Rozdział Siedemnasty

358 20 33
                                    

Przedemną stał Thomas osoba która pomogła mi w dzieciństwie przed porywaczami gdy miałam cztery lata. Uśmiechnęłam się a po moim policzku spłynęła pojedyńcza.

*Perspektywa Tenebris gdy miała cztery lata*

Była ciepła wiosna. Dookoła ptaki śpiewały a inne dzieci bawiły się razem.

Szłam sobiw obok placu zabaw gdy nagle usłyszałam odgłos w krzakach.

Podbiegłam ciekawa do rośliny i ujrzałam tam pluszowego misia. Zamiast oczy miał guziki. Był on brązowy i poplamiony czymś czerwonym.

- Zgubiłaś się? - nagle usłyszałam za sobą.

Od wróciłam się i ujrzałam mężczyznę w wieku czterdziestu lat. Miał on sztderczy uśmiech co mnie przeraziło.

Nie czekając na moją odpowiedź podniósł mnie i zatkał mi usta.

- Zostaw ją! - usłyszałam kolejny głos.

Mężczyzna postawił mnie na ziemi.

- Zaraz zadzwonię po policję - zagroził wybawiciel.

Czterdziesto lateko szybko pobiegł.

- Jak masz na imię? - kucnął przy mnie młody mężczyzna.

Miał on ciemne, długie blond włosy i niebieskie oczy.

- Tenebris - odpowiedziałam nieśmiało.

- Jestem Thomas, gdzie jest twój rodzic? - zadał mi pytanie.

- Nie mam, żyje w sierocińcu - szepnęłam.

- Ile masz lat? - spytał się patrząc mi w oczy.

- Cztery - odpowiedziałam.

- Kto to był? - tym razem ja spytałam.

- Zły pan, chciał cie zabrać - oznajmił podnaszac mnie na ręce.

- Pobawi się Pan ze mną? - przytuliłam się do Thomasa.

Mężczyzna zaśmiał się i wsadził mnie do piaskownicy.

*Perspektywa Tenebris teraźniejszość*

- Jak ja tęskniłam - powiedziałam z uśmiechem na twarzy.

Thomas podszedł do mnie i przytulił mnie.

Wyprzystojniał miał już ostrzejsze rysy twarzy i było widać że dużo ćwiczy.

- Ja za tobą też szkrabie - zaśmiał się.

- Tyle lat minęło - powiedziałam.

- Jak się czujesz? - spytał chwytając mnie za rękę.

- Przy tobie wspaniałe - uśmiechnęłam się i mimo bezsilności podniosłam rękę i przyłożyłam ją do policzka mężczyzny.

- Przepraszam że nie było mnie tak długo w twoim życiu - oznajmił Thomas że smutnym uśmiechem.

- Jesteś czarodziejem? - spytałam.

- Tak, często przyglądałem się tobie gdy mieszkałaś w Malfoy Manor - zaśmiał się.

- Zboczeniec - sarknełam.

- Niestety muszę się zwijać, kiedyś porozmawiamy na spokojnie - powiedział smutno.

- To do zobaczenia, trzymam za słowo - oznajmiłam.

- Jeszcze się spotkamy żabo - zaśmiał się i wyszedł.

- Tenebris! - do sali wbiegl Blaise z Draco.

Uśmiechnęłam się.

- Cześć chłopaki - przywitałam się.

SILENT MURDER || śmierciożerca z wyboruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz