Rozdział Dwudziesty Drugi

330 17 5
                                    

Siedziałam w salonie i rysowałam sobie nucąc przy tym sobie piosenki. W Riddle Manor siedziałam już może z dwa tygodnie. Tom o dziwo jeszcze bardziej się przede mną otworzył. Co jakiś czas na szczęście wpadał Avery by odwiedzić mnie.

Niestety też były zebrania z niektórymi debilami czyli na przykład takim Pettigrew.

- Tenebris, dzisiaj przyjdzie do ciebie Fenrir - nagle podszedł do mnie Tom.

- Zabrać mnie na pełnię? - spytałam.

- Chyba tak - oznajmił i usiadł koło mnie.

- Co rysujesz? - zaciekawił się.

- Harpie wielką - uśmiechnęłam się i pokazałam rysunek.

- Mogłabyś coś jeszcze dopracować - powiedział.

- To sam lepiej narysuj - oznajmiłam i udałam obrażoną.

Nagle usłyszeliśmy dźwięk teleportacji.

- Dobry wieczór Panie, chciałbym zabrać Tenebris - pojawił się Fenrir.

- Na wrócić żywa - warknął Tom i odszedł.

- Podaj mi rękę - uśmiechnął się Greyback.

Złapałam się dłoni mężczyzny i o dziwo nic nie poczułam.

- Zaraz zwołam wilkołaki, lecz najpierw usiądź na tronie - oznajmił.

Stęskniłam się za tym widokiem.

Ogromną jaskinia a przede mną widniały rzędy law na których zaraz mieli zasiąść moi słudzy.

- Albo nie! Ty ich zawołaj - uśmiechnął się Fenrir.

- Jak? - spytałam zdziwiona.

- Spróbuj zawyć jak najgłośniej możesz - oznajmił Greyback.

Westchnęłam i po chwili zawyłam.

Wycie było słychać w całej grocie przy czym pomagało echo. Nagle obok mnie spadł wielki kamień z hukiem.

- Tego to się nawet ja nie spodziewałem - powiedział Fenrir i podrapał się po głowie.

Po chwili już sala była zapełniona mężczyznami którzy pokłonili się.

- Dzisiaj jak pewnie wiecie zaatakujemy wioskę, musimy zebrać wielkie zapasy jedzenia. Jeśli ktoś się nada, zabierzcie jeśli nie, Zabijcie - odparł szorstko Fenrir patrząc się na wszystkich.

- Atakujemy dwoma grupami ja mam grupę A Tenebris grupę B, będziemy wybierać - oznajmił i podszedł do mnie.

- Wybierz tych najbardziej napakowanych - szepnął i odszedł.

- Tenebris niech wybierze dwudziestu kandydatów - oznajmił Greyback.

Wszyscy wyszli przede mnie i ukłonili się.

Pierwszym kandydatem był czarnowłosy mężczyzna o szarych oczach. Był on bardzo wysoki jak i umięśniony.

- Jak masz na imię? - Spytałam patrząc się z zaciekawieniem na wilkołaka.

- Iwan, pani - powiedział.

- Przechodzisz - oznajmiłam i poszłam dalej.

Kolejną osobą był wysoki blondyn o zielonych oczach. Był niższy ale umięśniony.

- A ty? - spytałam.

- Will - ukłonił się.

- Przechodzisz - warknęłam i poszłam dalej.

SILENT MURDER || śmierciożerca z wyboruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz