- Ten cholerny stary kapuś! - wydyszał Ron, wyłaniając się spod peleryny-niewidki i rzucając ją Harry’emu. - Hermiono, jesteś wielka, naprawdę wielka, nie mogę uwierzyć, że wyszliśmy z tego cało!
- A nie mówiłam, że to róg buchorożca? Nie ostrzegałam go? No i jego dom wyleciał w powietrze!
- I bardzo dobrze - powiedział Ron, oglądając swoje podarte dżinsy i rozcięcia na nogach.
- Jak myślicie, co z nim zrobią?
- Och, mam nadzieję, że go nie zabiją! - jęknęła Hermiona. - Właśnie dlatego chciałam, żeby śmierciożercy zobaczyli Harry’ego, zanim się deportowaliśmy. Żeby wiedzieli, że Ksenofilius nie kłamał!
- Ale dlaczego kazałaś mi się ukryć? - zapytał Ron.
- Bo ty wciąż leżysz w łóżku chory na groszopryszczkę! Porwali Lunę, bo jej ojciec popierał Harry'ego! Co by się stało z twoją rodziną, gdyby się dowiedzieli, że jesteś z nim?
- Jesteś wielka - powtórzył Ron, patrząc na nią z podziwem.
- Tak, jesteś naprawdę wielka, Hermiono - zgodził się z nim skwapliwie Harry. - Nie wiem, co byśmy bez ciebie zrobili.
Rozpromieniła się, ale natychmiast spoważniała.
- Ale co z Luną?
- No cóż, jeśli mówili prawdę i ona wciąż żyje... - zaczął Ron.
- Nie mów tak, nie mów tak! - pisnęła Hermiona. - Ona musi żyć, musi!
- ...To chyba jest w Azkabanie - dokończył Ron.
- Ale czy przeżyje... Wielu tego nie przeżyło...
- Przeżyje - powiedział Harry. Nie był w stanie dopuścić do siebie alternatywy. - Jest twarda, o wiele twardsza, niż ci się wydaje. Pewnie opowiada współwięźniom o gnębiwtryskach i narglach.
- Mam nadzieję, że się nie mylisz - mruknęła Hermiona, ocierając oczy. - Bardzo by mi było żal Ksenofiliusa, gdyby...
- ...Gdyby nie próbował nas wydać śmierciożercom, tak, mnie też - dokończył Ron.
***
- Mam kociołek pełen gorącej, silnej miłości. I dla ciebie bulgocze. Powiedz Incendio, ale to zaklęcie nie jest gorące. To mój specjalny napar czarownicy.- Stul, że pysk! - zawył Scabior zbliżając się do krat.
- Co jest w moim kociołku pełnym gorącej mocnej miłości? Sprawi, że twoje życie będzie pełne.
- Czymże zawiniłem, że muszę wysłuchać ten skowyt?
- Wymieszaj szczyptę przyprawy z odrobiną uroku i odrobiną romansu. To bardzo rzadki przepis. Nie ma takiego eliksiru ani, z którym mógłbyś kiedykolwiek porównać. To cała magia, jakiej kiedykolwiek będziesz potrzebować.
- Srata tata. Nie ma czegoś takiego jak miłość. Pewnie mylisz ją z porządaniem - uśmiechnął się obślizgle. Ukazując swoje krzywe zęby.
- Mówisz tak tylko dlatego, bo nigdy nie byłeś zakochany, Scabiorze. I nie wiesz co to miłość - powiedziałam niewzruszona jego protestami.
- A na co to mi? - prychnął. - Dobrze mi bez tej całej przeklętej miłości - odsunął się i poprawił długi płaszcz. - Sama wiesz jak lubię te nasze pogawędki, ale muszę cię opuścić, kochaniutka. Ale nie martw się. Wrócę tak szybko jak tylko będę mógł i dokończymy naszą dyskusje o porządaniu.
Luna skrzywiła się widząc plugawy uśmiech Scabiora. Nawet nie przypuszczał, że będzie to ostatni raz kiedy zobaczy Lunę w Malfoy Manor.
***
CZYTASZ
Love or Nott? (theodor nott x luna lovegoood)
FanfictionPierwszy ff o Tunie na polskim wattpadzie Fanficfion na podstawie książek J.K. Rowling