Nicholas'a za rączkę.
Kiedy chłopak odkładał zdjęcie na swoje miejsce poczuł jak ktoś łapie go od tyłu za talię.
-Szukasz czegoś?- spytał Nicholas tuląc się do karku wyższego bruneta.
-Przepraszam, wiem nie powinienem, ale ciekawiło mnie co to za zdjęcie.- chłopak automatycznie zaczął się tłumaczyć przed drugim, odwracając się przy tym twarzą do niższego chłopca.
-W porządku, rozumiem.- odparł bez emocji. Jacobs w oczach Nicholas'a widział tym razem dosłowny brak emocji. Nie było w nich nawet tajemnicy jak zwykle, były zwyczajnie mętne.
-Nie, nie w porządku, przepraszam.- zaczął ponownie Karl chwytając dwoma rękami twarz Nick'a.
-Powiedziałem, że w porządku.- odpowiedział przeczesując swoje wilgotne jeszcze włosy. -Nie szkodzi.- uśmiechnął się, jednak jego wyraz twarzy dalej był niemrawy.
Karl miał małe poczucie winy, że zniszczył wieczór chłopaka, przez przeglądanie jego rzeczy i odwrócenie tego cholernego zdjęcia. Jednak Nicholas tak naprawdę nie żywił żadnej urazy do chłopca, miał zwyczajnie gdzieś to zajście, jednak dobrze widział w oczach Jacobsa jak się przejmuje zaistniałą sytuacją.
Nicholas wyrwał się z uścisku bruneta i położył się na łóżku podpierając swój podbródek dłońmi. Karl zaś stał skrępowany w miejscu, myśląc jak przerwać ciszę.
-Co się stało?- spytał, a Nick posłał mu niezrozumiałe spojrzenie. -Ta Pani, co chciała?- dopytał, a Nick mimowolnie uśmiechnął się na to pytanie.
-To kucharka, ma na imię Bessie.- zaczął. -Rura w kuchni się odłączyła od drugiej i zalało kuchnie, plus kanalizacja jest chyba zapchana, bo wszystko by do niej spłynęło, ale cała woda się zbierała na kafelkach.-wyjaśnił. -Powiedziałem żeby ogarnęli kogoś, by ten syf ogarnąć.-
-Myślałem, że nie znasz personelu tutaj za dobrze.- powiedział siadając przy Nick'u. -Kim jest Bessie?- bruneta bardzo interesowało kim jest kobieta dla Nicholas'a, ponieważ nigdy sam nie słyszał jak do jakiejś losowej osoby z personelu mówi po imieniu, więc według Karl'a miało to duże znaczenie.
-Pracuje tu od bardzo dawna.- powiedział kładąc się na plecach, a Jacobs nad nim zawisł dokładnie go słuchając. -Zajmowała się mną jak byłem mały, przypominała mi moją babcie, więc dużo z nią siedziałem w kuchni.- Jacobs na te słowa delikatnie skinął głową.
-Uczyłeś się od niej gotować?- zapytał, a Nick jedynie lekko się zaśmiał.
-Raczej biegałem po kuchni przynosząc jej jakieś warzywa.- odpowiedział, a Karl chwycił się za głowę.
-Siedziałeś przy kucharce nie ucząc się od niej gotować? Brzmi jak niezła zbrodnia.- wyśmiał zachowanie małego Armstrong'a.
-Byłem małym dzieciakiem, nigdy nie myślałem że przyda mi się nauka gotowania, skoro całe życie mam personel, który robi to za mnie.- wydawało się to logiczne dla samego bruneta, jednak Karl dalej co jakiś czas zapominał, że życie Nicholasa jest zupełnie inne od jego i co prawda ten drugi nie musi robić wiele w swoim życiu, ponieważ ma ludzi od tego.
-Dobra, ale gotowałaś kiedyś nie?- spytał, a Nick zamilkł przewracając oczami. -Nie gadaj... Nie gotowałeś nic? Nigdy nic?- wypytywał, a sam Armstrong zaczął się śmiać.
-No nie, kiedy skończyłem z dziewięć lat nie wpuszczali mnie do kuchni, bo rzekomo mogłem sobie coś zrobić i od tamtego momentu byłem w kuchni z kilkanaście razy, ale tylko w sprawach do personelu, a nie żeby gotować czy im pomagać.- wyznał, a Jacobs siedział z otwartą buzią w niedowierzaniu.
-Musisz przyjść kiedyś do mojego domu...- zaczął, a Nick jak w zwyczaju przewrócił oczami. -Mówię serio.- dodał chwytając leżącego chłopaka pod nim za ramiona, lekko potrząsając brunetem.
-Dobra, może kiedyś przyjdę w odwiedziny.- powiedział, a Jacobs z uśmiechem na twarzy dalej męczył ramiona bruneta. -Dobra, dobra koniec.- powiedział stanowczo, lecz dla Karl'a brzmiało to tylko niczym pozwolenie do wykorzystania sytuacji i znęcania się nad chłopakiem tak jak on nad nim jeszcze niedawno.

CZYTASZ
Last article || KarlNap
SonstigesTo był tylko kolejny dzień w życiu Nicholas'a Armstrong'a, kiedy został zmuszony do spędzenia dnia z synem swojej gosposi. O istnieniu Karl'a Jacobs'a natomiast nie wiedziało wiele osób, ale zaraz po tym gdy przyszło spędzić mu kilka dni z Nicholas'...