Rozdział Trzydziesty

349 12 7
                                    

W końcu dotarłam, będąc zmęczona przysiadłam na dachu wieży astronomicznej. Teraz Hogwart nie był przepełniony życiem, teraz był szarobury, smutny i wydawało się jakby opuszczony, bez życia.

~A może by tak...~

Poleciałam w dół i wiedząc że jest teraz obiad rozbiłam szybę i wleciałam zatrzymując się na stojaku stojącym na środku.

- Santiepia! - usłyszałam Hermiony, Rona i Ginny.

Wszyscy w sali stali jak na baczność. Za mną stali bliźniacy Carrowie, Severus, Fenrir i nauczyciele.

Przemieniłam się. Niech wiedzą.

- Tenebris! - rozległy się szepty.

- Witaj Severusie - przywitałam się.

- Carrowie, Fenrirze - kiwnęłam głową.

- Jak wiecie, niedawno w pobliżu Hogwartu widziano Harrego Pottera. Jeśli ktoś wie gdzie on jest macie nam powiedzieć inaczej spotka was kara - powiedział Snape.

- Tu jest - nagle z tłumu wyszedł Harry z wyciągniętą różdżką.

Zaśmiałam się.

- Jak mogłaś Tenebris! Myśmy ci zaufali! Zdradziłaś nas! - krzyknął Harry.

- Zemsta! - krzyknęłam i się uśmiechnęłam psychopatycznie.

- Zależało mi Tenebris na tobie! Tak samo jak reszcie! Od kiedy? - spytał patrząc się na mnie z wściekłością.

- Od początku, Tom Marvolo Riddle zawsze ze mną był! Lord Voldemort! - krzyknęłam.

- A ty! Jak śmiesz stać tam gdzie on?! - spytał Potter.

Oboje z Severusem wyciągnęliśmy różdżki.

- Nie macie szans, Zakon już jest - powiedział brunet.

Przez drzwi wszedł Zakon Feniksa. Widząc mnie wszyscy zdziwili się.

- Co? Nie spodziewaliście się? Kto by pomyślał że szpiegiem mogę być ja! Wszystko było zaplanowane! Nawet ty Moody się nabrałeś - zaśmiałam się.

- Nie wygrasz z nami! - krzyknął Remus.

- Zobaczymy - powiedziałam i wzleciałam jako Santiepia.

Krzyknęłam przeraźliwie i podpaliłam swoje skrzydła. Za mną pojawił się ogromny znak insygni śmierci.

- Mówiłem żeby ją zabić! - krzyknął Alastor.

I w tym momencie wyleciałam.

*Pov Harry*

- Zdradziła nas - powiedziałem.

- Wydajcie Harrego Pottera, wydajcie Pottera - rozległ się syk.

- Zjaw się Harry Potterze o północy w zakazanym lesie jeśli chcesz oszczędzić mury Hogwartu - zakończył Voldemort.

Wszyscy zamilkli wlepiając spojrzenie we mnie.

- Bierzcie go! - krzyknęła Pansy.

- Argusie zabierz ślizgonów do lochów - rozkazała Minerwa.

- Dobrze cię znowu widzieć Potter - powiedziała nauczycielka.

- Panią również - uśmiechnąłem się.

- Chodźcie musimy znaleźć kolejny Horkruks - powiedziałem i wbiegłem na schody.

- Ja pójdę z Ronem do komnaty tajemnic by zniszczyć puchar - powiedziała Hermiona.

SILENT MURDER || śmierciożerca z wyboruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz