31

142 3 2
                                    

Ron łkał, waląc pięściami w kamienne ściany. Harry, w skrajnej rozpaczy, zdjął z szyi woreczek od Hagrida i zaczął z niego wszystko wyciągać. Potrząsnął zniczem od Dumbledore'a - bez żadnego skutku; machnął przełamanymi połówkami swojej różdżki - bez skutku; kawałek lusterka upadł na podłogę... I nagle ujrzał w nim coś niebieskiego...
Z lusterka patrzyło na niego oko Dumbledore'a.

- Pomóż nam! - ryknął w szalonej rozpaczy. - Jesteśmy w piwnicy dworu Malfoya, pomóż nam!

Oko mrugnęło i znikło.

Harry nie był nawet pewny, czy w ogóle je widział. Chwycił kawałek szkiełka i przechylał we wszystkie strony, ale nie zobaczył w nim nic prócz ścian i sklepienia piwnicy. Z góry wciąż dobiegały rozpaczliwe krzyki Hermiony.

- Jak się dostaliście do mojej skrytki?! Pomógł wam ten plugawy goblin, który siedzi w lochu na dole?

- Spotkaliśmy go dopiero dziś! - zatkała Hermiona. - Nigdy nie byliśmy w Banku Gringotta! To nie jest prawdziwy miecz, to podróbka! To tylko kopia!

- Kopia?! Och, bo ci uwierzę! - wrzasnęła Bellatriks.

- Można to łatwo sprawdzić! - rozległ się głos Lucjusza. - Draco, przyprowadź tu goblina, zaraz nam powie, czy to prawdziwy miecz, czy jego kopia!

Harry rzucił się do miejsca, w którym na podłodze leżał skulony Gryfek.

- Gryfku - wyszeptał w spiczaste ucho goblina.- Musisz im powiedzieć, że ten miecz jest podróbką, nie mogą się dowiedzieć, że jest prawdziwy... Gryfku, błagam...

Usłyszał czyjeś kroki na schodach, a po chwili rozdygotany głos Dracona zza drzwi:

- Cofnąć się. Ustawić pod tylną ścianą. I bez żadnych sztuczek, jeśli chcecie przeżyć.

Zrobili, jak im kazał. Kiedy szczęknął zamek, Ron pstryknął wygaszaczem i świetliste kule znikły w jego kieszeni. Znowu zrobiło się ciemno. Drzwi otworzyły się z hukiem, wszedł
Malfoy, trzymając przed sobą zapaloną różdżkę, blady i stanowczy. Chwycił goblina za ramię i wycofał się z nim. Drzwi znowu huknęły i w tym samym momencie rozległ się donośny trzask.

Ron pstryknął wygaszaczem. Trzy kule światła wyleciały z jego kieszeni i zawisły w powietrzu. Zobaczyli Zgredka, domowego skrzata, który właśnie aportował się pośrodku piwnicy.

- Zgred...

Harry uderzył Rona w ramię, by go uciszyć, Ron zrobił przerażoną minę, zrozumiawszy swój błąd, z góry dobiegły kroki: to Draco prowadził Gryfka do Bellatriks.

Zgredek wytrzeszczył wielkie, wyłupiaste oczy. Wrócił do domu swoich dawnych panówi trząsł się cały ze strachu.

- Harry Potter - zaskrzeczał cichutko - Zgredek przybył, żeby was uwolnić.

- Ale skąd ty...

Straszny krzyk zagłuszył słowa Harry'ego: Hermiona znowu została poddana torturom.

Ograniczył się więc do tego, co najważniejsze.

- Możesz się deportować z tej piwnicy? - zapytał.

Zgredka, który pokiwał skwapliwie głową, kłapiąc uszami.

- I możesz zabrać ze sobą ludzi?

Zgredek ponownie pokiwał głową.

- Dobra, Zgredku, więc złap Lunę, Deana i pana Ollivandera i zabierz ich ze sobą do...Do...

- Do Billa i Fleur - skończył za niego Ron. - Domek Muszelka na przedmieściu Tinworth.

Love or Nott? (theodor nott x luna lovegoood) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz