- Czy ty w ogóle myślałeś? - Hermiona patrzyła z wyrzutem na Harry'ego.
- Dumbledore chciał żebym z nim poszedł. Potrzebował mojej pomocy.
- To było głupie i niebezpieczne. Mogłeś zginąć, Harry.
- Czy ty właśnie zasugerowałaś, że Dumbledore, najpotężniejszy czarodziej naszych czasów nie poradziłby sobie ze zniszczeniem Horkruksa? Mam ci przypomnieć kto zniszczył pierścień Marvola?
- Nie twierdzę, że Dumbledore by sobie nie poradził. Twierdzę, że moglibyśmy się przydać.
- Wtedy Dumbledore poprosiłby nas wszystkich o pomoc - popatrzyłam przed siebie.
- Domyślał się gdzie jest kolejny Hokruks.
- Właściwie co nim jest? - Ginny przekręciła głowę.
- Medalion Salazara Slytherina. Mam go przy sobie, ale to nie jest teraz istotne. Dumbledore prosił mnie żebym obudził Snape'a. Powiedzieć mu co się stało. I z nikim innym nie rozmawiać.
- Z tym ostatnim to ci chyba nie wyszło - Ron popatrzył na niego.
- Nie moja wina, że spotkałem was na swoje drodze. A właściwie co wy robiliście o tej porze na korytarzu?
Ja wracałam z lochów, a co do reszty nie miałam pojęcia co tutaj robili.
Może to przez tą pogodę. Zrobiło się mrocznie i nieprzyjemnie. Z oddali było słychać grzmoty, ale też można było je usłyszeć coraz bliżej. Miałam dziwne przeczucie, że wydarzy się coś nie dobrego.
- Nie czas na wyjaśnienia, Harry. Mam złe przeczucia...
***
Oparty o szańce, blady na twarzy, Dumbledore wciąż nie okazywał żadnych oznak paniki, czy bólu. Patrzył tylko spokojnie i powiedział:
- Dobry wieczór, Draco.
Malfoy zrobił krok, rozejrzał się szybko by sprawdzić, czy on i Dumbledore są sami. Jego spojrzenie padło na drugą miotłę.
- Kto jeszcze tu jest?
- Pozwól, że spytam cię o to samo. Jesteś sam?
- Nie - odpowiedział - Mam wsparcie. Są tu śmierciożecy. Tu. W twojej szkole. Dziś wieczorem.
- Tak, tak - powiedział Dumbledore, jakby Malfoy pokazywał mu pracę domową - Rzeczywiście. Znalazłeś sposób by ich wpuścić, prawda?
- Taa... - powiedział Malfoy dysząc. - Tuż pod twoim nosem, a ty nigdy nic nie zauważyłeś...
- Bardzo pomysłowo - powiedział Dumbledore. - Tak... Wybacz mi... Gdzie są teraz? Nie wyglądasz, na kogoś ze wsparciem.
- Spotkali jakiegoś twojego strażnika. Walczą na dole. Powinni być niedługo... Zrobiłem postępy. Mam misję.
- Dobrze, więc musisz ją wykonać, mój drogi chłopcze - powiedział łagodnie Dumbledore. - Draco, Draco, Nie jesteś mordercą.
- Skąd wiesz? - rzucił Malfoy.
Uświadomił sobie jak dziecinnie to zabrzmiało; Luna dostrzegła rumieniec na jego twarzy w zielonkawym świetle Mrocznego Znaku.
- Nie wiesz, do czego jestem zdolny - powiedział Malfoy z większą mocą. - Nie wiesz co zrobiłem!
- Och, tak, wiem - powiedział Dumbledore łagodnie. - Prawie zabiłeś Katie Bell i Ronalda Weasley'a. Próbowałeś, z wzmagającą się rozpaczą, zabić mnie przez cały rok. Wybaczać mi, Draco, ale to były nieudolne próby... Tak nieudolne, że jeśli mam być szczery, zastanawiam się czy naprawdę tego pragnąłeś...
![](https://img.wattpad.com/cover/303427804-288-k574011.jpg)
CZYTASZ
Love or Nott? (theodor nott x luna lovegoood)
FanfictionPierwszy ff o Tunie na polskim wattpadzie Fanficfion na podstawie książek J.K. Rowling