34

146 3 1
                                    

- Zabawne, że nie uciekłeś przy pierwszej się nadążającej się okazji spowrotem do Rumunii, bracie - Ron poklepał Charliego po plecach. - Zawsze lubiłeś omijać rodzinę szerokim łukiem.

- Masz mi za złe, że chciałem się wyrwać z Nory? Nie każdy marzy o takim życiu. Życiu na uwięzi, domu pełnym dzieci i nudnej posadzie w Ministerstwie. Może tacie to odpowiada, ale ja chce od życia czegoś więcej. Rozwinąć skrzydła. Podążać własną drogą. A smoki od zawsze mnie fascynowały. Co w pewnym sensie ułatwiło mi wybór.

- Nie uwierzę, że samotny wilk nie spotkał na swojej drodze żadnej owieczki?

- Może i spotkał. Ale to przeszłość. Nie szukam żony teraz ani nigdy jeśli już musisz wiedzieć.

- Czyli była - uśmiechnął się chytrze. - Niech zgadnę złamała ci serce i dlatego skazałeś się na bycie marudnym odludkiem? - pytał dociekliwe dalej brnąć w sprawy sercowe brata.

- Nie mogła, nawet nie wiedziała co do niej czuje - uśmiechnął się słabo.

- Nie znoszę kiedy jesteś taki tajemniczy. Wyduś żesz to się z siebie. No kto to był! Powiedz chociaż czy ją znam? Albo nawet jeśli jej nie znam to też powiedz.

- Przysięgam, że już dawno tak się nie wyspałam - dołączyła do nich Luna uśmiechając się błogo.

I nie było by w tym nic dziwnego tylko, że Ron dostrzegł to tęskne spojrzenie jakie Charlie posyłał Lunie. Chyba sam do końca nie był świadomy, że to robi. I to go zdradziło. Theo patrzył tym samym wzrokiem na Lunę kiedy oboje wszem i wobec zaprzeczali, że ich uczucia nie wykraczają po za ramy przyjaźni. Dlatego Ron dobrze znał to spojrzenie. I zrozumiał.

- Na wielkie gacie Merlina.. Co ty w sobie takiego masz dziewczyno? Jakiś wewnętrznie wabik na facetów? Bardziej kokieteryjna wersja selkie?

Luna zrobiła zdziwioną minę patrząc niezrozumiale na Rona. Charlie się nie odezwał. Uśmiechnął się krzywo.

- Znowu męczą cię gnębiwtryski, Ron? Gadasz od rzeczy.

- Tym razem to nie gnębiwtryski. Ale masz rację. Chyba gadam od rzeczy - pokręcił głową śmiejąc się. - Tylko dziwię się, że jeszcze sam nie zakochałem się w tobie bez pamięci.

- Musiałbyś przestać tak kochać samego siebie.

- Nie schlebiaj mu tak, ptaszyno. Bo jeszcze naprawdę zacznie myśleć, że jest taki wspaniały - odparł Charlie starając się nie patrzeć na Lunę. Bo już wystarczająco palący wzrok brata wypalał mu dziurę w plecach. Czuł się dziwnie ze świadomością, że Ron wiedział. Od zawsze jego skryte uczucie względem Luny zostawali tylko tajemnicą.

Ron prychnął na słowa Charliego i posłał mu krótkie spojrzenie. Nie mogąc zrozumieć dlaczego jego brat nigdy nie powiedział, że jest zakochany w Lunie Lovegood.

***


Czy to źle, że potrzebujemy normalnych sytuacji w życiu, które spotykają każdego normalnego nastolatka? Pierwszej miłości, pierwszej bliskości. I wszystkich pierwszych razów jakie czekają na każdego z nas. Nie powinno być w tym nic dziwnego, że cieszyłem się jak wariat kiedy wracałem wspomnieniami do ostatniego wieczora.

Od dłuższego czasu Luna była dla mnie piękna. Ale kiedy ujrzałem ją w pełni. Była dla mnie piękna w całym tego słowa znaczeniu.

Pojąłem coś bardzo ważnego. Nie opowiedziałem się po stronie Harry'ego Pottera dla Luny. Zrobiłem to dla nas. Chciałem żebyśmy mogli żyć w świecie w którym Voldemort nie wygrywa. Za dużo zła już wyrządził on i ci, którzy się za nim opowiedzieli. Za dużo niewinnych żyć zakończyło swój żywot. Był cierniem, który sprowadzał nieszczęście na każdego kto stanie na jego drodze. A ja pragnąłem przyszłości bez cierni i mroku. Przyszłości, która jest przepełniona światłem. A Luna Lovegood była moim światłem. Najjaśniejszym światłem.

Love or Nott? (theodor nott x luna lovegoood) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz