Rozdział Dwudziesty pierwszy

335 23 8
                                    

Obudził mnie hałas na dole.

~ Pewnie Tomasz ~

Ledwo wstając rozejrzałam się po pokoju. Na poręczy łóżka leżała jakaś szata a obok niej maska w kształcie kruka.

- To się postarał - powiedziałam do siebie i zagwizdałam cicho.

~ robi wrażenie ~

Przeciągnęłam się jeszcze raz i przebrałam się w jakieś czarne spodnie i bluzkę też w tym samym kolorze. Gdy się ogarnęłam spiełam swoje długie śnieżno białe włosy.

Nagle wyczułam że do posiadłości wchodzą jakieś osoby.

~ A jednak niektóre cechy wilkołaka przydają się ~

Gdy wychodziłam chwyciłam maskę i założyłam ją.

Gdy byłam co raz bliżej salonu słyszałam więcej rozmów.

~ Pewnie zebranie jest ~

- Witaj Tenebris - usłyszałam syk.

Zjawiła się przy mnie Nagini.

- Hej Nagini, zebranie jest? - spytałam.

- Tak, wszyscy śmierciożercy się zjawili - odpowiedziała.

- Dzięki wielkie - powiedziałam.

Gdy byłam przed ogromnymi drzwiami otworzyłam je i powoli weszłam a za mną pełzły dwa węże. Maflas i Nagini.

- Widzę że znalazłaś szatę, cieszę się że przyszłaś - syknął do mnie Tom w języku węży.

- Tak, Nagini mnie powiadomiła że jest zebranie - oznajmiłam.

Przez cały czas patrzyłam się tylko na Toma.

Byłam w Wielkiej sali gdzie na środku był długi stół.
Siedzieli przy nim śmierciożercy w tym rozpoznałam Bellatrix, Rudolfa, Fenrira, Lucjusza, Narcyze, Averego i resztę już wcześniej spotkanych przezemnie osób.

- O to wasz drugi dowódca, macie się tak samo do niego odnosić jak do mnie - powiedział Marvolo z groźbą w głosie.

Wszyscy wstali i się pokłonili.

- Siadaj obok mnie, rozmawiamy o wszystkim teraz - syknął do mnie w wężomowie.

Usiadłam na tronie który był postawiony obok jego.

Po mojej lewej teraz siedział Lucjusz, który rozmawiał z Bellatrix.

- Czy coś się działo pod moją nieobecność? - spytał Tom.

- Panie, moje stado nie ma co jeść. Musimy zaatakować wioskę - oznajmił Greyback.

- Dlaczego nie możecie pójść do lasu? - spytał się Marvolo chłodno.

- Ponieważ w lesie trzy czwarte zwierząt zostało wybitych a z wioski będzie więcej mięsa i może od razu ktoś się nada do watahy - oznajmiłam.

Moj głos od początku był zmieniony na męski.

- Dobrze, pozwalam wam na to - odparł Tom.

- Dziękuje panie w imieniu wszystkich wilkołaków - skłonił się Greyback.

- Panie! Ale kim on jest żeby nami pomiatać! - krzyknął ktoś.

Wszystkie spojrzenia padły na chudego mężczyznę o blond włosach.

- Mogę? - spytałam Toma w wężomowie już o wiele głośniej niż na początku.

Wszyscy spojrzeli na mnie przerażeni oprócz moich znajomych i Bellatrix która wydawała się być zaintrygowana.

SILENT MURDER || śmierciożerca z wyboruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz