17. Atak

47 3 0
                                    


Susan biegła po prawie pustych korytarzach Hogwartu. Był piątek i zbliżała się już godzina 21, większość uczniów siedziała w pokojach wspólnych szykując się na zbliżający weekend, lecz nie ona. Śpieszyła się ponieważ i tak była spóźniona. Mimo odjętych punktów i szlabanu, ich ojciec zgodził się pomóc w ich planie, w planie który dzisiaj miał się ziścić. To dzisiaj udowodnią, że oni się kochają.

Znała swojego dziadka i jego rozkład dnia, więc też wiedziała, że to właśnie dzisiaj, z resztą jak w każdy piątek, jej dziadek idzie do gabinetu dyrektora na herbatę z kopem, jak to miał w zwyczaju mówić. Właśnie dlatego to dzisiaj postanowili wdrożyć swój plan w życie.

-Miałem nadzieje, że jednak poszłaś po rozum do głowy i porzuciłaś swoje zamiary. – Powiedział jej ojciec gdy zdyszana pojawiła się przed nim.

-Zdążyłam, tak?

-Tak. – Odpowiedział jej brat.

-Amortencja to potężny eliksir. – Profesor Snape wyciągnął z kieszeni małą ampułkę z eliksirem. – To nie jest prawdziwa miłość.

-Wiemy. – Powiedziała zniecierpliwiona Suzi, w końcu na szlabanie wysłuchała się dość długiego wykładu na ten temat i musiała napisać wypracowanie , więc wie o wszystkich zagrożeniach.

-Co robicie jak już będzie po wszystkim?

-Idziemy do twoich komnat by zmyć z siebie eliksir. – Odpowiedział Finneas.

-Będę was obserwował. – Ojciec podał im ampułkę.

Gdy Finneas wtarł w siebie kilka kropli, Susan natychmiast go powąchała.

-Nie rozumiem. – Westchnęła zabierając od niego ampułkę. – Dlaczego czuję palące się drewno? Z niczym szczególnym mi się to nie kojarzy. – Wtarła w siebie kilka kropli.

-Nie mamy czasu by się nad tym zastanawiać. – Odpowiedział jej brat i ruszył w znaną w sobie drogę.

-Czy po wszystkim zjemy czekoladowy pudding? – Susan uśmiechnęła się do ojca.

-Idź.

-Dyrektor by zjadł. – Szepnęła i ruszyła przed siebie.




-Dyrektorze! – Zawołała Susan gdy zobaczyła mężczyznę zmierzającego do swojego gabinetu.

W piątki było zawsze zebranie rady pedagogicznej, która kończyła się o 21. Dlatego jej dziadek i dyrektor tak późno się spotykali. Nie miała zbyt dużo czasu, była pewna, że Gellert już odniósł do swojego biura dokumenty i w tej chwili zbliża się w ich stronę.

-Panna Snape. – Uśmiechnął się starzec. – Widziałaś może swojego ojca? Dość szybko opuścił nasze spotkanie.

-Nocujemy dzisiaj u niego. – Powiedziała z uśmiechem.

-Świetnie! – Albus był prawdziwie uradowany. – W takim razie, co cię do mnie sprowadza?

-Mój brat. – Powiedziała udając, że się czymś przejęła.

-Może chcesz wejść do gabinetu?

-Nie! – Zbyt gorączkowo zareagowała co zbudziło to podejrzenia dyrektora. – Dziadek zaraz tu będzie a nie chcę by się dowiedział.

-Rozumiem. – Mężczyzna na chwilę się zastanowił. – A gdyby spotkał cię w moim gabinecie, to by zaczął coś podejrzewać.

-Dokładnie.

Kamień Agbara / HP [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz