15

236 10 0
                                    

- Hokruks? - zdziwił się Ron uważnie słuchając Harryego. - A co to ulicha takiego? Na pewno nie brzmi jak coś co chce wypić.

- Przedmiot w którym czarodziej ukrył cząstkę swojej duszy - Harry przewrócił oczami na głupią uwagę Rona. - Dzięki niemu osoba, która je stworzyła staje się nieśmiertelna.

- Myślisz, że Sam-Wiesz-Kto stworzył Horkruks żeby być nieśmiertelnym? - popatrzyłam na Harryego.

- To przecież oczywiste, Luna. Przez tyle lat żadnemu czarodziejowi nie udało się pozbyć tego beznosowe wrzoda na dupie - powiedziała wzburzona Ginny.

- Sądzę, że nie stworzył tylko jednego, a siedem Horkruksów. Może to też być błędna poszlaka, ale na razie tylko taką mamy.

- Jak powstają te całe Horkruksy? - Neville zadał chyba najbardziej nurtujące nas wszystkich pytanie.

Harry poprawił krawat. Westchnął czując ciarki na samą myśl o tym.

- Powstają po popełnieniu największego aktu zła.

- Morderstwa - powiedziała prawie szeptem Hermiona.

- Potrzeba bardzo potężnej magii i równie potężnego czarodzieja żeby stworzyć Horkruksa. Rozszczepić duszę i umieścić cząstkę siebie w dowolnej rzeczy czy istocie.

Wszyscy zebrani popatrzeli po sobie z wymalowany strachem na twarzy.

- Jest jeszcze coś. W zasadzie dość istotna sprawa.

- Co takiego, Harry? - spytała nie pewnie Katie.

- Myślę, że Voldemort - jego imię wywołało małe zamieszanie wśród zebranych. - Ma swoich popleczników tutaj w Hogwarcie.

- Masz na myśli śmierciożerców? To nie możliwe! Dumbledore nigdy by na to nie pozwolił - zaaferowana powiedziała Hermiona.

- Zapomniałaś o jednej ważnej rzeczy, Hermiono.

- Na brodę Merlina, a to ci dopiero! Pani-Wiem-Wszystko o czymś zapomniała. Tosz to w głowie się nie mieści.

Hermiona spiorunowała Rona wzrokiem.

- Do Hogwartu chodzą uczniowie. Niektórzych z nich rodzice są śmierciożercami. Co za tym idzie, istnieje możliwe prawdopodobieństwo, że też mogą nimi być.

- Żadne możliwe prawdopodobieństwo, Harry. Jestem pewien, że nie jeden Ślizgon nosi mroczny znak. Mogę nawet wymienić ci kilku z nazwiska. Draco Malfoy, Theodor Nott - Terry spojrzał ostentacyjnie na mnie. Nie chciałam robić scen, ale w środku aż się we mnie gotowało żeby zetrzeć mu ten wredny uśmiech z twarzy. - Blaise Zabini, Pansy Parkinson i Graham Montague - słyszałam oburzone prychnięcie Padmy.

- Przemawia przez ciebie zazdrość czy po prostu z natury jesteś idiotą? - Ginny popatrzyła na Krukona, nie kryjąc ironicznego uśmiechu.

- To nie ja bratam się z wrogiem, Weasley.

- Coś mnie ominęło? - Harry popatrzył zdziwiony to na Ginny to na Terry'ego.

- Spotkaliśmy się parę razy ze Ślizgonami przy piwie Kremowym i Ognistej. Może i też w innych okolicznościach, ale nie rozumiem, dlaczego Terry robi z tego coś tak wielkiego - Ron wzruszył ramionami jakby to było najbardziej oczywista rzecz na świecie. - To naprawdę aż tak istotna sprawa, że musisz ją poruszać na spotkaniu Gwardii?

- Ślizgoni wcale nie są tacy źli za jakich się ich od zawsze miało.

Hanna Abbott zrobiła wielkie oczy. Neville udawał, że tego nie słyszy. Lavender głupio uśmiechnęła doskonale zdając sobie sprawę o kim mówiłam. Za raz po Zabinim, była największą plotkarą i wciskała wszędzie ten swój jędzowaty nos tam gdzie nie trzeba. Co skutkowało tym, że wiedziała wszystko o wszystkich. Seamus podrapał się po karku nie wiedząc jak to skomentować. Taką samą zagwostkę miał Justin Finch-Fletchey. Chociaż w zasadzie było mu to wszystko obojętne.

Love or Nott? (theodor nott x luna lovegoood) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz