4. Zdjęcia

73 5 0
                                    

- Peleryna niewidka? - Suzi udawała, że nie wie co to takiego.
Minęły kolejne dni, dziewczyna nadal starała się zbliżyć do Harrego. Szczerze? To jej się nie podobało. W jej świecie nie ma ona dobrych z nim stosunków, ale to wina jego charakteru, ten Harry różni się od tego którego znała, ale i tak było dla niej to wszystko dziwne.
- Ciszej. - chłopak nachylił się, prawie przewracając kubek z sokiem. Siedzieli właśnie przy stole, jedząc śniadanie.
- O czym mówicie? - do stołu dosiadła się Hermiona i Ron.
- Harry wyjawia mi pewne sekrety.
- Mówię o pelerynie.
- Harry! - Hermiona nie była zadowolona.
- Ufam Suzi. - Chłopak uśmiechnął się do niej.
- Musisz mi ją pokazać. Dzięki niej można zakraść się do wielu miejsc. - Susan się uśmiechnęła i ugryzła ostatni kawałek bekonu. - Uciekam. Nie idę na zajęcia z Trelawney, ona i tak wszystkim przepowiada śmierć.
- Chcesz mieć nieobecność? - spytała się Hermiona.
- Aż tak się tym się nie przejmuje, ale może profesor Snape napisze mi usprawiedliwienie.
- Profesor nietoperz?- Spytał się zdziwiony Ron.
- tak. Nie ma teraz żadnych zajęć i będzie ważył pewny eliksir i pozwolił mi przy tym być.
- Żartujesz? - Harry też był zdziwiony.
- Profesor nie jest zły.
Chłopacy wybuchnęli cichym śmiechem.
- Idę. - Suzi chwyciła kubek z sokiem porzeczkowym, wypiła zawartość i odwróciwszy się na pięcie, wyszła z sali.

- Powiedziałeś jej o pelerynie? - spytała się dziewczyna gdy zielonookiej nie było już widać.
- No i co z tego? Jest nasza przyjaciółka.
- Ona wydaje mi się dziwna. - Stwierdził Ron.
- Dlaczego? - Harry już trochę się zdenerwował. - Ponieważ lubi profesora Snape'a?
- Mam takie przeczucie, dobra? Mam wrażenie, że coś ukrywa i ma jakiś powód by się do ciebie zbliży.
- Dobrze mi się z nią rozmawia. Mam takie uczucie, jakbym ją już kiedyś spotkał.
- Pokaże ci dlaczego. - Hermiona wstała.- idziemy.

- Hermiono, co robimy w bibliotece? - Ron rzadko tu zaglądał.
- Jest tu też archiwum. - Dziewczyna poprowadziła ich na sam koniec wielkiej sali gdzie były drzwi - alohomora! - za pomocą różdżki, młoda czarownica otworzyła drzwi i cała trójka szybko weszła do środka.
- Tak w biały dzień?! A co jeśli ktoś by nas zobaczył? - poraz pierwszy to Harry był oburzony tym, że gdzieś się włamali.
- Lumos! - dziewczyna nie zwracała uwagi na przyjaciela. - przez przypadek natknęłam się na rzeczy poprzedniego mistrza od eliksirów i znalazłam zdjęcia jego uczniów. - Hermiona podeszła do jednego z kartonów. - I znalazłam to zdjęcie. - podała chłopakowi fotografię.
- Suzi? - Harry trzymał zdjęcie dziewczyny o takim samym wyglądzie jak Susan Evans.
- przecież nietoperz uczy tu już z 15 lat. Jeśli to należało do poprzedniego profesora, to znaczy to, że Suzi jest stara. - Ron był pewny swej teorii.
- Na Merlina! - Dziewczyna zdenerowala się. - spójrzcie na drugą stronę fotografii.
- Lily Evans. - Harry szepnął, to wszystko było takie dziwne.
- Twoja mama? - Ron też był zdziwiony. - Suzi to twoja mama?
- Na Merlina jaki ty czasami głupi jesteś! - dziewczynie puściły już nerwy. - Harry ją lubi ponieważ ona wygląda jak jego matka, a do tego ma na nazwisko Evans.
- to nie to. - Powiedział niepewnie Harry, nie chce on wierzyć, że lubi ja tylko z tego powodu. - Lubię ją ponieważ jest Suzi.
- Wmawiasz to sobie teraz, jeste..
- Przestań! - Chłopak przerwał wypowiedź dziewczyny. - dlaczego tak bardzo ona ci przeszkadza?
- Ponieważ nieraz patrzy na ciebie z niechęcią w oczach. Oczywiście ty tego nie widzisz ponieważ przy tobie gra w tą swoją jakąś grę. Ona coś chce i boję się, że gdy to dostanie, to ty będziesz tym zranionym.
- nie wierze. - Harry westchnął. - jesteście moimi przyjaciółmi, ufam wam. Dlaczego nie możecie zaakceptować, że mogę zaprzyjaźnić się z kimś innym?
- Harry... - Dziewczynie zrobiło się głupio.
- Dosyć. - chłopak się odwrócił i ruszył ku drzwi.
Otworzył drzwi i zobaczył Evans.
- Suzi?
- Harry? - dziewczyna była tak samo zdziwiona jak Potter. - Co ty tam robisz?
- czy nie powinnaś być z profesorem? - za pleców chłopaka wyszła Hermiona razem z Ronem.
- ah, rozumiem. - Susan zaśmiała się cicho. - nie tylko ja uciekam dzisiaj z lekcji. - dziewczyna odłożyła książkę o średniowiecznych runach na miejsce. - byłam u profesora, ale składniki nie były dobrej jakości i przeklinając w różnych językach, poszedł do apteki grożąc jego właścicielowi. Nie chciało mi się wracać na wróżby, więc przyszłam tu by się rozerwać. - Tak naprawdę miała nadzieję, że może w runach coś odczyta na temat kamienia Agbara, musiała być na wszystko przygotowana. - A wy co tu robicie? - Wskazała ręką na drzwi. - Wiem, że drzwi są zamknięte.
Harry bez słowa podał dziewczynie fotografię. Widać było po Hermionie, że jej się to nie podoba.
-och. To ja? - Suzi była zdziwiona tą fotografią. Wiedziała, że ona w tym świecie nie istnieje, więc skąd to zdjęcie? Odwróciła fotografie i zamarła. - Lily Evans. - Westchnęła. - Twoja mama?
- Tak.
-  Niesamowite. jak dwie krople wody. - dziwcUna przez chwilę zaczęła się zastanawiać. - Możliwe, że w jakiś sposób jesteśmy spokrewnieni.
- Jak? - Harry spojrzał na nią z nadzieją w oczach.
- Przyjęłam nazwisko od mugolskiej rodziny, wiem, że twoja mama właśnie pochodzi z takiej rodziny. Możliwe, że mamy wspólnych krewnych.
- Byłoby wspaniałe wiedzieć, że mam tu kogoś z rodziny.
- Może jestem kuzynką Harrego Pottera? To byłoby coś. - dziewczyna się uśmiechnęła. - Gdy wrócę do domu na święta, to sprawdzę moje drzewo genealogiczne. Może coś tam znajdę.
- Jak już to możesz być jakąś daleką kuzynka, więc nie nastawiaj się tak bardzo. - Do rozmowy wtrąciła się druga dziewczyna.
- Daleka, bliska. To nieważne, ważne, że rodzina. - Harrego bardzo cieszyła perspektywa możliwości na nowego członka rodziny.
- Musimy już iść. - Hermiona złapała okularnika pod ramię i jak najprędzej wyprowadziła go z biblioteki, za nimi natychmiast podreptał Ron.

Suzi stała w miejscu odprowadzając trójkę czarodziejów wzrokiem. W dłoniach nadal trzymała zdjęcie Lily. Musiała udawać szok gdy je zobaczyła ponieważ doskonale wiedziała, że wygląda tak samo jak Lily Evans za szkolnych lat. W końcu widziała w swoim świecie jej zdjęcia za czasów młodości. Nagle do głosy wpadł jej pewien pomysł.
Jeśli w jej świecie istnieje pewne zdjęcie, to może w tym też?
Weszła niepostrzeżenie do schowka i zaczęła swoje poszukiwania.

- Profesor McGonagall. - Suzi weszła do pustej sali w której przebywała nauczycielka. W dłoniach trzymała grubą księgę.
- Witał Lily. Co cię do mnie sprowadza?
- Już wiem dlaczego zwraca się do mnie Pani imieniem Lily. - Dziewczyna podeszła bliżej biurka.
- Rzeczywiście. - Profesor ściągnęła swoje okulary. - Nawet nie zauważyłam.
- Znalazłam to zdjęcie. - Suzi otworzyła księgę która trzymała i wskazała fotografie. - z ponad 16 lat temu jeden z uczniów robił zdjęcia wszystkich uczniów, musiał nie zabrać ze sobą tej księgi i zalegała zakurzona. Przejrzałam ją i znalazłam to zdjęcie.
- Na Merlina. - Minerwa nie mogła uwierzyć w to co widzi.
- Jest podpisane jako Lily Evans i Severus Snape. Wiem już, że Lily to matka Harrego i jak same widzimy jesteśmy jak dwie krople wody. Jednak nie wiedziałam, że profesor przyjaźnił się z panią Potter.
- Tak. Najlepsi przyjaciele.
- Wszyscy narzekają w moim domu na profesora, ale on mnie traktuje dobrze. Myślałam, że to przez to, że jestem inteligentna.
- Oczywiście, że jesteś moja droga i profesor o tym wie.
- Mam nadzieję. - Zielonooka się uśmiechnęła. - Jednak widać na lekcjach, że profesor nie przepada za Potterem. Jest to dziwne, ponieważ  jest to syn jego najlepszej przyjaciółki. - Udała, że nic nie wie o żartach Pottera seniora wobec Snape'a.
- Tu bardziej chodzi o ojca Harrego. Lecz nie powinny cię interesować sprawy nauczycieli.
- a co z ich przyjaźnią? Nie widziałam wcześniej żadnych zdjęć Pottera z Panną Evans, dopiero później,  i to bez profesora od eliksirów.
- Nie powinnam ci tego mówić, ale te twoje podobieństwo do Lily. Nawet gryziesz tak samo jak ona pióro gdy piszesz. Nie wiem dlaczego tak samo wyglądacie. - Nauczycielka westchnęła. - przyjaźnili się, jednak z tego co wiem ich przyjaźń zakończyła się na piątym roku.
- Co się stało? - Susan była bardzo ciekawa.
- Nazwał ja słowem którym nie powinien. Evans nigdy mu nie wybaczyła.
- Co to za słowo?
- Szlama.
Suzi aż wstrzymała oddech. Nie mogła uwierzyć. Ale wszystko zaczęło się układać w jedność. Lily Evans została Lily Potter przez mistrza eliksirów.
Dało się słyszeć szybkie pukanie i do sali wszedł profesor.
- Minerwo. - Profesor Snape zatrzymał się gdy zobaczył, że w sali znajduje się również Evans. - Panno Evans.
- Witam ponownie profesora. Mam nadzieję, że wyprawa do apteki była udana.
- Tak, dziękuję.
- Prosze zobaczyć co znalazłam. - Suzi pokazała fotografię, mistrz eliksirów nie ukazał na twarzy żadnych emocji.
- Widzę, że nie masz nic ciekawego do roboty. Może wyczyscisz kociołki po pierwszym roczniku?
- Nie ma problemu, przyjdę po zajęciach. Dziękuję za rozmowę profesor McGonagall. - Młoda czarownica się uśmiechnęła i wyszła z sali zostawiając księgę ze zdjęciami.

- Była ciekawa dlaczego zwracam się do niej Lily. - Powiedziała Minerwa gdy drzwi od sali się zamknęły. - Co cię do mnie sprowadza?
Mistrz nie odpowiedział natychmiast. Wpatrywał się w fotografie która przyniosła Susan. Przez tyle lat nie widział tego. To były jego najszczęśliwsze dni gdyby nie zepsuł tego wszystkiego.
-O czym rozmawialiście? - w końcu odezwał się Snape.
- Chciała wiedzieć jaka była Lily. - Nie mogła mu powiedzieć, że wyjawiła jej prawdę o powodzie zakończenia ich przyjaźni.
- Dałaś karę jednemu z moich uczniów. - Severus postanowił nie drążyć dalej tego tematu i zająć się tym po co tu przyszedł.

..........
Czy Suzi jest spokrewniona z Potterem? Co dalej będzie się działo i czy w końcu wyjdzie na jaw czym jest kamień Agbara?

Kamień Agbara / HP [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz