22. Życzenie

35 2 0
                                    

Susan siedziała obok rodziców i tępo wpatrywała się w trumnę. Ostatnie dni pamiętała jak przez mgłę. Przyjaciółki próbowały z nią porozmawiać, pocieszyć, ale Suzi nikogo do siebie nie dopuszczała.

Trumna została spuszczona w dół, czyli to naprawdę był koniec.

-Chce odwiedzić Albusa. – Powiedziała Lily gdy ceremonia pogrzebowa się zakończyła.

Dyrektor nie był na pogrzebie, jego serce źle zniosło śmierć Grindelwalda i w tej chwili przebywał w Świętym Mungu.

-Nie martwcie się. – Odezwała się Narcyza która razem z rodziną była w pobliżu. – Zabierzemy dzieciaki do zamku a wy idźcie do dyrektora.

-Dziękuje Narcyzo. – Powiedział Severus chwytając swoją żonę za ramię. – Niedługo wrócimy. – Oddalił się wraz z żoną omijając chętnych czarodziei do złożenia kondolencji.

Gdy rodzina Malfoy i rodzeństwo Snape było już w zamku, Narcyza natychmiast poprosiła skrzata o przygotowanie ciepłej herbaty.

-Suzi. – Odezwała się Andy, lecz Susan nie odpowiedziała i opuściła salon bez żadnego słowa.

-Czy to prawda, że kamień się aktywował? – Spytał się Lucjusz.

-Tak. – Przytaknął Finneas. – Ojciec twierdzi, że spowodowały to silne emocje.

-Dobrze, że przez całe życie uczyła się panować nad połową mocą kamienia Agbara. – Stwierdził mężczyzna.

-Nie musiała się uczyć. – Wyjawił chłopak. – Ta moc zawsze była uśpiona.

-Ale przecież przeniosła się do tamtego świata. – Przypomniała Narcyza.

-Tak. Ale to tylko dlatego, że dyrektor zabrał ją w miejsce gdzie to wszystko się zaczęło. Początek życzenia Voldemorta, wierzył, że w ten sposób moc kamienia się uaktywni i zabierze Susan do tamtego świata by jego cała moc mogła znów być jednościa. – Chłopak usiadł na kanapie. – I miał rację. Ale teraz gdy ma pełną moc, nie wiemy jakie będą tego skutki.

-Jestem jej ojcem chrzestnym a nawet o tym nie wiedziałem. – Lucjusz pokręcił głową.

-Nikt nie wiedział prócz najbliższych. – Wyjaśnił Finneas.

-To prawda. – Powiedziała Andy. – Nawet my nie wiedziałyśmy.

-W ogóle gdzie ona poszła? – Spytał się Draco siadając obok przyjaciela.

-Do gabinetu dziadka.


Susan usiadła w ulubionym fotelu Grindelwalda i podciągnęła kolana aż do brody.

-Spełnij moje życzenie. – Szepnęła patrząc na swoje dłonie. – Spraw by znów żył. -Cisza. – Proszę. – Powiedziała przez łzy. – Jesteś Kamieniem Agbara. Spełnij moje życzenie. -Kolejne minuty mijały i nic się nie działo. – Dlaczego? Dlaczego nie chcesz spełnić mojego życzenia? – Łzy spływały po jej twarzy, nie przejmowała się nimi, chciała tylko by kamień spełnił jej życzenie.

Ale on tego nie robił, nie ważne jak bardzo prosiła, błagała. Wiedziała, że ta moc jest w niej, czuła ją, czułą to ciepło, tą energię, ale nie wiedziała jak jej użyć.

-Suzi? – Do gabinetu wszedł Finneas. – Może zejdziesz na dół? Ciocia i wujek martwią się. Andromeda i Draco również.

-To moja wina. – Powiedziała dziewczyna.

-To nie jest twoja wina. – Do Susan podszedł brat i uśmiechnął się do niej ciepło. – Został zabity, ale to nie ty rzuciłaś zaklęcie.

-To nic. – Suzi wytarła twarz od łez. – Gdyby nie musiał mnie chronić, gdyby nie rzucił tego głupiego świstoklika to by mógł się obronić, mógłby walczyć. A tak był bezbronny ponieważ musiał mnie ratować.

Kamień Agbara / HP [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz