19

175 4 0
                                    

- Czy ty w ogóle myślałeś? - Hermiona patrzyła z wyrzutem na Harry'ego.

- Dumbledore chciał żebym z nim poszedł. Potrzebował mojej pomocy.

- To było głupie i niebezpieczne. Mogłeś zginąć, Harry.

- Czy ty właśnie zasugerowałaś, że Dumbledore, najpotężniejszy czarodziej naszych czasów nie poradziłby sobie ze zniszczeniem Horkruksa? Mam ci przypomnieć kto zniszczył pierścień Marvola?

- Nie twierdzę, że Dumbledore by sobie nie poradził. Twierdzę, że moglibyśmy się przydać.

- Wtedy Dumbledore poprosiłby nas wszystkich o pomoc - popatrzyłam przed siebie.

- Domyślał się gdzie jest kolejny Hokruks.

- Właściwie co nim jest? - Ginny przekręciła głowę.

- Medalion Salazara Slytherina. Mam go przy sobie, ale to nie jest teraz istotne. Dumbledore prosił mnie żebym obudził Snape'a. Powiedzieć mu co się stało. I z nikim innym nie rozmawiać.

- Z tym ostatnim to ci chyba nie wyszło - Ron popatrzył na niego.

- Nie moja wina, że spotkałem was na swoje drodze. A właściwie co wy robiliście o tej porze na korytarzu?

Ja wracałam z lochów, a co do reszty nie miałam pojęcia co tutaj robili.

Może to przez tą pogodę. Zrobiło się mrocznie i nieprzyjemnie. Z oddali było słychać grzmoty, ale też można było je usłyszeć coraz bliżej. Miałam dziwne przeczucie, że wydarzy się coś nie dobrego.

- Nie czas na wyjaśnienia, Harry. Mam złe przeczucia...

***

Oparty o szańce, blady na twarzy, Dumbledore wciąż nie okazywał żadnych oznak paniki, czy bólu. Patrzył tylko spokojnie i powiedział:

- Dobry wieczór, Draco.

Malfoy zrobił krok, rozejrzał się szybko by sprawdzić, czy on i Dumbledore są sami. Jego spojrzenie padło na drugą miotłę.

- Kto jeszcze tu jest?

- Pozwól, że spytam cię o to samo. Jesteś sam?

- Nie - odpowiedział - Mam wsparcie. Są tu śmierciożecy. Tu. W twojej szkole. Dziś wieczorem.

- Tak, tak - powiedział Dumbledore, jakby Malfoy pokazywał mu pracę domową - Rzeczywiście. Znalazłeś sposób by ich wpuścić, prawda?

- Taa... - powiedział Malfoy dysząc. - Tuż pod twoim nosem, a ty nigdy nic nie zauważyłeś...

- Bardzo pomysłowo - powiedział Dumbledore. - Tak... Wybacz mi... Gdzie są teraz? Nie wyglądasz, na kogoś ze wsparciem.

- Spotkali jakiegoś twojego strażnika. Walczą na dole. Powinni być niedługo... Zrobiłem postępy. Mam misję.

- Dobrze, więc musisz ją wykonać, mój drogi chłopcze - powiedział łagodnie Dumbledore. - Draco, Draco, Nie jesteś mordercą.

- Skąd wiesz? - rzucił Malfoy.

Uświadomił sobie jak dziecinnie to zabrzmiało; Luna dostrzegła rumieniec na jego twarzy w zielonkawym świetle Mrocznego Znaku.

- Nie wiesz, do czego jestem zdolny - powiedział Malfoy z większą mocą. - Nie wiesz co zrobiłem!

- Och, tak, wiem - powiedział Dumbledore łagodnie. - Prawie zabiłeś Katie Bell i Ronalda Weasley'a. Próbowałeś, z wzmagającą się rozpaczą, zabić mnie przez cały rok. Wybaczać mi, Draco, ale to były nieudolne próby... Tak nieudolne, że jeśli mam być szczery, zastanawiam się czy naprawdę tego pragnąłeś...

Love or Nott? (theodor nott x luna lovegoood) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz