Rozdział Osiemnasty

345 22 8
                                    

( ~ oznacza myśli)

- What are you pierdoling about? Chłopie jestem silniejsza od ciebie i twoich koleżków. A po drugie to mam jadowitego węża którego nie zawaham się użyć - zaśmiałam się.

- No weź piękna, potrzebuje cie jak cukru do herbaty - powiedział jeden z nich.

Dopiero teraz zauważyłam że są to jacyś pierwszoroczni.

- Nie słodzę herbaty - odpowiedziałam.

-  Zgrywa niedostępną - powiedział kolejny.

- Żal mi cie chuju - powiedziałam.

- No zabawmy się kochana - podszedł do mnie najniższy chłopak.

Nagle zza krzaków wyskoczył Malfas.

- Zabierz tą gadzinę! - krzyknął jeden.

- To wypierdalaj - powiedziałam.

Pierwszaki przestraszone uciekły zostawiając mnie samą.

- Krótko z debilami - powiedziałam i weszłam do zamku.

Była to dziwna sytuacja ale jak i żenująca.

- Tenebris! Zaczekaj! - krzyknął ktoś.

- Nosz kurwa mać - szepnęłam.

Obok mnie zjawiła się Hermiona.

- Cześć, możemy porozmawiać w pokoju wspólnym Gryffonów? - spytała się patrząc na mnie z nadzieją.

-Pewnie tylko trochę zejdzie mi zanim tam dotrzemy - oznajmiłam.

Hermiona wzięła mnie pod zdrową rękę i zaczęła prowadzić. Mimo niechęci do szlamy udawałam wdzięczną.

- Przepraszam cie strasznie za Rona, on po prostu nie panuje nad sobą - powiedziała po chwili.

- Zauważyłam - szepnęłam.

Szłyśmy w ciszy. Dookoła panował chaos spowodowany przez resztę uczniów. Moja głowa pękała od wrzasków niektórych.

- Już jesteśmy - powiedziała Hermiona.

- Godryk - usłyszałam hasło.

Gdy weszłyśmy wszystkie głowy były skierowane w naszą stronę. Przy kominku na kanapie siedziała reszta złotej trójcy.

Po złapałam z nogą w gipsie do kanapy i usiadłam obok Harrego.

- Chcieliśmy z tobą porozmawiać - oznajmił bliznowaty.

- Domyśliłam się - powiedziałam.

- Ron - szepnęła Granger szturchając rudego.

- Chciałbym cię bardzo przeprosić, za to co powiedziałem i że zepchnąłem cię ze schodów - powiedział krótko wieprzlej.

- Wybaczysz mi? - spytał.

- Wybaczam - powiedziałam udając że jestem zadowolona z postępu rudzielca.

~ nie wybaczę ani nie zapomnę ~

Harry wstał razem z Hermioną i przytulili mnie.

- Chciałabyś zagrać w butelkę? - spytał Harry.

- Będą bliźniacy i Lee Jordan - oznajmiła Hermiona biorąc szklaną butelkę ze stolika obok.

- Zgadzam się - powiedziałam.

~ może czegoś się dowiem ~

- To ja po nich pójdę - wstał Ron i ruszył w stronę schodów.

- Tenebris, bo skoro twoja mama była córką Albusa to ty jesteś jego wnuczką - powiedział Potter.

SILENT MURDER || śmierciożerca z wyboruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz