- Nie podoba mi się ta cisza - odrzekł Draco przemierzając razem ze mną korytarz Malfoy Manor.
- Racja. Twoja ciotka gdzieś zniknęła.
- Greyback też zniknął.
- To akurat nie jest niczym nadzwyczajnym. Greyback nie jest przecież śmierciożercą. Nie ma powodu dla którego miałby być tutaj przez cały czas - powiedziałem pewnie. - Myśli, że jak przyprowadzi Harry'ego Pottera Czarny Pan go ozłoci.
Draco prychnął. Zawsze śmieszyła go naiwność.
- Może i nie jest śmierciożercą, ale jest szmalcownikiem. I do tego wilkołakiem. Jest znany ze swojego okrucieństwa. Żadna z jego ofiar przy bliskim spotkaniu nie uchodziła cało jeśli w ogóle przeżyła. Pewnie by mogli układać o nim pieśni; albo przestrogi dla dzieci.
- I laleczek - zaśmiał się pod nosem, a ja mu zawtórowałem.
Pewnie to nie było nic zabawnego dla postronnego obserwatora, ale dla kogoś kto znał Greybacka zdecydowanie by było. Uwielbiał nazywać tak każdą na, którą akurat miał chrapkę jak to lubił mawiać. Nie atakował tylko dzieci. Jak większość myślała.
- To prawie tak samo zabawne jak fakt, że mamy święta. A ani trochę nie czuje tego całego ducha świąt. Ten okres nigdy nie należał do moich najszczęśliwszych. Jak możesz się domyślić.
- Lucjusz bardziej pasuje do Scrooge'a. Nie dziwię się, że to nie jest twój ulubiony okres - przekręciłem głową.
- Z tą różnicą, że on nie nawróci się i raczej nigdy nie miał dobrych wspomnień.
- Mam pominąć fakt, że znasz tą mugolską opowieść? Kto by się spodziewał, że twój arystokratyczny tyłek wie co to jest.
Znowu prychnął kręcąc głową. Też się uśmiechnąłem.
- Zostaw mój arystokratyczny tyłek w spokoju z łaski swojej.
- Kiedy wojna się skończy będziesz miał wiele czasu na tworzenie nowych, miłych wspomnień, gdzie nie będziesz miejsca dla Scrooge'a.
- Tego samego życie tobie, mój przyjacielu. Wszystko teraz jest w rękach Pottera - Draco skrzywił się.
Ślizgon, który powierza swoje życie i wiarę w Gryfonie. Salazar się w gronie przewraca. Ale to niestety nie uniknione jeśli chcemy żeby Voldemort nie wygrał. A uda nam się tylko wtedy jeśli wszyscy połączymy wspólnie siły.
Martwi mnie, że dawno nie dostałem żadnego listu od Luny. Mijał miesiąc. Może zwyczajnie przesadzam, ale Draco w jednym ma rację. Nastała cisza i wcale mi się to nie podoba. Nie mogę do niej napisać, bo to zbyt ryzykowne. Nie chce przysporzyć jej niepotrzebnych kłopotów.
Gdyby tylko wiedział, że spotkają się szybciej niż mógł się tego spodziewać.
***
- Witaj promyczku!
Ojciec gdy tylko ujrzał mnie idącą w stronę Wieżyczki od razu pognał mi na przywitanie.
- Jak minęła podróż? - spytał kiedy się ode mnie oderwał.
- Znośnie. Śmierciożercy byli w każdym przedziale nie można było liczyć na prywatność. Może to lekka paranoja tato - spojrzałam nie pewnie na niego. - Ale czułam się obserwowana. Na pewno wariuje - zaśmiałam się nerwowo. - Nie mają pojęcia, że należę do Gwardii, a moje relacje z Harrym nie są już takie jak wcześniej. Nie ma powodu dla którego...
Uśmiechnął się słabo i westchnął przerywając mój wywód.
- To moja wina. Tak bardzo cię przepraszam, promyczku...
CZYTASZ
Love or Nott? (theodor nott x luna lovegoood)
FanfictionPierwszy ff o Tunie na polskim wattpadzie Fanficfion na podstawie książek J.K. Rowling