2. Panna Evans

111 9 8
                                    

Po kolacji, gdy uczniowe zaczęli wracać do swoich pokoi, profesor obrony przed czarną magią stał w korytarzu przeznaczonym dla nauczycieli, niecierpliwie czekał na kogoś. W końcu z ciemności wyłoniła się sylwetka profesora od eliksirów.
-Severusie. - Odezwał się nauczyciel.
-Remus. - Odpowiedział niechętnie Snape.
-Widziałeś?
- O co dokładnie ci chodzi? -Bylo widać, że jest zirytowany tą całą rozmową.
-Lily.
Mistrz eliksirów westchnął głęboko. Starał się zachować pozory spokoju, chociaż on sam był tą całą sytuacją przejęty.
- Lily nie żyje. - był tego świadomy, ale wiele kosztowało go by powiedzieć to na głos.
-Ta dziewczyna. - Zaczął Lupin. - Przez pewną chwilę byłem pewny, że to nasza Lily. Wiem, że to niemożliwe, ale gdy ją zobaczyłem...
-Nie tylko ty jesteś zaskoczony.- Mówiąc to z ciemności wyłonił się dyrektor Hogwartu. - To jest właśnie Panna Evans.
- Słucham? - Remus był zaskoczony słysząc to nazwisko.
- Nasz nowy dobytek, Susan Evans. -Dyrektor westchnął. -Niesamowite jest, że ponownie możemy zobaczyć Lily, jednak musimy pamiętać, że ona nie żyje, a te dziecko ma na imię Susan.

Byla już 22, leżała w swoim pokoju i przyglądała się sufitowi. A więc machina ruszyła, nie ma już odwrotu, zresztą nie byle tego odwrotu w momencie gdy pojawiła się w tym świecie. Westchnęła, musi pamiętać, że jest teraz panną Evans. Plan jest prosty, pierw musi się dowiedzieć czy w tym świecie istnieje kamień Agbara i czy różni się czymś od tego który zna. Niestety musi się także zbliżyć do Harrego Pottera, w swoim świecie, prawie z nim nie rozmawiała, a tu musi się z nim zaprzyjaźnić. Gdy się tu pojawiła, nie spodziewała się, że z tą całą sprawą jest także powiązany Potter. Jednak na Pokątnej usłyszała jak to rozmawiali o chłopcu który pokonał Sam Wiesz Kogo i wystarczyło tylko zapytać, a inne czarownice chętnie podzieliły się z nią wiedzą. Dzięki temu też zrozumiała co stało się z Voldemortem. Znak na czole Harrego nie został zrobiony przez czarnego Pana, może inni tak mówili ale ona była pewna, że to sprawka kamienia Agbara. Ostatni sprzeciw przeciwko czarnemu panu, sprzeciw temu co zrobił i temu co chciał dokonać, ale to kwestia czasu jak zacznie zbierać siły i ponownie zechce użyć kamień, dlatego trzeba go powstrzymać.
Ponownie westchnęła. Lily, żona Pottera, matka Harrego. Zacisnęła dłonie na kołdrze. Czuła, że ten świat różni się od jej świata, ale nie była na to przygotowana. Ale musi zacisnąć zęby i wykonać swoją misję, nawet jeśli będzie musiała kogoś zabić, zrobi to bez wahania.

- Hej! - krzyknęła Suzi biegnąc w stronę trójki uczniów. Był już następny dzień wszyscy zmierzali na kolejne zajęcia.
- Hej Suzi. - odpowiedziała Hermiona gdy dziewczyna do nich dobiegła. Harry i Ron tylko delikatnie się uśmiechnęli.
- Idziecie na kolejne zajęcia?
- Tak. Eliksiry. - Mówiąc to Rom się skrzywił.
-Widze, że nie jesteś fanem. Mogę iść z wami?
- A kto tu lubi eliksiry? Do tego lekcje prowadzi profesor Snape. - Ron kontynuował swój monolog gdy cała czwórka szła w stronę sali.
- Słyszałam, że potrafi być trudny.
- Trudny? On żyje tylko po to by gnębić swoich uczniów. - Było widać, że rudy chłopak nie przepada za swoim nauczycielem. - Fred i George mówią, że jest wampirem.
Dziewczyna się zaśmiała.
- Bez przesady. Może jeszcze powiesz, że profesor Lupin jest wilkołakiem? - Ona wiedziała, że jest, jednak jej towarzysze nie.
- Profesor wydaje się być w porządku. - Stwierdził Harry. - Uratował mnie przed Demontorem.
- Tak, są przerażający. - Dziewczyna przypomniała sobie ich widok gdy jechała pociągiem. To było jej pierwsze spotkanie z tym stworzeniem.
- Zmieniając temat. - Do rozmowy wtrąciła się Hermiona. - Jak czujesz się w szkole?
- Trudno powiedzieć. Jesteśmy już po pierwszych zajęciach, miło jest widzieć innych.
- Po co uczyłaś się prywatnie? Sama widzisz, że tu jest lepiej. - Ron chyba zapomniał o wczorajszej rozmowie.
- Tak jak wspomniałam wczoraj, to było życzenie mojego ojca Philipa. Gdy moja mama zmarła wydając mnie na świat, mój ojciec miał nade mną obsesję. Bał się wszystkiego i wolał bym była blisko niego. Jako auror często podróżował, a ja siedziałam zamknięta w tymczasowych mieszkaniach i uczyłam się od różnych czarodziejów. Ojca prawie w ogóle nie widywałam. Szczerze? To nawet go nie znałam tak naprawdę.
- Przykro mi.  - Widać było po Harrym smutek. - Też nie mam rodziców, wiem jak się czujesz. Jak twój ojciec zmarł?
- Został zabity przez innego czarodzieja. - odpowiedziała bez uczuć, w końcu ta cała historia była zwykłą bajeczką która miała jej pozwolić żyć w Hogwarcie.
- To okropne. - Hermiona była tym wstrząśnięta.
- Jestem teraz pod opieką Babci, przynajmniej skończyło się podróżowanie.
- I masz na nazwisko Evans. - Harry powiedział to cicho, tak by nikt go nie usłyszał, jednak Suzi miała bardzo dobry słuch.
- Czy jest coś nie tak z moim nazwiskiem?
Harry spojrzał na nią zdziwiony. Powiedział przecież to tak cicho by nikt go nie usłyszał, nawet Ron i Hermiona nie zwrócili na niego uwagi.
- Emm.. - Chłopak trochę się zmieszał. - Moja mama była z domu Evans.
-Och. Nie wiedziałam. - Było to kłamstwo, doskonale o tym wiedziała, dlatego przyjęła to nazwisko.
- I już jesteśmy. Czeka nas ból i śmierć. - Powiedział Ron i pchnął drzwi by wejść do sali.

Kamień Agbara / HP [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz