Rozdział Dwudziesty Ósmy

247 18 5
                                    

- Witajcie uczniowie! Chciałbym przedstawić nowego nauczyciela eliksirów, profesora Horacego Slughorna! Natomiast stanowisko nauczyciela obrony przed czarną magią zajmie profesor Severus Snape! - ogłosił Drops.

- Kolejne męczenie się - jęknęłam.

- Nie marudź - zaśmiał się Naberius.

- Spadaj - powiedziałam i wzięłam łyk wody.

- Jakie jutro lekcje macie? - spytałam.

- Obrona, Opieka, Zaklęcia i Eliksiry - powiedział Blaise.

- Dlaczego tak mało, ja mam dwie godziny zaklęć, godzinę obrony i opieki a później dwie godziny eliksirów - powiedziałam.

Draco zaśmiał się.

- Dobra ja idę sobie pospać - powiedziałam i wstałam od stołu.

Gdy szłam przez korytarze nagle zabrakło mi powietrza w płucach.

- Pomocy - wychrypiałam.

Oparłam się o ścianę.

- Tenebris! - to było ostatnie co usłyszałam.

- Znowu się widzimy - powiedział głos obok mnie.

- Ty tak specjalnie? - spytałam.

Dzidek uśmiechnął się tajemniczo i podał mi jak zawsze rękę.

- Tym razem gdzie jesteśmy? - spytałam.

( Niektóre elementy będą zmienione na potrzebę opowiadania więc proszę by fani mcu się nie spinali)

- W Asgardzie! A gdzie indziej, dowiedziałem że interesujesz się mitologią nordycką - powiedział Gellert.

Gdy się rozejrzałam zrozumiałam że stoi i na jakimś korytarzu.

- A dokładniej? - spytałam.

- W pałacu - uśmiechnął się.

- Przecież Asgard nie istnieje - powiedziałam zaskoczona.

Dziadek nic nie powiedział tylko uśmiechnął się tajemniczo.

- Voldemort coś kombinuje - powiedziałam gdy przechodziliśmy się po pałacu.

- Musisz wiedzieć że czeka cię wojna, bardzo brutalna - odparł Gellert.

- To akurat wiem ale jestem pewna że ty wiesz coś czego inni nie wiedzą - oznajmiłam.

- Może tak może nie - zaśmiał się.

- Chodź, pokaże ci coś - powiedział dziadek i o dziwo przeniknęliśmy przez wielkie drzwi.

Za nimi była wielka sala w której na samym końcu był wielki złoty tron. W sali były też stoły przy których siedziała jakaś kobieta i dwóch mężczyzn.

- Czy to? Frigga, Thor i Loki? - spytałam w szoku.

- W rzeczy samej - zaśmiał się z mojej miny dziadek.

Frigga wyglądała tak samo jak była opisywana w mitologi, Thor miał długie włosy do ramion i krótką brodę. Natomiast Loki miał czarne włosy i kolor oczu jak zaklęcie uśmiercające. Jako jedyny o dziwo był poważny i wyprostowany.

- To się dzieje na prawdę czy tylko w mojej głowie? - spytałam.

- Ależ oczywiście to dzieje się w twojej głowie, Tenebris, tylko skąd, u licha, wniosek, że wobec tego nie dzieje się to naprawdę? - uśmiechnął się Gellert.

Nagle głową Friggi odwróciła się w naszą stronę na co się spieszyłam. Wyglądała jakby wiedziała że tu stoimy.

- Chodźmy - powiedział dziadek i wyszliśmy.

SILENT MURDER || śmierciożerca z wyboruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz