3

453 22 6
                                    

Wieść o tym, że Theodor Nott mnie uratował zdążyła obiec cały Hogwart. Następnego ranka każdy już o tym wiedział. Nawet bezgłowy Nick zagadnął mnie upewniając się, że to nie jest pogłoska. Wbrew pozorom duchy to najwięksi potkarze. Na odchodne dodał tylko "To może być koniec waśni między domami. Tosz to zdumiewające!".

- Słyszałem co się stało na wczorajszym meczu - powiedział Neville.

- Zdziwiłabym się gdybyś o tym nie słyszał. Cały Hogwart o tym mówi..

- Miałaś wielkie szczęścia.. Nie chcę nawet myśleć co by było gdyby ten Ślizgon..

- Czy ty zawsze musisz być taki.. Nadopiekuńczy?

- Wolę określenie troskliwy, ale czy jest w tym coś w złego? Jesteś dla mnie bardzo ważna Luna.. - spojrzałam na niego. - W końcu jesteśmy przyjaciółmi, tak? Przyjaciele o siebie dbają i chronią. Moja troska jest całkowicie usprawiedliwiona - zaśmiał się nerwowo poprawiając krawat. Wyczułam, że się spiął i próbował zatuszować to śmiechem.

- O czym gadacie? - zapytała śpiewnie Ginny pojawiając się jak zawsze znikąd.

- O tym, że Neville gdyby mógł zamknął by mnie w najwyższej komnacie w najwyższej wieży i skazał na resztę życia w samotni.

- Całkiem nie głupi pomysł, Longbottom - zachichotała Weasley. - A jedynym rozsądnym rozwiązaniem było by wychodowanie kilkunastometrowych włosów i spuszczenie ich z okna żeby pewien przystojny Ślizgon mógł się po nich wspiąć wyswobodzić cię z twej udręki - zakończyła dramatycznie zbliżając dłoń do czoła.

- Nie szłaś czasem na trening? - spytałam uśmiechając się najsztuczniej jak tylko potrafiłam.

***

- Jak się ma nasz dzielny bohater? - Tracey oparła ręce o moje ramię próbując tym zwrócić uwagę na siebie.

Nie była pierwszą i za pewne nie ostatnią osobą, która będzie wspominać to co miało miejsce wczoraj. Ku mojemu zdziwieniu ani Adrian ani Terence nie zadawali nie wygodnych pytań. Oboje uznali to za szlachetny gest.

- Tytuł bohatera niestety nie usprawiedliwia mnie za spóźnienie się na zajęcia z transmutacji.

- Słyszałeś, że Dumbledore przyznał Slytherinowi pięćdziesiąt punktów za twój wyczyn? To genialne! Może dzięki tobie w tym roku zdobędziemy puchar domów!

- To naprawdę świetnie.. Wprost nie posiadam się z radości - powiedziałem z udawanym zachwytem podnosząc ręce do góry w geście ekscytacji.

Tracey machnęła ręka na moje zachowanie i weszła do klasy. McGonagall przerwała swój monolog. Patrzyła na Tracey, idącą w stronę ławki.

- Niezmiernie się cieszę, że zaszczyciłaś nas swoją obecnością panno Davis. Pannie Nott - czułem spojrzenie profesor na sobie. - Świętowanie zwycięstwa nie jest wystarczającym powodem do spóźnienia się na zajęcia. Tym razem skończy się to dla was tylko na upomnieniu.

Odetchnąłem z ulgą siadając obok Zabiniego. Blaise popatrzył na nie znacząco, na co zmarszczyłem brwi nie rozumiejąc o co mu chodzi. Nachylił się do mnie szczerząc od ucha do ucha.

- Ktoś tu ma chody u MacSzywnej.

- Majaczysz Zabini..

- Powiedz, że nie mam racji. Uratowałeś jedną z ulubienic psiorki. Teraz mój przyjacielu kwalifikujesz się na stanowisko pupilka.

- Moje życiowe osiągnięcie.. - zakpiłem odchylając się na krześle.

- To otwiera przed tobą masę nowych możliwości - klasnął w dłonie ściągając na siebie ciekawskie spojrzenia gapiów. - Jeszcze żaden Ślizgon nie miał względów u MacSztywnej.

Love or Nott? (theodor nott x luna lovegoood) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz