15. Czy mogę was kochać?

66 5 2
                                    

 -Uwierz, że magia działa.- W mroźną noc, na wierzy astronomicznej, Susan cicho podśpiewała pod nosem. -Nie bój się bycia skrzywdzonym. Nie pozwól tej magii umrzeć. Odpowiedź jest tam. Och, tylko w jej oczach.

-Zapomniałaś szalika. – Odezwał się jej brat zanim mogła zacząć dalej śpiewać.

-Spóźniłeś się. – Odpowiedziała nawet na niego nie patrząc.

Podszedł do niej i owinął wokół niej jej ulubiony szalik.

-Gwiazdy coś ci mówią? – Spytał się gdy usiadł obok.

-Może. – Uśmiechnęła się słabo. -Mam coś. – Spod płaszcza wyciągnęła papierowy pakunek.

-Co to? – Zabrał od niej paczuszkę.

-Odwiedziłam kuchnię i poprosiłam o kanapki. – Uśmiechnęła się szczerze.

-Tylko ty możesz poprosić skrzatów o kanapki. – Młody Snape zaśmiał się i wgryzł się w swoją porcję jedzenia.

-Mam swoje sposoby. – Puściła do niego oczko.

-Myślisz, że się udało?

-Jest pierwsza w nocy. – Westchnęła cicho. – Wiem, że nie wrócili do zamku.

-Może nie powinniśmy? Ten cały plan...

-Był dobry.

-Tak, ale zacząłem się zastanawiać.

-Tak?

-Może to nie jest jednak nasz tata?

-Nie mów tak. – Susan tępo wpatrywała się w gwiazdy. Nie chciała o tym rozmawiać.

-Jesteś bardzo odważna. Sprowadziłaś ich tu i to jest najbardziej niesamowita rzecz jaką czarodziej mógł zrobić. Jednak...

-Jednak?

-Nasz ojciec może nigdy nie wrócić.

-Musi wrócić. Musi. – W oczach Suzi pojawiły się łzy. – Chodź przez chwilę chcę mieć ojca. Póki jeszcze żyje.

-Susan. – Chłopak spojrzał z niepokojem w oczach na siostrę.

-Czuję, że będę musiała umrzeć.

-Susan! – Brat złapał ją za ramiona i wtedy łzy zaczęły spływać po jej policzkach.

-Nie możemy się oszukiwać. Voldemort pożąda Kamień Agbara, kamień który w całości jest we mnie. To już nie jest tylko połowa.

-Ta moc jest uśpiona! – Zaczął zdenerwowany Snape. – Sama tak mówiłaś. Dziadek to potwierdził!

-Tak. – Uśmiechnęła się smutno. – Ale ile będzie uśpiona? Co jeśli Czarny Pan znajdzie sposób na aktywację tej mocy? Co jeśli...

-Dosyć! – Przerwał jej. – Dosyć. – Spojrzał na nią błagalnie.

-Muszę odzyskać tatę, choćby tylko na chwilę.

-A was tu nie powinno być. – Nie wiadomo skąd, w wieży pojawił się dyrektor Hogwartu.

-Dobry wieczór dyrektorze. – Przywitał się chłopak.

-Piękna noc. – Albus spojrzał na gwiazdy. – Takie czyste niebo. Jednak was tu nie powinno być.

-Wiemy. – Susan uśmiechnęła się delikatnie. – I przepraszamy. Tutaj dobrze się myśli.

-Oj tak. – Czarodziej zaśmiał się. – A co tam macie? – Wskazał na papierowy pakunek który trzymała Suzi.

-Kanapka z serkiem i ogórkiem. – Podała pakunek dyrektorowi. – Świeżo robiona.

Kamień Agbara / HP [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz